Warszawa

Z Moniką Kuszyńską o tym, co ją urzekło w serialu „Bommi i przyjaciele”

Z Moniką Kuszyńską o tym, co ją urzekło w serialu „Bommi i przyjaciele”

Z Moniką Kuszyńską o tym, co ją urzekło w serialu „Bommi i przyjaciele” i dlaczego wart odnaleźć dziecko w sobie rozmawia Ewelina Trzaskowska

 

Ewelina Trzaskowska: Nagranie piosenki do serialu dla dzieci to Pani pierwsze doświadczenie pracy dla maluchów?

 

Monika Kuszyńska: Po raz pierwszy dostałam taką propozycję i pomyślałam, że dobrze się sprawdzić na zupełnie innym polu niż dotąd. Mnie ciągle troszeczkę fascynuje świat bajek. Wprawdzie już dawno nie miałam z nim kontaktu, ale zawsze byłam fanką muzyki disnejowskiej. Piosenka do serialu „Bommi i przyjaciele” ma co prawda nieco inny charakter, jest prostsza, ale bardzo mi się spodobała sama bajeczka mówiąca w ciepły, prosty sposób o wartościach takich jak przyjaźń i tolerancja. Nagrywanie takiej piosenki to dla mnie także z innej strony cenne doświadczenie, to trochę wejście w rolę dziecka, które wszyscy mamy ukryte w sobie, a tak rzadko pozwalamy mu dojść do głosu. Każdy taki kontakt z dzieckiem w nas daje niesamowite orzeźwienie. I ja tak się czuję teraz, przy nagrywaniu tej piosenki. Przecież nie wszystko w życiu trzeba robić na poważnie.

 

ET: Czy w związku z tymi pozytywnymi odczuciami, które się wytwarzają podczas pracy dla maluchów jest ona mniej wymagająca od tej dla dorosłych?

 

MK: Nie da się pracować na pół gwizdka. Przeciwnie, trzeba dać z siebie jeszcze więcej energii, żeby efekt był prawdziwszy, przekonujący, z głębi serca. Dzieci doskonale wyczuwają nasze intencje, więc bardzo łatwo dostrzegą jakikolwiek fałsz czy nieprawdziwość. Chyba łatwiej oszukać dorosłego. Starałam się być szczera w swoich intencjach i mam nadzieję, że mi się to udało, że w moim wykonaniu tej piosenki jest też trochę dziecka, które mam w sobie.

 

ET: To prawda, że czasami trudno usłyszeć to dziecko, które nosimy w sobie.

 

MK: Świadomość, którą mamy jako dorośli działa dwojako. Z jednej strony pozwala nam się odnaleźć w życiu dorosłym, a z drugiej nas blokuje, ponieważ znamy już pewne mechanizmy w funkcjonowaniu świata i ta wiedza odebrała nam pewną dziecięcą naiwność i naturalność. Możemy nad sobą pracować, chociażby próbować naśladować dzieci. Żyjemy w permanentnym stresie, że musimy czemuś sprostać, ciągle się sprawdzać, coś udowadniać. To są lęki typowe dla dorosłych. Dopuszczenie w sobie dziecka do głosu to odsunięcie ich na dalszy plan, pozwolenie sobie na pewną swobodę zachowania, powiedziałbym, instynktownego. Dorośli też stwarzają sobie potwory, które nie istnieją,
a straszliwie nas blokują. Myślę, że trzeba trochę dzieci podglądać.

 

ET: Czy muzyka może pomóc w takim wewnętrznym wyciszeniu?

 

MK: Myślę, że muzyka pomaga w rozwoju. Muzyka w rehabilitacji to jeszcze temat niezgłębiony i u nas niezbyt modny, ale rzeczywiście pod wpływem muzyki ludzie robią rzeczy, na które nie byłoby ich stać w sensie fizycznym, są w stanie podjąć większy wysiłek fizyczny, przy muzyce wykonać pewne ćwiczenia, które bez niej nie byłyby możliwe do zrobienia. Muzyka stymuluje, uspokaja nadpobudliwych.

 

ET: Skąd się bierze muzyka w nas?

 

MK: To jest ciekawe pytanie. Próbuję sobie przypomnieć, gdzie się zaczęło całe moje muzykowanie. Mam wrażenie, że pewne rzeczy po prostu są, są naturalne.

 

ET: Właśnie, na ile one są w nas, a na ile mamy je z zewnątrz?

 

MK: Myślę, że niektórzy z nas mają bardziej wyczulone zmysły na muzykę. Wokół nas jest mnóstwo dźwięków. Czasami robię ćwiczenie, które polega na tym, że zamykam oczy i próbuję wychwycić wszystkie dźwięki wokół mnie: samochód, szum drzewa, ćwierkanie ptaszka… To bardzo dobre ćwiczenie na selektywność słuchu. Mam poczucie, że poprzez muzykę realizuję jakieś swoje potrzeby, że w piosence zamykam emocje, a śpiewając piosenkę opowiadam o danym przeżyciu znacznie więcej niż po prostu mówiąc o nim. Słowa w otoczeniu dźwięków mają niesamowity koloryt emocjonalny. Myślę, że każdy ma w sobie muzykę, tylko nie każdy ją w sobie rozwija.

 

ET: Czy zatem według Pani edukacja muzyczna ma sens?

 

MK: Ogromny. Edukacja przez sztukę ma ogromne znaczenie, ponieważ rozwija wyobraźnię, która nam się przydaje w bardzo różnych dziedzinach życia na najróżniejszych stanowiskach.
Są kultury, w których dzieci oprócz zwykłej edukacji szkolnej uczą się grać na instrumentach, śpiewać. To w żaden sposób nie jest dla nich obligujące na przyszłość, a w ogromnym stopniu je uwrażliwia otwierając przed takimi dziećmi wspaniałe światy. Niestety, w Polsce nie przykładamy jeszcze do tego odpowiedniej wagi.

 

ET: A kiedy zaczęła się Pani przygoda z muzyką?

 

MK: W podstawówce, czy nawet w przedszkolu. Pochodzę z przeciętnej, nie umuzykalnionej rodziny. Dopiero na studia wybrałam się muzyczne. W dzieciństwie jednak przejawiałam pewne zdolności i talent, co odkrył mój nauczyciel.

 

ET: On był swego rodzaju mistrzem?

 

MK: Tak mocno we mnie zaszczepił miłość do muzyki, że zrezygnowałam ze sportu, który wówczas był mi bardzo bliski. Koszykówka byłą moja równoważną do muzyki miłością. Wiem, że bez wielu godzin spotkań pod okiem wspomnianego nauczyciela, podczas których z dzieciakami graliśmy na instrumentach, śpiewaliśmy do mikrofonu, przygotowywaliśmy się do lokalnych konkursów, moja droga zapewne tak by się nie zaczęła. Nie wiem czy dziś byłabym związana z muzyką gdyby nie to, że trafiłam na odpowiednią osobę. Na tym wczesnym etapie dzieciom potrzeba trochę wskazać drogę.

 

ET: Czy poleciałaby Pani kogoś wśród wykonawców współczesnej muzyki dla dzieci?

 

MK: Widziałam ostatnio koncert Arki Noego, który był czymś niesamowitym. To
jest świetna energia. Dzieci szaleją na scenie, wspaniale się bawią, a przy tym pięknie śpiewają. To było genialne wystąpienie i wiem że wiele dzieci lubi śpiewać te piosenki, wtórując swoim rówieśnikom. Trzeba mieć oczywiście świadomość, że treści zawarte w piosenkach są religijne, nie każdego mogą więc przekonywać. Sama energia i radość z zabawy muzyką robią jednak wrażenie. Kiedy ja byłam dzieckiem, rodzice kupowali mi płyty winylowe z bajkami, które oprócz pięknych historyjek dla dzieci w różnym wieku zawierały także bogate ilustracje muzyczne. Ku mojej radości bajki te zostały niedawno wznowione na CD. Można je nabyć w sklepach internetowych pod hasłem "Bajki grajki". Sama z sentymentu kupiłam kilka i jestem pewna, że mają wartość ponadczasową. Bajki podane w ten sposób, tzn. tak pięknie zilustrowane muzyką, zawierające wiele piosenek, których łatwo się nauczyć(sama kilka znam do dziś), niesamowicie pobudzają wyobraźnię dzieci, stymulują do tworzenia własnych magicznych światów. To bardzo cenne. Polecam także bajki Disneya z ich wspaniałą hollywoodzką muzyką, które zachwycają zarówno dzieci jak i dorosłych, i są wiecznie młode. Jedne z moich ulubionych to „Piękna i bestia” i „Kopciuszek."

 

ET: Ja także zachęcam do jak najczęstszego słuchania muzycznych bajek i dziękuję za rozmowę.


 

 

Komentarze

;) Kochajmy muzykę ;)

dodany: 2012-08-31 20:10:59, przez: Justyna

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć