Podczas długich, zimowych burz,
dzieci boją się, cóż,
niepotrzebnie, gdyż to tylko Grzmiące Smoki
bawią się w chowanego, a obłoki
przeszywane są błyskawicami i słychać grzmoty,
lecz to nic strasznego, to takie jeno psoty.
Amber i Tashi, z kuzynką kuzyn,
marzenia realizowali w dalekiej podróży,
galopując na kucyku, poprzez wioski, doliny, lasy,
mijając szerokie, wijące się zielonych rzek pasy.
Szukali najstarszego mnicha w kraju, mieszkającego w klasztorze -
czy on ich poprowadzi, czy on im pomoże?
- Idźcie ku domowi latającej tygrysicy,
ona przybliży was ku tajemnicy -
rzekł lama i dalszej medytacji się oddał,
po tym jak tylko kierunek dzieciom podał.
Bez wahania do Tygrysiego Gniazda wyruszyły,
z odwagą w sercu i determinacją do celu dążyły.
Tygrysica z pięknymi orlimi skrzydłami
zafalowała i zawirowała magicznymi tęczami,
w niebiańskim rytmie mocy nabrała
i z dziatwą na grzbiecie poszybowała
ponad - precyzyjnych szachownic - polami
nakrapianymi maleńkimi bhutańskimi domkami.
Kiedy wzbili się wysoko, ponad chmury,
chłodno stało się, lecz u góry…
spotkali smoki baraszkujące,
pośród obłoków z gracją płynące,
wirujące beztrosko, dzikie i wolne,
a jednocześnie miłe i pokorne.
Gdy zaryczały – kropel miliony
spadały z nieba; deszcz roztańczony…
Cóż za emocje, co za przygoda!
Pełna wesela i szczęścia pogoda.
Gdy usłyszycie warczące grzmoty,
przypomnijcie sobie te smocze psoty,
to tylko smoki wśród chmur się ganiają
i głośno upust swej radości dają.
Polecam tę piękną historię z jeszcze urokliwszymi ilustracjami,
w legendach Tybetu zaczytajcie się wraz z nami!
Mama Anna