Dziś bierzemy pod lupę plaże, lasy i łąki, a więc odpoczynek na łonie przyrody.
CzasDzieci.pl: Plaża, kawałek zieleni tuż nad wodą. Brzmi beztrosko i bezpiecznie.
Sławomir Dębski, WOPR Sosnowiec: Tak, to prawda. Ale za tą beztroską mogą czaić się zagrożenia.
CD: Jakie?
S.D: Różnorodne: od owadów począwszy na roślinności skończywszy. Na dobry początek trzeba, korzystając z uroków natury, uświadomić sobie, że to my – ludzie jesteśmy intruzami w środowisku naturalnym. Przyroda i środowisko to nie klocek postawiony w miejscu, a organizm, który cały czas żyje i nieraz nas zaskakuje. Szanujmy ją i jej prawa, starajmy się stać ich częścią. Jednak do rzeczy, mając świadomość niebezpieczeństw, jesteśmy w stanie im przeciwdziałać i unikać.
CD. Na przykład?
S.D: Na przykład owady. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie ryzyko ze sobą niosą. A niosą ogromne. Życie pokazuje, że wystarczy niewiele (np. wybranie odpowiedniego miejsca na wypoczynek: w przypadku plaży- z dala od miejsca składowania śmieci), by nie tylko poprawić swój komfort odpoczynku, ale i zadbać o bezpieczeństwo swoje i dzieciaków.
Gromadzenie się much, pszczół, os w pobliżu naszego miejsca plażowania to pierwsze zagrożenie, na jakie możemy być narażeni zarówno my jak i nasze dzieci. Słodkie bułki i napoje, które tak często zabieramy ze sobą na wypoczynek, przyciągają owady. Wszelkie sugestie i podpowiedzi, by przelewać dziecku napoje do kubka lub korzystać ze słomek, często bywają bagatelizowane. Tymczasem skutki mogą być opłakane.
CD: Ukąszenie może być śmiertelnie groźne?
S.D.: Dokładnie tak! Osa lub pszczoła, która w sposób niezauważalny weszła do naszej puszki lub termosu to prawdziwe zagrożenie. Pół biedy, gdy wbije żądło w wargę. Najgorzej, gdy użądli w gardło lub przełyk. Wtedy robi się naprawdę groźnie.
CD: Jak sobie pomóc?
S.D. Przede wszystkim pamiętajmy, że ugryzienie osy to nie to samo co ugryzienie pszczoły. Osa, szerszeń ma odczyn jadu zasadowy, więc neutralizacja musi być kwaśna (roztwór octu, sok z cytryny). Pszczoła, trzmiel, mrówka ma jad kwaśny więc neutralizacja musi być zasadowa (soda, mydło). Podane przykłady to oczywiście metody doraźne. Gdy po ugryzieniu owada pojawiają się nudności, zawroty głowy, biegunka, wymioty należy natychmiast udać się do lekarza.
Miejmy pod ręką leki antyalergiczne. I bądźmy ostrożni.
CD: Coraz więcej mówi się też o zagrożeniach, jakie niosą ze sobą kleszcze.
S.D. Tak. Kleszcze to borelioza i odkleszczowe zapalenie mózgu. I choć nie wszystkie kleszcze są zakażone, to jednak spora ich grupa przenosi zarazki. Aż 1 na 4 jest nosicielem boreliozy!
CD: Co możemy zrobić, aby ustrzec się kłopotów?
S.D.: Na rynku znajdziemy obecnie całą paletę środków aromatycznych i olejków, które działają odstraszająco na kleszcze i inne owady: mięta, rozmaryn, tymianek, cytryna oraz witamina B, która zmienia zapach naszego potu.
CD: Kończąc temat ukąszeń, o czym należy bezwzględnie pamiętać?
SD: We wszystkich przypadkach ukąszeń jest jedna żelazna zasada – musimy pamiętać że na słońcu nasz organizm jest nagrzany i krew szybciej krąży. Dużą pomocą będzie zimny okład – zmniejszy ból, obrzęk i spowolni dystrybucje jadu przez krew.
CD: Ale lasy, polany i łąki to nie tylko owady. To także roślinność, której często zdajemy się nie doceniać.
SD: Barszcz Sosnowskiego, Tojad, Jaskier, Bieluń, Szalej, Bluszcze, Wilcza jagoda – to tylko kilka przykładów z roślin, które maja wpływ na skórę, układ nerwowy, układ oddechowy i to na tyle agresywny, że może zakończyć się śmiercią. Rośliny znajdują się wszędzie nad morzem, nad jeziorami, w górach. Co roku alarmujące komunikaty ostrzegają szczególnie o Barszczu Sosnowskiego i skutkach kontaktu z nim. Ponad 60 lat temu sprowadzono ta roślinę do Polski jako pastewną. Nikt nie przewidział tego, że się tak agresywnie rozpleni. Jej sok na skórze w połączeniu ze słońcem skutkuje bolesnymi, głębokimi poparzeniami zostawiającymi paskudne ciemne plamy. Niestety to nie koniec palety zagrożeń, barszcz ma w swoim soku furanokumaryny, związki, które wiążą się z DNA komórek skórnych i pozostają w organizmie na długo po zaleczeniu się oparzenia.
CD: Ale barszcz jest groźny nawet wtedy, gdy jest nietknięty?
SD: To prawda. Barszcz pyli swoim sokiem w powietrze. Wystarczy więc przejść obok wielkiej, nieraz 4-5 metrowej rośliny, by dostać się pod jej oprysk. Nie wspomnę o dziecięcej zabawie w obserwatora, gdzie lunetką będzie pusta w środku rurka barszczu …
Unikajmy nieznanych roślin jak ognia. I miejmy świadomość, co może nam zaszkodzić.
Z Panem Sławomirem Dębskim z WOPR Sosnowiec rozmawiała Anna Hacuś - Krawczyk