Zawsze musi być ten pierwszy raz, tak też po wielu miesiącach planowania wreszcie wyruszyliśmy rodzinnie do Nowego Portu. Okazją były warsztaty: Camera Obscura w CSW Łaźnia 2.
Grupa warsztatowa była ma medal. Przy jednym stole usiedli uczestnicy, którzy reprezentowali trzy pokolenia. Okazuje się, że Łaźnia ma swoich tutejszych fanów, którzy wielokrotnie brali udział w różnorodnych działaniach artystycznych. Towarzystwo było doprawdy wyborowe. Dzieci czuły się swobodnie i poza koordynowaniem pracy rodzica zajmowały się kolorowaniem, wycinaniem i zwiedzaniem kolejnych pomieszczeń.
Nie raz ubolewam nad łatwością z jaka przychodzi mi robienie zdjęć i nie mam tu na myśli talentu. Pstrykam je bez zastanowienia, a następnie obiecuję sobie posegregowanie licznych foto-katalogów podczas np. przerwy świątecznej, wakacji, czy też luźniejszego weekendu.
A one tam są - zdjęcia na twardym dysku, na którym się mnożą i przykrywają wirtualnym kurzem.
Z radością sięgam po moje albumy z dzieciństwa, w których każda z fotografii wydaje się cenna. Jak się okazuje mniej, znaczy więcej.
Nasze aparaty powstały z tekturowych pudelek, było sporo malowania, rozmów, no i ciut historii.
Nasza Camera Obscura skrywała tradycyjne klisze, nie miała podglądu, ani opcji drukuj teraz.
Dzieci zastanawiały się, gdzie pochowały się zdjęcia, w jaki sposób wyjdą z tego czarnego prostokąta.
Spacerując po Nowym Porcie szukaliśmy obrazów godnych uwiecznienia. Inspiracji było sporo, ale musieliśmy też wziąć pod uwagę czynniki takie jak: możliwość ustabilizowania sprzętu, nasłonecznienie, czas naświetlenia.
Jaki będzie efekt naszej pracy? Zobaczymy na wernisażu 18 października.