Warszawa

Wyjść historii na spotkanie, czyli o odwadze na deskach Teatru Muzycznego Roma. Odpowiedzi udzielił  Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek"

Wyjść historii na spotkanie, czyli o odwadze na deskach Teatru Muzycznego Roma. Odpowiedzi udzielił Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek"

Zobaczyć niebo, poczuć ciepło promieni słońca, popływać z delfinami – tego pragnie Głębinek, główny bohater spektaklu opartego na powieści „The Journey of the Noble Gnarble”, pióra Daniela J. Errico. Po drodze jednak czeka na niego wiele wyzwań, których zwieńczeniem ma być realizacja marzeń. Motyw walki z przeciwnościami losu, słynna paremia „per aspera ad astra” („przez ciernie do gwiazd” – lub w tym przypadku: „przez morskie głębiny na powierzchnię”) nabiera zupełnie nowego wymiaru na deskach Teatru Muzycznego Roma, gdzie młodzi widzowie mogą obserwować zmagania Głębinka z nie zawsze przyjaznym światem. O edukacyjnej roli tej ponadczasowej historii i teatru w ogóle opowiedział Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek".

 

Porządek uczuć, budowanie doświadczeń, czyli o teatrze dla najmłodszych

 

„Teatr” – to słowo, które wciąż wywołuje skojarzenia z tym, co poważne, trudne, wymagające głębszego rozważenia, słowem: „coś nie dla dzieci”, a dla ubranych w eleganckie garnitury i garsonki dorosłych oczekujących bogactwa metafor, niuansów, aluzji np. odnoszących się do codziennych doświadczeń społeczeństwa. Tymczasem to tylko jedno i to dość wąskie oblicze teatru.

 

Spektakl „Dzielny Głębinek” grany w Teatrze Muzycznym Roma pokazuje drugą stronę sceny. Teatr staje się tu przestrzenią bezpieczną dla widza, który może reagować w spontaniczny, charakterystyczny dla siebie sposób. Siła tej opowieści tkwi w możliwości towarzyszenia bohaterowi w jego przeprawie po marzenia, nawet gdy droga ta jest niezwykle trudna i wybrukowana chwilami zwątpienia.

 

Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek" mówi wprost:

 

Małe dziecko raczej nie odczyta niuansów i drugiego dna, nie doceni żartu słownego, nie zachwyci się erudycją postaci. Będzie natomiast wdzięczne za jasny cel, który pomimo przeciwności osiągnie nasz bohater. A te przeciwności niech będą poważne, a podróż długa i wyczerpująca. Niech będzie chwila zwątpienia. Niech pojawią się przyjaciele, którzy cię wesprą w dotarciu do celu. Dziecko poczuje radość i spełnienie, bijąc brawo, gdy to się uda. Potem w domu będzie odgrywać tę rolę ze swoimi przytulankami, kształtując nieświadomie swój charakter. Zasada stara jak mity, baśnie i bajki. I taki właśnie jest musical "Dzielny Głębinek" .

W dziecku pojawia się naturalna chęć kibicowania bohaterowi, która wynika m.in. z jego własnej, choć może jeszcze nienazwanej i nie do końca uświadomionej, potrzeby poszukiwania baśniowego szczęścia. Historia Głębinka daje nadzieję, że to, co trudne, można przezwyciężyć, jeśli nie własnymi siłami, to przy wsparciu innych, życzliwych istot.

 

Interaktywność przedstawienia, czyli jak skupić uwagę dziecka

 

Siła „Dzielnego Głębinka” kryje się w tym, że już kilkuletni maluszek potrafi utożsamić się z lękami i nadziejami głównego bohatera – chęci wyjścia na powierzchnię i zobaczenia promieni słonecznych, a wzmacnia to dodatkowo wpisana w spektakl możliwość interakcji, tańce i ruch sceniczny, do którego otrzymuje jasne zaproszenie od aktorów na scenie.

 

Człowiek w każdym wieku jest predestynowany do ruchu. Jak ciekawy nie byłby serial – muszę od czasu do czasu wstać i pójść do kuchni. Mózg tego potrzebuje. A co dopiero małe dziecko. Interakcje wplecione w akcję sceniczną to proste ruchy taneczne. Nic wielkiego. Ale w ten sposób dziecko zaczyna żywo uczestniczyć w opowiadanej historii, ma zadanie aktorskie do wykonania! Poza oczywistymi korzyściami dla układu krążenia, dzięki interaktywności nasza opowieść mocniej angażuje wyobraźnię. I to zadanie powierzyliśmy Skoropuchom :)

 

- mówi o znaczeniu interaktywności spektaklu w kształtowaniu młodego widza Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek".

 

Dziecko staje się więc jednocześnie uczestnikiem opowieści. Pozwala to na intuicyjne uznanie trudności i wyzwań stojących przez bohaterami spektaklu jako własnych i jednocześnie naturalnie inspiruje do poszukiwania konstruktywnych sposobów rozwiązywania problemów.

 

Emocje i ruch pierwszą "literaturą" dziecka

 

Opowieść sceniczna, a więc historia ustna jest pierwszą "literaturą" dziecka. Poprzez teatr można więc powrócić do tego, co w nas instynktowne i naturalne – do plemiennej kultury opowiadania historii przy ognisku. Młody widz, który przekracza granicę pomiędzy widownią a sceną, staje się uczestnikiem historii, bo zaczyna angażować się emocjonalnie w to, co widzi. Ruch wyzwala emocje, a właśnie te dwa elementy: ruch i emocje są czymś wpisanym w naturę ludzką.

O tym, jak mocne mogą być reakcje dziecka, które choć jeszcze może nie odróżniać fikcji od rzeczywistości, to życzy dobrze bohaterom i ma potrzebę odegrania swojej roli w spektaklu, wspomina reżyser Krzysztof Bartłomiejczyk:

 

Fenomen "Teletubisi" dowiódł, że już w pierwszym roku życia reagujemy na opowiadanie historii. A jak uważnymi słuchaczami stajemy się w wieku trzech lat? Nie trzeba być specjalistą, wystarczy być rodzicem, żeby zauważyć otwartą z wrażenia buzię, gdy czytamy bajki na dobranoc. Mamy tu do czynienia z widzem w 100 procentach zaangażowanym w to, co widzi i słyszy, widzem, który nie odróżnia fikcji od rzeczywistości, który potrafi wstać na spektaklu i biec na scenę, by ratować ukochaną postać.

 

Dziecko zanim jeszcze nauczy się mówić, dąży do ruchu i okazuje emocje. W spektaklu wykorzystywane jest więc do pobudzenia młodego widza to, co dla niego naturalne, a nie wyuczone. Dlatego historia robi na maluchach takie wrażenie, bo jest zgodna z ich naturalnymi potrzebami.

 

Dziecko płacze w teatrze? To ważny znak!

 

Historia wciąga, pobudza do działania, sprawia, że dziecko reaguje spontaniczną radością… Tego życzą sobie wszyscy reżyserzy i aktorzy, by widz, zwłaszcza dziecko, czyli ten najbardziej „uczciwy” uczestnik, który nie przywdział jeszcze stroju „kulturalnego odbiorcy”, przeżywał z całą intensywnością to, co widzi.

Kłopot w tym, że wiele przedstawień dla dzieci przykuwa ich uwagę tylko na chwilę. Ma to związek nie tylko z fabułą, ale też z możliwościami dziecka związanymi z koncentracją. Gdy granica czasowa zostanie przekroczona, młody widz może się niecierpliwić, być nadmierne pobudzony, rozkojarzony, płaczliwy, co z pewnością oddziałuje również na innych uczestników, w tym na artystów występujących na scenie.

 

Rolą reżysera jest więc nie tylko obmyślenie wciągającej historii, ale takie zaplanowanie przedstawienia, by wziąć pod uwagę naturalne możliwości swojego odbiorcy.

 

Jak wyjaśnia Krzysztof Bartłomiejczyk, autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek":

 

Zniecierpliwione, nadmiernie pobudzone, rozkojarzone lub płaczliwe dziecko to objaw. To sygnał nie tylko dla aktora, ale przede wszystkim dla reżysera, że czegoś nie dopatrzył lub trzeba inaczej rozłożyć akcenty. Podobne wyzwanie stoi przed nauczycielem czy przedszkolanką. Jeśli historia jest dobrze opowiadana, nie ma się ochoty rozrabiać :) Nasz spektakl jest dobrze zaplanowany i grany - nikt nie płacze, chyba że są to łzy wzruszenia :)

 

Spektakl „Dzielny Głębinek” można zobaczyć na deskach Teatru Muzycznego Roma na Novej Scenie. Roma.

 

Najbliższe terminy: https://www.teatrroma.pl/spektakl/dzielny-glebinek/ .

 

Odpowiedzi udzielił Krzysztof Bartłomiejczyk - autor przekładu i II reżyser spektaklu "Dzielny Głębinek".

 

fot. Karol Mańk

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć