Trójmiasto

Po premierze Czerwonego Kapturka (trochę inna historia)

Po premierze Czerwonego Kapturka (trochę inna historia)

Kto ma wielkie zębiska i ogromne oczy? To właśnie on - Wilk, czyli postrach dużych i małych w bajce o Czerwonym Kapturku. A gdyby tak tym złym miałby zostać Gajowy?


Czerwony Kapturek w reżyserii Piotra Srebrowskiego walczy ze stereotypami. W zaśmieconym lesie istnieje większe niebezpieczeństwo niż Wilk. Po gałgankowej scenie niemalże fruwają papierki po cukierkach. To one wraz z sidłami rozstawionymi przez Gajowego burzą naturalne środowisko lasu.

 

Najbardziej uroczy jest tu Kapturek. Każdy jego ruch rozbawia widzów.

Futerkowy kubraczek, zielone rajstopki i żabie usta sprawiają, że nawet podczas największej histerii bohaterki mamy ochotę ją przytulić. Mama jest zajęta omawianiem spraw z Gajowym, więc to mała dziewczynka musi dostarczyć babci posiłek i lekarstwa.

 


Co robi Kapturek kiedy mu smutno? Do zabawy ma Cukierasa, który niczym kowboj na koniu wjeżdża na scenę z kolejnym szalonym pomysłem na zabicie nudy.

 

Dobrze wiemy, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Niestety Cukieras w chwili trwogi zawodzi.  Płaczącemu Kapturkowi pomoże nikt inny, jak Wilk.

Momentów do śmiechu jest sporo. Aktorki zmieniają głosy i sprawnie ożywiają lalkowych bohaterów. A Gajowy? Okazuje się, że to jego kłusownicze zapędy są źródłem problemów w lesie.

 

 

Akcja jest przejrzysta dla dzieci. Fakt zamiany ról dobrego i złego przyjmują one dość naturalnie, bez sprzeciwu.

 


Teatr Gdynia Główna i tym razem pokazał nietuzinkowe przedstawienie. Mamy tu temat ekologii, przyjaźni i zabawy. Świetny wybór dla kreatywnych dzieciaków i rodziców, którzy nawet z teatru dla dzieci chcą wynieść coś dla siebie.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć