Warszawa

Warszawska Scena Varieté: w intymnym świecie Wampira Wertera

„Gdzie jeszcze można Was zobaczyć?” - spytał jeden z zachwyconych widzów po przedstawieniu, które piąta odsłona t Warszawskiej Sceny Varieté zaprezentowała na Scenie Głębocka 66 Białołęckiego Ośrodka Kultury.

 

Tego spektaklu w takiej formie - już nigdzie.

Ale na kolejne Organizatorzy zapraszają gdzieś. i kiedyś. Nie ma się co martwić: część bohaterów z pamiętniczka Wampira Wertera…nigdy nie istniała.

 

Scena Variete wyprodukowała kolejny spektakl pt. „Z pamętniczka Wampira Wertera”, spełniając tym samym swoje własne życzenie, iż z każdą kolejną edycją chce stawać się coraz lepsza, tworzyć produkcje na coraz wyższym poziomie. W pełni wykorzystano potencjał przestronnej sceny w nowym obiekcie Białołęckiego Ośrodka Kultury, która wydaje się być idealnie zaprojektowana do tego typu spektakularnych wydarzeń.

 

Organizatorzy tym razem postawili na festiwal gwiazd programu Mam Talent. Fani tej produkcji mogli na żywo obejrzeć zwycięzców V edycji programu - Delfinę i Bartka w doskonałym numerze akrobatycznym, grupę Multivisual z najnowszym pokazem laserów, Juliana Waglewskiego w zjawiskowym tangu na german wheel, oraz mniej znanych szerokiej publiczności, ale nie mniej utalentowanych artystów z niepowtarzalnymi numerami.

 

Apetyt widzów rośnie w miarę jedzenia, o czym wiedzą twórcy tej inicjatywy, toteż każda kolejna edycja zaskakuje. W tej odsłonie postaci wywoływane zostały z mocno już sfatygowanego pamiętniczka bardzo charyzmatycznego Wampira, który zarzucił na widzów sieć swojej mocy po to, by wciągnąć ich w swoją historię, która…być może wcale się nie wydarzyła!


Bo kto z oglądających jest w stanie z całą pewnością stwierdzić, że to, co działo się na scenie stało się naprawdę?

Co było snem, a co jawą?

Widzowie tknięci wampiryczną mocą zawirowali w powietrznym obłędnym, niemal chocholim tańcu panien młodych, a może to mroczny zaśpiew Wincenta Grotesque wprowadził taki piękny niepokój…

Surrealistyczna historia Wampira Wertera była najmocniejszym punktem programu. Brawa za dobór postaci: duża intuicja scenarzysty i reżysera Mateusza Czwojdzińskiego, ale też piękna oprawa scenograficzna stworzyły spójny obraz nie z tego świata, który został brawurowo wypełniony doskonałym poziomem artystycznym prezentowanych numerów.


Kompletne, doskonałe przestawienie z wymierzoną w punkt dynamiką i finałem nie tylko nie z tego świata, ale wręcz nie z tej ziemi. Ci, którzy mieli zaszczyt obejrzeć duet żonglerski Bracia Brwi - mają co wspominać. To nie była tylko żonglerka. To była czysta poezja rytmu, perfekcji, partnerstwa. Kwintesencja doskonałości.

 

Jeśli ktoś jeszcze myśli, że Zielona Białołęka jest „kulturalną pustynią”, niech odwiedzi Scenę na Głębockiej 66. Warszawska Scena Varieté z pewnością jeszcze tam zawita!

Jeśli ktoś wątpi w wartość sztuki cyrkowej, jeśli chce przekonać się o sensowności kierunku działań nowocyrkowych - niech nie przegapi kolejnego wydarzenia tej inicjatywy.

Nic dwa razy się nie zdarza - ale też nic nie dzieje się bez przyczyny i bez pasji. A tej ostatniej Twórcom i Inicjatorom odmówić nie sposób.

 

Agnieszka Bińczycka
fot. Agata Zasztowt-Mroczek

fot. Piotr Żurek

 

1/6
1/6

German wheel to koło gimnastyczne, spektakularny rekwizyt cyrkowy, w którym specjalizuje się Julian Waglewski. Jego pokaz, to połączenie niezwykłej siły i mistrzowskiego opanowania rekwizytu. 

fot. Agata Zasztowt-Mroczek

2/6
2/6

W powietrznym tańcu dwóch panien młodych zaprezentowały się na wirujących hamakach Magdalena Sztencel oraz Maria Gawlik z Aerial Dance Studio. Pokazy tańca w powietrzu zawsze wzbudzają zachwyt; łączą delikatność, zmysłowość  oraz siłę. Powietrzny duet podwaja doznania.

fot. Agata Zasztowt-Mroczek

3/6
3/6

Delfina i Bartek, to para akrobatów, którzy swym pokazem zdobyli zwycięstwo V edycji programu Mam Talent. Na scenie Variete także podbili serca publiczności.

fot. Agata Zasztowt-Mroczek

4/6
4/6

Warszawska Scena Variete, to inicjatywa zrodzona z pasji i misji, która łączy pokaźną grupę przyjaciół. Jak pokaźną  - to widać!

fot. Piotr Żurek

5/6
5/6

Vincent Grotesque wprowadził Widzów z odpowiedni klimat.

fot. Piotr Żurek

6/6
6/6

Luis i Fernando, to hiszpański temperament i humor. To mogliśmy zobaczyć w ich duecie diabolo.

fot. Piotr Żurek

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć