Warszawa

Recenzja książki:

Sprzedawca czasu

Sprzedawca czasu

Elżbieta Wojnarowska
Ewa Ludwikowska (Ilustr.)
...
od 5 do 9 lat

Uroczo, bajecznie ilustrowana

Kiedy okna przystrojone są witrażami Dziadka Mroza, a miasto otulone białą, puchową pierzyną, nachodzi nas ochota na herbatę z miodem i cytryną oraz… baśnie typu: Królowa Śniegu czy Dziewczynka z zapałkami. Tym razem trafiliśmy na pozycję znacznie bardziej osadzoną we współczesności, niźli rzeczone wyżej: Sprzedawcę Czasu Elżbiety Wojnarowskiej.


Książka uroczo, bajecznie ilustrowana – ilustracje te stanowić mogą bazę do wspaniałych opowiadań, które snuć można z dziatwą w długie, zimowe wieczory. Poruszają wyobraźnię, zaprawdę. Spore literki pozwolą młodszym dzieciom na samodzielne czytanie. Atutem jest też twarda okładka.


W baśń wpleciono motyw wędrówki; dziewczynka zmierzająca ku królestwu Sprzedawcy Czasu napotyka po drodze rozmaite postaci, nabiera mądrości i doświadczenia, ale i każdego obdarowuje skrawkiem własnej empatii, dobroci, wrażliwości. Życie nasze bowiem niczym innym jest, jak właśnie podróżą, podczas której rozsiewamy ziarna rozmaitych czynów i emocji – a co zasiejemy, to następnie zbieramy. Powracająca fala.


W Sprzedawcy Czasu poruszono nie tylko ważne kwestie etyczne i kanon żelaznych zasad moralnych, ale również bieżące problemy społeczne: bezrobocie, biedę, emigrację za chlebem, samotność, rozłąkę z najbliższymi, chorobę, śmierć. Myślę, że tematy te nie są obce wielu z nas. Dzięki lekturze oswajamy towarzyszące temu uczucia: niezrozumienie, zagubienie, złość, gniew, frustrację, poczucie zdrady i nieumiejętność poradzenia sobie z tym. Ale wokół nas sporo jest również osób i sytuacji, rozpalających płomień nadziei. Poświęcenie, wsparcie, umiejętność dzielenia się sobą i tym, co posiadamy, miłość, przyjaźń, chęć niesienia pomocy, niezgoda na czyjeś cierpienie, bohaterstwo, tolerancja, akceptacja czyjejś odmienności. Nie tylko ów Zaczarowany Las jest dziwny. Dziwny jest również nasz świat, lecz "mocno trzeba wierzyć w to, że ludzi dobrej woli jest więcej – i ten świat nie zginie nigdy dzięki nim!".


Piękna konkluzja baśni: kiedy oddajemy innym część siebie – nie wszystek umieramy. Razem można więcej. Trzeba tylko pokonać w sobie strach, egoizm, należy wierzyć, że przemiany są możliwe, a w ostatecznym rozrachunku dobro zawsze zwycięża. Wszystko można osiągnąć, jeśli wystarczająco mocno się tego pragnie i nie ustaje w dążeniach. Po nocy zawsze przychodzi dzień. I do tego: zahartowany wcześniejszymi trudnościami.


A Dom? "(…) to nie mieszkanie ani budynek, ani różne zgromadzone rzeczy. Dom jest tam, gdzie są ludzie, którzy są sobie oddani, którzy wspierają się nawzajem w każdych okolicznościach i nieważne jaka odległość ich dzieli. Dom ma się w sercu. On wszędzie jest z nami, gdziekolwiek jesteśmy (…)".
Zachęcam do lektury.

 

mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć