Warszawa

Najlepsi przyjaciele dziecka

Ukochana babcia.. Najdroższy dziadziuś.. Tak pewnie powiedziałaby nasza Melanka, gdyby już umiała dobrze się wysłowić.

 

Na razie jej entuzjazm podczas spotkań z babcią i dziadkiem widać po minie, po uśmiechu od ucha do ucha, no i niestety wtedy, gdy trzeba się pożegnać, bo dobiegł końca czas wizyty.. Te rozstania często kończą się łzami, bo było tak miło, radośnie. I przez łzy macha Melka rączką i powtarza "pa-pa".. A dlaczego jest tak miło? Bo przez całe lato można podlewać kwiaty na balkonie, bo jesienią razem z dziadkiem można zbierać kasztany. Zima to przejażdżki saneczkami. Mnóstwo wspólnych spacerów, gdy dziadek i babcia wyjaśniają zawiłości otaczającego świata, pokazują różne roślinki, ptaki, zwierzątka.


Z kolei po powrocie, w domu, można pobuszować w kuchni.. Babcia pozwala spenetrować całą zawartość szafek. I Melka wącha wszystkie przyprawy po kolei, zagląda do puszek z kakao, cukrem, kaszą, fasolą i grochem. Wszystko jest takie ciekawe! W pokoju dziadka jest mnóstwo albumów, które można godzinami oglądać i dopytywać: "A tu? A tu?", a dziadek będzie cierpliwie tłumaczył.

 

No i wreszcie - gra w piłkę! Babcia i dziadek są wspaniałymi partnerami do rozgrywania meczów na bardzo wysokim poziomie.


Potem można się pokrzepić pysznym obiadem.. Babcia gotuje świetny krupnik i pyszną zupę jarzynową. I robi takie dobre kluseczki! Córcia uczy się samodzielnie jeść i pamięta, że przed posiłkiem trzeba umyć ręce. U dziadka i babci mieszka też kotka, która jest ulubionym zwierzątkiem Melki. Zatem wizyty w ich domu są wyczekane, wytęsknione, radosne i zawsze zbyt krótkie.


mama Katarzyna

 

Dzieciństwo to wspaniały, beztroski okres i myślę, że większość z nas chciałaby być znowu dzieckiem, jednak to jak przebiega dzieciństwo zależy przede wszystkim od nas: rodziców, wychowawców i opiekunów.

 

Oboje z mężem pracujemy, dlatego większość wolnego czasu nasza pociecha nawet po przyjściu z przedszkola spędza z dziadkami. Podobnie było, gdy i ja byłam mała. Bardzo dużo w dzieciństwie przebywałam z dziadkami, gdyż mój tata był taksówkarzem, a mama pracowała w banku, więc ich praca też nie pozwalała, aby mogli zająć się w pełni mną. Dziadkowie stali się moimi "drugimi rodzicami". Dziś takimi "drugimi rodzicami" dla córki są moi rodzice.


Z dziadkiem córeczka często wychodzi na spacerki, gdzie w zależności od pory roku zbiera liście, szyszki, zimą lepi bałwanka, wiosną zbiera polne kwiatuszki, a latem chętnie chodzi na pole kukurydzy, gdzie tak jak ja ze swoim dziadkiem, tak i teraz nasza córeczka zrywa kukurydzę podśpiewując wspaniałe dziecięce melodie.


Z babcią natomiast piecze wspaniałe domowe ciasta, zajada ulubione domowe placuszki i naleśniki babci, a latem pomaga w ogródku zbierać z kartofli stonki ziemniaczane, których w przeciwieństwie do mnie nie boi się.


Myślę, że od swoich dziadków moja córeczka, nauczyła się, przede wszystkim życia w zgodzie z naturą, z którego czerpie wielką radość. Dziadkowie wpoili córce też wielką miłość, przytulając swą wnuczkę do siebie, całując w nosek i czółko, dzięki czemu nasze dziecko czuje się kochane i wiem, że dorasta szczęśliwie, a nie ma nic piękniejszego niż miłość rodzicielska przekazywana z pokolenia na pokolenie.


mama Barbara

 

Mam dwójkę dzieci: Ola ma 13 lat, a Zuza półtora roku. Moi rodzice, a dziadkowie dziewczynek, mieszkają razem z nami, zajmują połowę dużego domu. I szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, aby było inaczej.


Dziś to już rzadkość, żeby wspólnie wychowywało się obok siebie kilka pokoleń. Koleżanki nieraz pukają się w czoło, kiedy im o tym mówię. Dziwią się, że nie chcę się wyprowadzić "na swoje". A ja nie widzę potrzeby. Żyjemy razem, razem dzielimy radości i problemy. Korzystam z pomocy rodziców w opiece nad córkami, szczególnie Zuzią. Ale przecież dziadkowie to nie tylko pomoc w obowiązkach. Ta więź na całe życie jest dla dzieci czymś niepowtarzalnym.


Chociaż Ola ma już 13 lat, nadal najchętniej do babci leci się ,,wygadać”. Bo babcia zawsze ma czas, nigdy nie powie, ze musi zrobić to czy tamto. Nawet jak lepi kluseczki to pogładzi po głowie i pocieszy, że będzie lepiej. Kiedy córka była w szóstej klasie złamała nogę, długo nie chodziła do szkoły, nazbierały się zaległości. To babcia dzień w dzień siedziała z nią nad książkami, kiedy ja chodziłam do pracy. Nie odpuszczała nawet gdy była zmęczona. Dziadek tłumaczył matematykę, historię, a babcia polski i sztukę. I tak codziennie, bez śladu znużenia. To dzięki ich pomocy Ola zdała sprawdzian kompetencji na 40 punktów. Jestem im za to niewymownie wdzięczna. Rzeczy w których rodzice pomogli moim dzieciom nie da się zliczyć. Kto nauczył Olkę jeździć na rowerze, czytać gdy miała zaledwie 5 lat? Dziadkowie. Kto motywował żeby brała udział w konkursach, olimpiadach, bo jest bystra, da radę? Dziadkowie. Z kim Zuzia chodzi na spacery i biega po podwórku gdy mnie nie ma w domu? Z dziadkami i tylko z dziadkami. Widzę, że to zaowocowało. Często wyjeżdżamy razem nad wodę, w zimie w góry. Dziadkowie zabierają starszą córkę do kina, teatru czy na lodowisko, młodszą na plac zabaw. Ola nie wstydzi się powiedzieć "To dziadzio naprawił mi rower, to babcia uszyła tą super sukienkę". Wierzę, że w przyszłości z Zuzią będzie tak samo i ona też będzie korzystać z mądrości i doświadczenia tych dwóch najukochańszych mi osób.


Żyjemy w takim pokręconym świecie, że trzeba bardzo uważać, żeby się w tym wszystkim nie pogubić. Potrzebujemy autorytetów - a dziadkowie z pewnością zajmują czołowe miejsce na ich liście.


mama Renata


 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć