Bardzo chciałem, żeby mama przeczytała mi Skrzaty. To taka wielka księga i od razu wiedziałem, że będzie ciekawa. Zaczęła się trochę nudno, ale już na drugiej stronie było ciekawie. Przeglądając książkę nie mogłem się doczekać, kiedy doczytamy do potwornych uldraszków, trolli i legend. Większość trolli okazała się niezbyt groźna i w dodatku nie za mądra, chociaż niektórych trolli np. Paskudy, bałem się trochę do końca książki.
Fajne jest życie skrzatów: to, jak budują swoje domy - najpierw robią plan swojego domu, a potem zaczynają go po kolei budować. Też chciałbym sobie zbudować taki domek pod drzewem. W ich domach jest wszystko co potrzeba, a najważniejsza jest wygódka, w której śpiewają piosenki. Chociaż ich domy są trochę inne, bo jak są pod ziemią to mają w środku pułapkę dla tchórzy – nieproszonych gości.
Skrzaty pomagają zwierzętom, chciałbym tak pomagać jak one. Kaczki bardzo chwalą sobie, jak pod ich drzewem mieszkają skrzaty bo… je leczą. Skrzaty mają ciekawe zajęcia – są kowalami albo garncarzami. Uprawiają sport - grają w piłkę śnieguliczkami czyli takimi białymi kulkami, które ja zrywam z żywopłotu i rozgniatam (a one wtedy strzelają). Sędziują też w walkach głuszców, co jest strasznie niebezpieczne, bo one są małe, a głuszce olbrzymie.
Skrzaty to także przygody: najstraszniejsza, gdy odważny skrzat razem z parobkiem próbują uratować dziewczynę uwięzioną przez złe trolle. Skrzat wcale się nie boi, choć trolle mogą z niego zrobić makaron.
Skrzat zaraz po urodzeniu dostaje czapkę, która rośnie razem z nim i wystarcza mu na całe życie.
A na końcu okazało się że to skrzaty podyktowały autorom całą książkę, bo spotykają się oni razem. Skrzat jednak nie jest do końca zadowolony z tego, co autorzy napisali.
Chciałbym spotkać skrzata w Krakowie, bo na mapie widać że jest tu mała kropeczka, a to znaczy że właśnie tutaj żyje kilka skrzatów.
Bartek, lat 7