Nasze dzieci żyją w świeci słowa i obrazu. Na spacerze interesują się „Co na tym sklepie jest napisane?” (np. apteka), jadą samochodem widzą wielkie przydrożne reklamy i „czytają znane sobie litery, bądź ich zlepki. Naturalne jest wspomaganie tych zainteresowań czytelniczych, a co za tym idzie poszukiwanie książek, które owe umiejętności będą rozwijać.
W księgarniach roi się od kolorowanek, zabawianek, książeczek, których zadaniem jest zachęcenia dziecka do skoncentrowaniu się na czytaniu. Czym kierować się przy ich wyborze? Natrafiłam na serię „Disney uczy”. Idealne dla dziecka, które lubi disnejowskie kreskówki. We wstępie możemy przeczytać, że jest to idealny program edukacyjny przeznaczony do indywidualnej pracy rodzica z dzieckiem, którego celem jest nauka przez zabawę. I dalej, że badania dowodzą, iż dzieci szybciej nauczą się czytać, gdy będą przyswajały wyrazy globalnie, czyli całościowo, stąd te same wyrazy powtarzane są w książeczce kilka razy w różnych sytuacjach.
Zapowiada się ciekawie. Otwieramy książkę na pierwszej ćwiczeniowej stronie: „Czy potrafisz przeczytać wyraz „Wróżka”? – aha już wiemy, że jest to pozycja bardziej dla dziewczynek niż chłopców; mój synek sześcioletni nie miał ochoty na wróżkowe przygody:(. Na kolejnych stronach opowiadanie o Królowej Klarion, która ma dla Dzwoneczka Cynki specjalne zadania- dziewczynki mogą utożsamić się z główną bohaterką i tak zmotywowane przystąpić do rozwiązywania z nią czytelniczych zadań - szukanie sylab, czytanie wyrazów, literowanie, rozwiązywanie zagadek, pisanie.
No właśnie pisanie. I tu pojawia się mały problem – bo w prezentowanej przeze mnie książce dzieci, a właściwie dziewczynki otrzymują zadania pisania wyrazów w liniach - tak, jakby świetnie i od dawna już pisały w zeszytach szkolnych i doskonale opanowały trudną technikę łączenia liter i pisania we właściwych liniach. Moim zdaniem jest to pomysł nietrafiony, który może wykształcić złe nawyki pisania, a po drugie proces kostnienia ręki u dziecka sześcioletniego jest jeszcze niezakończony i potrzeba wielu ćwiczeń przygotowujących do pisania, by ta umiejętność stała się sukcesem dziecka, a nie jego porażką. Piszę o tym i jako mama, i jako specjalista w tej dziedzinie.
Podsumowując, książeczka jako zabawa w czytanie podoba mi się, szczególnie gry planszowe, pomysł na globalne, czyli całościowe przyswajanie wyrazów, krzyżówki i zagadki. Natomiast przestrzegam, przed motywowaniem dziecka do samodzielnego pisania w liniach, jeżeli nigdy wcześniej tego nie robiło. Można zastosować takie ułatwienie, by napisać lekko ołówkiem podane wyrazy w liniach, a zadaniem dziecka niech będzie pisanie po tym śladzie- też koniecznie miękkim i dobrze zatemperowanym ołówkiem. I przy okazji proszę zwrócić uwagę na prawidłowy uchwyt narzędzia pisarskiego. Oj nauka pisania może być prawdziwym wyzwaniem, nie tylko dla dziecka, ale i dla rodzica!
mama MałGosia