Warszawa

Recenzja książki:

Tato, zbudujmy domek!

Tato, zbudujmy domek!

Markus Majalouma
od 4 do 7 lat

Tata jest najlepszy!

Wystarczy spojrzeć na ilustracje w tej uroczej książeczce – w ciągu tygodnia od momentu, kiedy staliśmy się jej właścicielami wielokrotnie była już czytana jako obowiązkowy „kąsek” na dobranoc – nie dziwi, że tatę, Pawła Różyczko, codziennie witają po pracy dziecięce głosy: „Hurra, tata jest najlepszy” (lub „Hulla, tata jest najlepsy!”). Ten człowiek jednoznacznie budzi sympatię. Pomimo wyglądu, jak by tu powiedzieć, nieco roztargnionego... Paweł Różyczko radzi sobie świetnie z trójką podobnie jak on żądnych przygód dzieci. I nie traci wcale głowy (choć na koszulę wylewa z wrażenia zawartość szklanki z sokiem), gdy pomysłowe pociechy podczas jego nieobecności wynoszą przed dom wszystkie sprzęty, by powstało imponujące wysypisko Bździąg.


Wystarczył głos sąsiada zza płotu – pana Rurki, aby zaraziły się kolejnym pomysłem... Pan Rurka w dzieciństwie budował domki. Nic więc dziwnego, że tuż po jego opowieści o dawnych czasach zabrzmiało gromkie i potrójne: „tato, zbudujmy domek!”. Niezawodny tata popędził oczywiście po piłę i młotek! Pan Rurka, wiedziony sentymentem, dołączył do budującej brygady. Dorośli panowie bawili się tak świetnie, że dzieci nie mogły doczekać się wejścia na drzewo... Postanowiły więc zbudować własny domek – z pudła. Ach, jak było w nim przytulnie! I chętnie bawiłyby się dalej w swoim mieszkanku, gdyby nie huki i wrzaski, które wywabiły je ze środka...


Domek taty i pana Rurki w całej okazałości rozpościerał się na ziemi – spadło z drzewa wszystko. No, prawie wszystko, bo tata – Paweł Różyczko, wisiał na drzewie, trzymając się gałęzi... Zanim nastąpiła interwencja centrum alarmowego ze strażą pożarną na czele pan Różyczko nie wytrzymał i spadł na… na szczęście – górę trocin! Został zaproszony do domku kartonowego, by odpocząć w gronie wspierających go dzieci i tam śnił, pięknie śnił... A mama Różyczko, która wróciła z podróży służbowej dumna była ze swojego męża: że posprzątał cały dom, wyniósł wszystkie rupiecie (czytaj: meble!) i na dodatek zbudował tak piękny domek z kartonu!


Przygody sympatycznego taty i jego domowej brygady – dwóch synków i najmłodszej córeczki można też odnaleźć w drugiej, podobnie pachnącej przygodami, książce Markusa Majaluomy „Tato, popłyńmy na wyspę!” Nietrudno sobie wyobrazić, że i tam pomysłowość bohaterów nie będzie miała granic...


Dowcipna, wciągająca, tchnąca pogodą ducha i niezwykłym optymizmem i wiarą w kreatywność (zarówno dziecięcą, jak i… tatusiową) historia, bogato i równie z humorem zilustrowana – to zalety tej pozycji, a właściwie całego książkowego duetu. Proszę się tylko nie zdziwić, jeśli wielokrotnie przyjdzie Wam czytać, drodzy rodzice, przygody rodziny Różyczków...

 

mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć