Bolek wraz z Lolkiem w podróż się wybrali,
po zawiłych labiryntach nas przeprowadzali.
Napisać książkę podróżniczą im się zamarzyło,
więc po przebyciu każdego z labiryntów - zdjęć kilka przybyło.
Skrzętnie dokumentowali całą swoją drogę,
kilka sekretów z wagabundy zdradzić Wam mogę...
Najpierw w pokoju z globusem znaleźli plany podróży,
by potem - prędko - wsiąść w samolot (z gwiazdeczką) nieduży,
gdy dotarli do celu, w stromych górach wylądowali
i - czym prędzej - do przytulnego schroniska pojechali.
Musieli mieć się na baczności i uważać na misie,
ale - uwaga - po drodze na jaskinię natknęli się.
Pstryknęli w niej fotki, lecz - o dziwo - każdy inne kadry uchwycił
i pięć różnych szczegółów w zdjęciu przemycił.
Któż tak bystry będzie i wskaże różnice
a potem do wyjścia skieruje onuce?
Warto z jaskini się wydostać - przygoda nowa czeka:
stateczek (a w nim kajuta z gwiazdką) - wzywa już z daleka.
Gdy okręt dobił do brzegu, chłopcy znaleźli się na pustyni;
stawiacie na to, że pierwej będzie oaza czy beduini?
Tak, macie rację: szczęśliwie dotarli do oazy, tam ugasili pragnienie
i batyskaf usypali z kamyczków - piękny jak marzenie!
Długo płynęli pod wodą, zwiedzając morskie cuda,
wtem jeden zapytał: "a do dżungli wyprawa nam się uda?"
A że dla tych bohaterów wszystko jest możliwe,
w dżungli się znaleźli po tym ledwie chwilę.
Odszukali kilka zwierzątek, po liściach wielkich chodzili,
na zielonych lianach wspaniale się bawili.
A gdy nudą powiało - zaplanowali lot balonem
i już wkrótce szybowali nad pięknym kanionem.
Wrażeń ciągle im mało - więc w ponton się przesiedli
i tak, pomiędzy skałami, z szumem rzeki dialog wiedli:
zapytali fal szemrzących, jaki widok polecają,
te zaś odparły, iż - z lubością - wodospad podglądają.
Dwa razy mówić im nie trzeba - najpiękniejsze zdjęcia tam właśnie zrobili,
potem w ciuchcię się przesiedli i kierunek na śnieżną krainę obrali.
Udział wzięli w slalomie o puchar niedźwiedzia polarnego
i pogłowili się nieco, by wskazać bałwanka odmiennego;
a kiedy zmarzły im już paluszki, nosy i uszy,
sprawdzić zechcieli czy na ich widok wulkan zagrzmi i się poruszy.
Nie było to bezpieczne: gorąco, pełno dymu, lawa groźnie warczy -
zgodnym chórem stwierdzili, że wrażeń już im wystarczy.
Wsiedli w swe cztery kółka, w kierunku domu wyruszyli,
a gdy na miejsce dotarli - barwne zdjęcia do albumu podróżniczego wkleili.
I my z nimi byliśmy, kolorowaliśmy
i fantastycznie się bawiliśmy!
Ktoś rzekł, że książeczka z labiryntami nudna jest i oklepana?
Nie z Bolkiem i Lolkiem, wszak Ci przygodami częstują od rana!
mama Anna