Warszawa

Recenzja książki:

Czerwień rubinu

Czerwień rubinu

Kerstin Gier

Opowieść o tradycji rodzinnej w zupełnie niespodziewanej formie!

Poznaj Gwen – główną bohaterkę Czerwieni rubinu.

Jej zwyczaje rodzinne są nieco zaskakujące – mianowicie w każdym pokoleniu, rodzi się podróżnik w czasie. Dzięki dokładnym obliczeniom zawsze można przewidzieć kto nim będzie, a niesamowite zdolności ujawniają się w wieku szesnastu lat. Wszyscy domownicy robią co w ich mocy, aby takiego „nosiciela genu” przygotować do niespodziewanych wycieczek.
Co to oznacza dla Gwen? Właściwie nic, bo wybranką jest jej kuzynka. Cały świat kręci się dookoła niej. To ona ma być tą wyjątkową wybranką pokolenia, a Gwen żyje swoim zwyczajnym życiem, na drugim planie rodzinnym, ciągle traktowana jak powietrze.

Aż nagle ląduje w samym środku Londynu… w przeszłości…
Co się wydarzyło?  Nikt nie wie, ale jedno jest pewne – życie Gwen już nigdy nie będzie takie samo.

 

Czego jednak dotyczy ta historia?

 

Każdy z nas ma „swój czas” w życiu – i zwykle przychodzi on wtedy kiedy najmniej się go spodziewamy. Wydaje nam się, że jutro już nic nowego nie może przynieść, aż nagle następnego dnia jesteśmy zupełnie kimś innym i nie mamy pojęcia jak właściwie do tego doszło.  I nie ma znaczenia czy sobie tego życzymy, czy nie...

 

Ale!

 

Jest także o szarpaniu nerwów i anielskiej cierpliwości oraz o grupie osób z ogromnym darem pakowania się w kłopoty.

Dodatkowo, jakby tego było mało, pojawia się on i wszystko co było do tej pory trudne staje się jeszcze bardziej skomplikowane.

 

Komu najbardziej przypadnie do gustu?

 

Młodym marzycielkom.
Dlaczego?
Bo to, co wydaje nam się największym marzeniem nie zawsze nim jest, a spełnienie najskrytszych snów często przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony.
Czasem tej romantycznej, a czasem nie! ;)

 

Ogromnie polecam!

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć