Warszawa

Porady naszych Ekspertów

Problem przedszkolny 4,5-latka

Witam,
Powielam zapewne problem wielu rodziców tutaj, jednak postanowiłam napisać. Mój synek uczęszcza do przedszkola od września 2011, czyli już drugi rok. Adaptacja trwała u niego dość długo i była trudna. Synek idąc do przedszkola miał 4 latka i 3 miesiące i praktycznie nie mówił... jednak nie miał żadnych kłopotów z kontaktem z rówieśnikami. Wcześniej 3 lata spędził ze mną w domu (zrezygnowałam z pracy na rzecz dziecka). Jednak nadszedł moment gdy polubił przedszkole i chodzenie stało się przyjemnością. Przez 10 miesięcy Nasze dziecko stało się zupełnie innym dzieckiem, rozgadał się, wysocjalizował i jest super. Bardzo chwalę instytucję przedszkola. We wrześniu tego roku dziecko poszło do przedszkola z zachwytem, radością i bez żadnych kłopotów (miał wakacyjną przerwę, siedział ze mną i roczną siostrzyczką w domu). Jakieś dwa tygodnie temu nagle coś się zmieniło, widziałam jak synek posmutniał, zrobił się apatyczny, zaczął marudzić - najpierw delikatnie, a potem pojawiło się zmyślanie chorób, różnych bóli itp, nie chce iść do przedszkola i kombinuje jak tego dokonać. Jesteśmy z mężem "rodzicami obecnymi" i próbujemy dociec co się wydarzyło, że nastąpiła taka zmiana. Próbuję przypomnieć sobie ostatnie dni, gdy było dobrze w przedszkolu i ostatniego dnia Filipek nie zdążył do toalety (Panie wmawiają dzieciom, że kupę robimy w domu! to dla mnie absurd) i była malutka wpadka, z tego co się dowiedziałam Panie go umyły i przebrały całego (czego nie rozumiem do końca, bo brudne majteczki dostałam do domu i wystarczyłoby zwyczajne wytarcie pupki bez kąpania, a już na pewno przebierania spodni, które były czyściutkie). Dowiedzieliśmy się od synka, że inny chłopczyk śmieje się z niego, że jest malutki ("jesteś malutki, jesteś malutki" - powtarza w kółko Filipek, gdy jest smutny). Faktycznie synek jak na swój wiek jest drobniutki 14 kg i 97 cm, jednak mój mąż jak był mały miał identyczny problem do 12 rż gdy wszystko się zmieniło. Nie wiem na ile mogę łączyć te dwa zdarzenia (z kupką i wyśmiewaniem) razem. Być może synek został w jakiś sposób ośmieszony. W każdym razie dokładnie od dnia wpadki synek odmawia jedzenia w przedszkolu (jest strasznym niejadkiem - ale w przedszkolu jadał i to był sukces). Tamtego tygodnia było jeszcze jedno wydarzenie, które mogło mieć znaczenie - w czasie zabawy na sali urwała się półeczka od drewnianej tablicy (znam je tylko z opowiadania wychowawcy) - Pani zapytała kto zepsuł i moje dziecko ponoć natychmiast się przyznało co zaskoczyło wychowawczynię. Zapytała Filipka kto naprawi tablicę, na co on odrzekł, że tatuś... pierwsze co, gdy przyszłam po niego - opowiedział mi, że zepsuł i że tatuś naprawi. Tłumaczyłam mu, że od takich napraw jest konserwator - jednak bardzo to przeżywał, rano - pierwsze zdanie - zepsułem tablicę - tatuś musi naprawić... Tablica nadal nie jest zrobiona, bo konserwator ma jakąś kontuzję ręki.
Zmieniło się też troszkę w domu - bez ściemniania poświęcamy dzieciom bardzo dużo czasu każdego dnia - szczególnie tata - choć zapracowany - zawsze znajduje czas na zabawę z dziećmi (szczególnie z synkiem - córcia jest malutka 16-m-cy). Jednak do te pory było tak, że synek potrafił bawić się też sam pięknie... Od jakiegoś czasu wymaga od nas 100% uwagi, mąż rzuca wszystko i bawi się z nim - ale osobiście nie uważam by było to dobre posunięcie, bo synek chce więcej i więcej.
Oprócz zabaw w domu - raz w tygodniu jeździmy z dziećmi na basen, oraz chodzą do szkółki piłkarskiej SOCATOTS - bierzemy czynny udział w zajęciach razem z dziećmi.
Rozmawiałam z panią w przedszkolu, bo mnie takie sytuacje od razu martwią, mówią tylko wciąż o tym jego niejedzeniu, oraz o tym, że od jakiegoś czasu Filip sam nie wie czego chce... Gdy są zajęcia w grupie (rysowanie itp.) pięknie bierze udział, a gdy są zabawy wolne jest rozkapryszony i nie wie czego chce. Łatwo się zniechęca (jakby nie wierzył w swoje możliwości).
Od siebie mogę dodać, że wiem doskonale - że dla syna tato jest autorytetem, są silnie związani ze sobą - i ja osobiście zastanawiam się czy nie o tatę się rozchodzi, gdy ja przejęta odbieram go wcześniej z przedszkola by już się nie smucił, on pyta o tatusia, i nie przyjmuje do wiadomości tego, że tatuś jeszcze jest w pracy, bo jest wcześnie.
Proszę o podpowiedź, co może być przyczyną regresji w przedszkolu mojego syna, bardzo chciałabym go zrozumieć i mu pomóc. Bardzo proszę o jakąś radę...
P.S.: może jeszcze pomocna informacja - jego siostrzyczka jest od niego 3 lata młodsza, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z zazdrością żadną, mówi że kocha siostrzyczkę. W ogóle on jest szczęśliwy wtedy gdy wychodzimy wszyscy razem, jak spacer - pilnuje czy wszyscy na pewno są, Jagódka jest dla niego bardzo ważna z tego co widzę. Jedyne do czego ja mogę się przyczepić - Jagódka jak to drugie dziecko i do tego dziewczynka - jest bardzo bystra jak na swój wiek, szybko się rozwija i teściowa bardzo to wszędzie GŁOŚNO zaznacza (co mnie irytuje bardzo, ja nie wyróżniam swoich dzieci), nie mamy z teściami bardzo dużo kontaktu - ale jeśli już mamy - na tapecie zawsze jest CUDOWNA JAGODA (dla mnie jest zwyczajna, po prostu uczy się od brata).

Przepraszam za przydługi mail, ale chciałam w miarę dokładnie opisać sytuację, zależy mi by rozwiązać problem.

Agata
Prof. Jagoda Cieszyńska - Psycholog, logopeda

Prof. Jagoda Cieszyńska

Psycholog, logopeda

Odpowiedź:

Droga Pani Agato,

problem z rozwojem Synka rozpoczął się już, gdy miał dwa lata i nie mówił. Szkoda, że wówczas, skoro była z nim Pani w domu, nie były prowadzone zajęcia stymulacyjne. Brak mowy do 4 roku życia ZAWSZE w konskwencji powoduje różne problemy rozwojowe i emocjonalne.
Niepokoi mnie, że Synek manipuluje zachowaniem ojca. Oczywiście może
to wynikać z zazdrości o Jagódkę, fakt, że brat kocha siostrę nie wyklucza zazdrości. Synek wie, że Pani zostaje w domu z Córką i z pewnością rozumie, że wystarczy, gdy źle się czuje, by mógł też zostać.
Co do incydentu z myciem i przebieraniem, to z pewnością nie było rozsądne, by pokazać całej grupie "wpadkę" chłopca i to może mieć duży wpływ na samoocenę dziecka. Jednak stereotypowe powtarzanie (echolaliczne) zdania "Jesteś malutki" wypowiedzianego przez kolegę jest niepokojące.
Serdecznie pozdrawiam
JAgoda Cieszyńska

Zobacz inne porady w tematyce: przedszkole, trening czystości, rodzeństwo, rozwój

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze

Ale czemu zawsze doszukuje się Pani przyczyny problemu w dziecku, szczerze? to mnie wkurza, dziecko nie żyje w izolacji i nie rozwija się bez kontaktu z innymi, jakość rozwoju zależy w ogromnej mierze od jakości relacji, więzi. Mowa może się nie rozwijać, bo dziecko ma trudności emocjonalne, a nie tylko brak mowy sprzyja problemom emocjonalnym, najlepszy dowód, że tak było w tym przypadku to fakt, że mowa "poszła" razem z pójściem do przedszkola - okazja do usamodzilenienia się oderwania pępowiny, zaistnienia. Neurobiologicznie to struktury mózgu odpowiedzialne za emocje są ontogenetycznie starsze niż struktury związane z mową, więc jeśli małe dziecko ma trudności emocjonalne, to żaden rozwój "nie pójdzie" ten mowy też nie. Zresztą wszystkie struktury mózgu są ze sobą powiązane więc rozwój emocjonalny wpływa na poznawczy i zwrotnie rozwój poznawczy w tym rozwój mowy

dodany: 2012-11-07 20:57:41, przez: emi


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć