Warszawa

Recenzja książki:

Florka. Listy do babci

Florka. Listy do babci

Roksana Jędrzejewska-Wróbel
PATRONAT

Recenzja...

Florka, chociaż nie jest dziewczynką, ale ryjówką, bardzo przypomina mi moją córkę. Florka, podobnie jak moja córka, nie jest układna, rozrabia, buntuje się, potrafi męczyć rodziców, rodzeństwo i przeżywa dla dorosłych zwyczajne, ale dla tych mniejszych nadzwyczajne historie.


Ale rodzice Florki też nie są idealni. Czasem nie mają czasu, często się mylą i denerwują swoje dzieci, gubią ważne rzeczy. Ale zawsze przepraszają, gdy zrobią coś nie tak i bardzo, bardzo kochają swoje dzieci.


Tym razem Florka pisze listy do babci. I jak w poprzednich częściach dostajemy porcję dowcipnych historyjek z rymowanymi pozdrowieniami, które natychmiast przejmuje każdy czytelnik. Nasze ulubione to: „Całusy jak baletowe susy” i „Kochana Babciu-Klapciu!”.


Zatem tym razem Florka wyjeżdża na wakacje, na które najpierw musi dojechać wraz z rodziną pociągiem, ciasnym pociągiem, z dużą ilością walizek. I musi zabierać straszną ilość rzeczy, kiedy idzie na plażę. Buduje pensjonat dla meduz. I po wakacjach wydarzy się straszna rzecz, czyli mama pójdzie do pracy, a Florka do przedszkola. Ale za to zacznie chodzić na balet, w różowej spódniczce, takiej o jakiej marzyła kiedyś mama. Dopadnie ją również wirus, który zmusza do nudnego leżenia w łóżku. I pójdzie do kulturalnego miejsca, czyli teatru. A! I pokocha pewną lalkę. Najpiękniejszą na świecie. I będzie musiała stoczyć „walkę” z rodzicami, bo oczywiście nie chcieli tej lalki kupić.


Zatem takie zwyczajne historie niezwyczajnej ryjówki — Florki. Niezwyczajnie napisane i niezwyczajnie zilustrowane.
 

mama Beata

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć