W polskim społeczeństwie rośnie akceptacja wobec wulgarnego słownictwa. Nieprzyzwoitych słów, według ostatnich doniesień Centrum Badań Opinii Publicznej, używa blisko 80% dorosłych, ale także ponad 94% uczniów i studentów. Choć większość deklaruje, że pojawiają się one jedynie pod wpływem silnych emocji, takie słownictwo wydaje się towarzyszyć nam na co dzień, w zwyczajnych rozmowach. Kongres Języka Polskiego uznaje taką tendencję za najbardziej zagrażającą dla polskiej mowy.
CZY PROBLEMEM JEST TYLKO SŁOWO?
Choć wydawać by się mogło, że tylko wulgaryzmy stanowią problem, bardziej powinno nas martwić niewypowiedziane wprost przyzwolenie na obrażanie innych osób. Jeżeli brzydkie wyrazy, wypowiadane w czyimś kierunku lub na czyjś temat, służą odreagowaniu nadmiaru stresu i złych emocji, często mogą przyczyniać się do narastania niechęci w stosunku do innych. Przykłady takich zachowań obserwujemy już w filmach dla dzieci! „To stek wieśniackich zabobonnych kocopołów” – w taki sposób wypowiada się bohater ostatniego kinowego hitu „Lego: Przygoda”. Nic w tym wulgarnego? Być może nie, ale kontekst sytuacyjny, czyli do kogo i w jakiej sytuacji wypowiadane są te słowa, ma już znaczenie.
PO CO TE PRZEKLEŃSTWA?
Obecnie dzieci i młodzież przeklinają swobodniej, bez skrępowania, dysponując również bardziej zróżnicowanym językiem, często zapożyczając obraźliwe zwroty z innych języków. O ile wśród małych dzieci używanie wulgaryzmów jest powodowane ciekawością lub niewiedzą, co tak naprawdę oznaczają, o tyle dla nastolatków to częsty sposób na uzyskanie lepszej pozycji w grupie. Osoba przeklinająca wydaje się wtedy „silniejsza”, „doroślejsza” i „bardziej samodzielna”. A z takim nastawieniem młodych ludzi dużo trudniej jest walczyć.
CO PORADZIĆ?
Jeżeli wasze dziecko jest jeszcze maluszkiem, w wieku przedszkolnym, używanie przez nie wulgaryzmów odbywa się często bezwiednie. Dziecko podchwytuje od rówieśnika lub dorosłego słowo i dostrzega, jak spektakularną reakcję wywołuje wypowiadając je głośno, co skłania je do kolejnego powtarzania. W takim wypadku nasza reakcja powinna polegać na ignorowaniu usłyszanej wypowiedzi.
Jeśli ignorowanie nie przynosi efektu – porozmawiajcie. Zwróćcie dziecku uwagę, że słowa ranią równie mocno, a niekiedy nawet bardziej, niż bicie, popychanie czy poszturchiwanie. Wskażcie, że każda tego typu reakcja odbija się na relacji z drugą osobą. Słysząc przekleństwa może sobie ona pomyśleć: „Basia mówi do mnie brzydko, więc pewnie mnie nie lubi”, a to wywoła w rówieśniku smutek, złość albo rozczarowanie. Może też doprowadzić do rozluźnienia lub nawet zerwania relacji koleżeńskich czy przyjaźni. Dzieci często nie wiedzą, że używanie przez nie brzydkich słów odbija się na tym, w jaki sposób zaczynają być postrzegane przez innych, jakie są im przypisywane cechy, i że w efekcie odbije się to na ich własnej samoocenie.
Dla wielu dzieci określenia „głupek”, „wariat”, „psychol” czy „idiota” stały się już rodzajem zwrotów koleżeńskich. Młodzi ludzie często używają ich również określając własne zachowanie. Temu sprzyjają niestety również niektóre media – spójrzmy na ostatnią zapowiedź innego kinowego hitu, „Minionków”, gdzie na plakacie postaci określają siebie jako „głupoli”. Taka tendencja nie prowadzi do zrozumienia, w jaki sposób rodzaj komunikacji wpływa na relację, ani w jaki sposób przykre określenia oddziałują na ludzką psychikę.
Gdy jednak wulgaryzmy, przekleństwa lub inne przykre słowa już padły i w znaczący sposób kogoś dotknęły, wytłumaczcie dziecku konieczność przeproszenia i zadośćuczynienia drugiej osobie. Pokażcie, że związki międzyludzkie są dynamiczne, poddają się modyfikacjom – i choć wiele można słowem zburzyć, tak i sporo można nim odbudować. Dodatkowo zwracajmy uwagę, że „przepraszam” to często trochę za mało, a wyrządzoną krzywdę powinno się „odpracować”, robiąc dla drugiej osoby coś miłego.
RADY DLA RODZICÓW:
- Nigdy nie śmiejcie się z wypowiadanych przez dzieci wulgaryzmów. „Kulwa miecz” to może zabawna modyfikacja przekleństwa, jednak nasza radosna reakcja może być odczytana przez dziecko jako znakomity sposób na rozbawienie opiekuna. Pamiętajmy, że śmiech stanowi pewną formę przyzwolenia.
- Wyraźcie stanowczy sprzeciw w sytuacji, kiedy wasze dziecko używa przekleństw. Czyńcie to ze spokojem, używając odpowiednio dobranych słów: „Coś ty powiedział gówniarzu?!” to nienajlepszy sposób na zwrócenie uwagi. Powiedzcie: „Nie podobają mi się słowa, których użyłeś. W naszym domu, w naszych wspólnych rozmowach, nigdy nie używa się takich słów. Chcę usłyszeć, co zamierzałeś mi powiedzieć. Ważne, abyś przeprosił, i powiedział to co chciałeś, innymi słowami.”
- Uważajcie, aby nie dać się ponieść emocjom. Wulgaryzmy używane przez dziecko mogą spotęgować naszą reakcję, a będzie to szczególnie niekorzystne, jeśli celem młodego człowieka było zwrócenie na siebie uwagi. Nie zapominajmy, że uwaga będąca wynikiem zdenerwowania to też uwaga, więc dziecko będzie o nią zabiegać – wszystkimi sposobami.
- Nie przekupujcie dziecka w towarzystwie, aby nie używało brzydkich wyrazów. To tylko wzmocni nieakceptowane przez nas zachowanie, a dodatkowo stanie się znakomitym sposobem na wykorzystania naszych zasobów finansowych przez naszych podopiecznych.
- Każdy nawyk można zmienić, jeśli jednak jest to dla was wszystkich trudne zadanie, spróbujcie na początek używać zastępników – „motyla noga”, „do jasnej Anielki” lub innych, opisanych w książkach Grzegorza Kasdepke. Pokażecie w ten sposób akceptację dla złości jako emocji, jednocześnie zwracając baczną uwagę na sposoby jej wyrażania.
- Dajcie przykład dbając o kulturę własnego języka w domu. Pamiętajcie, dzieci najwięcej uczą się właśnie od nas.
mgr Agnieszka Gąstoł
psychoterapeuta, psycholog
pedagog specjalny
Konkurs ALTERNATYWY DLA PRZEKLEŃSTW. Jakie zabawne określenia stosujecie jako zastępniki przekleństw? Podzielcie się pomysłami i prześlijcie je do nas. Dwie najciekawsze propozycje nagrodzimy książkami.
Zobacz też: