Śląsk

Premiera Momo

Premiera Momo

Dzisiejsza premiera „Momo” nie może przejść niezauważona. Kultowa powieść Michaela Endego w interpretacji Teatru Rawa została pokazana światu na deskach Teatru Gry i Ludzie. I świetnie, że to właśnie to miejsce wybrano na premierę. Nie tylko dlatego, że Teatr Gry i Ludzie na stałe wpisał się w kulturowy krajobraz Śląska. Nie tylko dlatego, że Teatr Gry i Ludzie ze świetnych spektakli dla najmłodszych słynie. Także dlatego, że atmosfera tego miejsca świetnie współgra z klimatem przedstawienia. A to niezwykle ważne!

 

„Momo” to sztuka niełatwa: tak w treści (ale to wszyscy wiemy), jak i w formie. Miks różnorodnych technik teatralnych był tutaj niewątpliwym atutem: tak dla dorosłych, jak i dla dzieci. W czasie, gdy ci pierwsi podziwiali korespondencję różnorodnych form przekazu artystycznego, młodsza część widowni, tak żądna bodźców, mogła się cieszyć teatrem mocno zróżnicowanym. „Momo” w interpretacji Teatru Rawa sięga bowiem po jej różnorodne formy: od teatru lalek, przez teatr przedmiotu, po teatr ilustracji. Korespondencja z formułą Kamishibai warta jest podkreślenia tym bardziej, że „Momo” w wykonaniu Teatru Rawa to pierwszy polski spektakl, w którym korzysta się z tej formy. I to na świetnym poziomie!

 

„Momo” to manifest tego, co w życiu ważne. Manifest bardzo osobliwy. Nic dziwnego, że do tej premiery bardziej pasuje mi pełny tytuł dzieła ( Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas – red.) niż jego skrócona forma. Tutaj nie ma bowiem żadnej taryfy ulgowej, nie ma obniżania poprzeczki, nie ma usilnego dopasowywania się do najmłodszych. Wprost przeciwnie. O rzeczach ważnych mówi się na poważnie. Szarzy Panowie, jako personifikacja marnotrawienia czasu, robią ogromne wrażenie, nie tylko na dzieciach. Gra świateł, muzyka, gra aktorska, lalki są niezwykle sugestywne. Dają do myślenia, zwłaszcza dorosłym. Młodszych trzymały w napięciu!

 

Wybierając się na „Momo”, pamiętajmy: to nie jest baby scena. To rzecz ważna i całkiem poważna, choć uśmiechu i interakcji tutaj nie brakuje. Niełatwa tak w wersji leksykalnej, jak i teatralnej, wymagająca koncentracji i uwagi, dająca do myślenia.

 

A Pani Ewa Kubiak dała z siebie wszystko!

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć