Łódź

Tuliluli w Teatrze Pinokio - recenzja

Tuliluli w Teatrze Pinokio - recenzja

Teatr Pinokio ma do zaoferowania niezwykły spektakl – instalację, sztukę skierowaną do najmłodszych widzów. „Tuliluli” to sztuka, która na wiele różnych sposobów uruchamia wyobraźnię naszych maluszków.


Kiedy weszłam z Kornelką do tego białego pomieszczenia, córeczka rozpłakała się. A gdy po spektaklu nie chciała wyjść z sali, pomyślałam, że o to chyba chodziło twórcom przedstawienia – o oswojenie dzieci z tym miejscem, z rekwizytami, z teatrem, o to, by poczuły się tam jak u siebie.


A miejsce jest inne… To nie rzędy krzeseł i scena, nawet nie koce i poduszki – to biały namiot, w którego wnętrzu wszystko jest miękkie, delikatne, subtelne. 


Spektakl jest inspirowany wierszem Joanny Kulmowej:
Kraina Nigdyniewyspania
Daleko od wstawania
jest kraina Nigdyniewyspania.
Czy deszcz pada
czy świeci słońce
Niewspanie jest śpiące.
Dzwonią dzwony
terkoce budzik.
Nigdyniewyspania nic nie zbudzi.
Śnią się niewspaniu senne zimy
senne wiosny i jesienie
senne lata.
I my w Nigdyniewspaniu tkwimy
w nigdy niewspanych światach.
Tam jesteśmy i musimy tam leżeć
choć myślimy, że jesteśmy tylko tu
Bo to Nigdyniewspanie nigdy nie uwierzy
że jest coś
tam gdzie nie ma snu.

 

Znalazłyśmy się w Krainie Nigdyniewyspania, jakby w wielkim łóżku, na białym materacu, w półmroku...Dwie rzeczy nas wciągnęły do tego śpiącego świata: melodyjna muzyka i gra świateł.


Aktorzy nie wypowiadają tutaj słów, grają całym sobą, budząc wiele emocji wśród maluszków. Widać, jak dziwią się światu, zachwycają nim, próbują nawiązać kontakt między sobą i wejść w relację z najmłodszym widzem. Wszystko zaskakuje, zarówno aktorów, jak i widzów – otoczenie, przedmioty, dźwięk.


Głównym środkiem wyrazu jest tutaj ruch, mamy niezwykle plastyczny taniec i pantomimę. Opowieść jest prosta – odbywamy podróż po nocnym niebie, bawimy się światłem księżyca, balonowymi chmurami itd.
Kornelkę wszystko ciekawiło: od kolorowych latarek, poprzez białe baloniki, ciepłe podusie, piłki aż do okrągłych grzechotek.


Po spektaklu, prostym, ale pozytywnym, maluchy mogą pobawić się w bajkowym, białym świecie i robią to z wielką chęcią. Jedynym minusem jest to, że nie mogą ze sobą zabrać baloników, które z całych sił ściskają w łapkach.


„Tuliluli” jest przeznaczone dla najmłodszych widzów, ale według mnie trzylatek może być już znudzony. Wydaje mi się, że najlepszym adresatem sztuki jest niemowlak, roczniak, dwulatek. To dla nich skierowane jest to zaproszenie do niezwykłej krainy pełnej cudów i uruchamiającej wyobraźnię, choć opartej na prostych dźwiękach, zwykłych rekwizytach i bardzo nieskomplikowanej akcji.


Spektakl trwa pół godziny, kolejne piętnaście to zabawa maluchów w białym namiocie (na bilecie jest informacja o 45- minutowym pobycie malucha w teatrze).


Na pewno warto zabrać dziecko na „Tuliluli”, to przedstawienie oswaja malucha z  niezwykłym, barwnym światem teatru. A dla rodziców jest to fascynująca okazja do obserwowania naszych dzieci – to one są tutaj najlepszymi i najważniejszymi aktorami.

 

 

 

Terminy spektaklu znajdziesz TUTAJ>>>

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć