Warszawa

Recenzja książki:

Nim przyjdą słonie

Nim przyjdą słonie

Łukasz Orbitowski
Ewa Beniak-Haremska (Ilustr.)
od 5 do 7 lat
PATRONAT

Wspieranie czytelnictwa

Po serię „Czytam sobie” każdy czytelnik sięga chyba już w ciemno. Kolejne, pojawiające się na rynku pozycje są gwarancją dobrej literatury dla dzieci. Rodzic bezpiecznie może powierzyć lekturę w ręce swojego dziecka, zwłaszcza że książka przeznaczona jest do samodzielnego czytania.

 

Poziom 3, z którego pochodzi Nim przyjdą słonie to ostatni poziom z dłuższymi już i bardziej złożonymi konstrukcjami, z którymi na pewno poradzi sobie zaczynający przygodę z czytaniem 7-latek. O czym przeczyta tym razem? Temat, choć zdarza się być poruszany – tu zahacza o rozwiązania baśniowe, może rodem ze snu, ale może wcale nie baśniowe, lecz rzeczywiste, zwłaszcza przy rozbudowanej wyobraźni?

 

Chłopiec Maks dowiedział się, że będzie miał rodzeństwo. I wcale się w pierwszej chwili nie ucieszył, nie skakał do góry – perspektywa dzielenia się raczej go przytłoczyła i kazała wybyć z domu. Zwłaszcza, że nikt z domowników nie zważał na jego łzy rozpaczy. Przeżył nie tylko spotkanie z pewnym nosorożcem, który stał się odtąd współtowarzyszem jego przygód, ale także z mniej sympatycznymi zwierzętami – hienami i tratującymi wszystko na swej drodze słoniami. Dość, że niecodzienna przygoda, sen-nie sen pozwoliła nie tylko na rozmowę z mamą, ale i gotowość do podzielenia się pokojem. A nosorożec z ułamanym rogiem zamieszkał na półce...

 

Czytamy wszystkie pojawiające się książki z serii „Czytam sobie”, czekając na kolejne. Już całkiem sporo ich się nazbierało, ale wspierania czytelnictwa nigdy dość!

 

Mama Anna

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć