Warszawa

Jak przeżyć chorobę dziecka i nie zwariować…?

Jak przeżyć chorobę dziecka i nie zwariować…?

Katarek, kaszelek, chrypka zaczyna się niewinnie, a cały dom staje na głowie.

 

Mama zawala projekty w pracy, tata opóźnia powroty do domu, by nie narazić się na rozdrażnienie żony, babcia ma natychmiastowe problemy z nadciśnieniem, więc nie może przyjechać, a mały przeziębiony Jaś otulony ciepłą kołderką w baranki wygląda jak anioł… tylko gdy zasypia. Zresztą są to tylko drzemki, przerywane kategorycznym wzywaniem swoich „pielęgniarzy” do łóżka co kilka godzin, co w konsekwencji powoduje kapitulację całej rodziny i stworzenie stałych dyżurów na wojskowym materacu przy jego łóżku.


Po trzech dniach dom przeistacza się w szpital, w którym jedyną przytomną osobą jest pani od sprzątania, która akurat w czwartek z rana wpada rześka, by co nieco uprzątnąć. Zaczyna od „zwłok” zmęczonych rodziców i dziadków, a kończy pracę na zabawie w koniki hiperenergicznego i wypoczętego po chorobie Jasia, który siedzi jej na grzbiecie i pogania do szybszego galopu. Jak przeżyć chorobę dziecka i nie zwariować?


Choroba małego dziecka wiąże się z reorganizacją całego systemu rodzinnego. Reakcja na przykre dolegliwości jest silniejsza u dziecka niż u dorosłego, bo w oczywisty sposób łamie podstawą zasadę przyjemności rządzącą jego życiem i jednocześnie wiąże się z doświadczaniem bólu, do którego dziecko nie jest przyzwyczajone, a więc nie umie sobie z nim radzić. Towarzyszy temu wiele negatywnych emocji, takich jak lęk, niepokój, złość, które zwrotnie potęgują ból. Dziecko, które boli główka i z tego powodu marudzi i płacze – w konsekwencji głowa boli jeszcze bardziej.

 

Jednocześnie im mniejsze dziecko, tym niższy poziom rozumienia tego, co się z nim dzieje. Umiejętność umiejscawiania źródeł bólu i pojmowania schematu chorowania pojawia się wraz z rozwojem poznawczym i emocjonalnym. Dopiero w okresie około 2 roku życia u dzieci pojawia się zainteresowania przedmiotami związanymi z leczeniem, a od wieku przedszkolnego ich uwaga kieruje się wokół samego chorowania i jego przyczyn, co często odtwarzają w fikcyjnej zabawie w doktora. W ten sposób próbują zrozumieć skomplikowany i lękotwórczy temat choroby.

 

Dzieci mają ambiwalentny stosunek do choroby, bo z jednej strony wiąże się ona z konkretnymi awersyjnymi bodźcami, takimi jak niedobre lekarstwa, lekarz i ból, a z drugiej z nietypową sytuacją w domu, gdzie uwaga jest wyłącznie skierowana na nie, co jest miłe i pozytywne.


Dziecko, które choruje, doświadcza jednak przewagi emocji negatywnych, takich jak lęk, napięcie, rozdrażnienie, złość, smutek. Często reaguje wycofaniem, wzmożoną płaczliwością, zainteresowania otoczeniem, a także silnym pobudzeniem i nieposłuszeństwem. Trudno mu jednocześnie pojąć, co się z nim dzieje i kontrolować swoje zachowanie. W konsekwencji w jednej minucie zamienia się w rozwrzeszczanego wampirka, a za chwilę w apatycznego oraz śniętego aniołka.


Trzeba pamiętać, że choroba to także… nuda. A nuda jest największym wrogiem dziecka. Więc czas chorowania to czas wzmożonej aktywności twórczej rodziców i opiekunów. Kiedy wyczerpie się repertuar bajek i gier, rodzice mają szansę spędzić czas z dzieckiem… inaczej niż zwykle. To wyjątkowy czas, w którym można więcej czytać, słuchać, rozmawiać, opowiadać sobie wymyślone historie, oglądać zdjęcia, wyczarować z małego łóżeczka bajkowe łoże, wreszcie być z dzieckiem blisko i dużo. Choroba nie musi kojarzyć się dziecku tylko z bólem, ale także z czułością i wzmożonym zainteresowaniem jego rodziców, większą ich aktywnością i niekonwencjonalną zabawą. W takich rodzinach dzieci potrafią stwierdzić, że chorowanie jest świetne, bo wtedy mają swoich rodziców na wyłączność, a ich dom zamienia się w krainę zabawy, a nie zimny szpital.

 

Małgorzata Ohme
jest psychologiem dziecięcym,
wykładowcą w katedrze

Psychologii Klinicznej Dziecka

w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej

 

Komentarze

Ciekawy Artykuł

dodany: 2011-10-18 16:07:10, przez: Małgorzata

świetny artykuł

dodany: 2011-10-17 13:58:31, przez: Kama

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć