Warszawa

Poradnik na dni smutku i rozstania

Poradnik na dni smutku i rozstania

Artykuł na podstawie fragmentów książki Poradnik na dni smutku i rozstania Mechthild Schroeter-Rupieper wydawnictwa WAM.

 

 

Nikomu, a tym bardziej żadnemu dziecku nie życzy się smutnych doświadczeń na jego życiowej drodze. Nikt jednak nie może sobie sam ułożyć historii swego życia. Jest w niej radość, są łzy, jest słońce i deszcz, życie i śmierć. W mojej pracy z rodzinami dotkniętymi smutkiem jedno stało się dla mnie jasne: dzieci, które przeżywają ból, ale mogą przeżyć go w sobie i doznają w tym wsparcia, wychodzą często z tej sytuacji jako ludzie silni. Ochrona dzieci w okresie smutku nie polega na tym, aby chronić je przed tym, co smutne, lecz aby im towarzyszyć i pomagać znaleźć własny wyraz dla ich uczuć.

„Mam nadzieję, że wkrótce wszystko będzie znów tak, jak dawniej”, mawiają często osoby dotknięte smutkiem. Tymczasem sytuacja rozstania wszystkich zmienia. Pozostaje się samotnym, bez tego drugiego – wszystko jedno, czy się owego człowieka kochało, czy nie. W każdym razie nie będzie już tak, jak dawniej. Może być podobnie, ale właśnie inaczej. Zmienia się nie tylko sytuacja: również ludzie, którzy odeszli, i ci, którzy pozostają, stają się wskutek tego doświadczenia inni – na zawsze. Ci, którzy pozostają, nie zmieniają swojej osobowości, ale zmieniają niekiedy swoją postawę i zawsze wiąże się to z nowymi doświadczeniami. Spotkanie z ludźmi zmienia człowieka – i zmienia go też rozstanie z ludźmi.

 

Aby mogło być wprawdzie inaczej, ale znowu dobrze, trzeba smutek wewnętrznie przepracować. I właśnie dla rodzin jest rzeczą ważną nauczyć się wspólnie radzić sobie ze stratą, rozstaniem i śmiercią, i znajdować różne sposoby dawania temu wyrazu. W mojej praktyce nie słyszę od dzieci i nieletniej młodzieży, jakimi świetnymi „metodami” posługują się w tym celu ich rodzice. Ich najważniejszym oczekiwaniem wobec rodziców jest to, by byli oni z nimi i słuchali, kiedy ich dzieci chcą im coś opowiedzieć. Często nie mówią oni wprawdzie o tym z rodzicami, potrzebują jednak wewnętrznej pewności, że gdyby chcieli, mogliby to zrobić.

I druga sprawa: ten, kto pyta, już coś wie. Może to oznaczać, że ten, kto nie pyta, potrzebuje informacji albo w danym momencie nie chce nic o tym wiedzieć. Aby się zorientować, jak to jest w konkretnym przypadku, trzeba zadawać pytania zachęcające do rozmowy, ale także wskazywać przykłady czy możliwości. Lepiej więc nie czekać, aż dzieci same będą w stanie pytać, lecz samemu dawać impulsy do rozmowy albo zadawać pytania związane z tematem.

 

 „Ale co mam powiedzieć?” – Poinformować dzieci w porę

Wszystko jedno, jaki wiek, jaka ułomność czy, w starszym wieku, jaki stopień demencji: każdy człowiek ma prawo do uczciwej, stosownej informacji. Niemal wszyscy ludzie przeżyli już następującą sytuację: „Czy coś się dzieje?”, pytamy matkę, ponieważ czujemy, że jest „jakaś inna”. „Nie, nic się nie dzieje”, słyszymy odpowiedź, która jednak nas nie uspokaja. Dzieci czują, kiedy odmawia im się informacji, że w rodzinie jest jakaś tajemnica. To je niepokoi, napawa lękiem, wywołuje w nich poczucie winy i irytuje je. Kiedy chce się je przygotować na przewidywany fakt śmierci i żałoby, ważne są rozmowy i – jeśli one sobie tego życzą – kontakt cielesny. Dzięki temu czują, że są traktowane poważnie, że poświęca się im uwagę. Działa to na nie uspokajająco, jeśli nawet przyczyną takiego zachowania rodziców jest coś smutnego.

 

 

 

 

Od jakiego wieku mam rozmawiać z dziećmi o śmierci?

„Od jakiego wieku mówię swojemu dziecku, że istnieje kolor żółty?”. Takiego pytania nikt nie zadaje. Chociaż wiemy, że niektóre dzieci przez długi czas nie potrafią rozróżniać barw, to przecież mówimy już tym najmniejszym: „Popatrz, jaki ładny żółty kwiatek”. Wprowadzamy dzieci w świat barw i kiedyś zaczynają one same barwy te nazywać.

Tak samo możemy postępować, gdy chodzi o sprawy radosne lub smutne. Dotyczy to już najmniejszych dzieci. Kiedy na przykład, nosząc na ręku swoje niemowlę, jestem smutny, ono odczuwa ten mój smutek i może nawet reagować na niego płaczem. Już wtedy (a nawet kiedy jest ono jeszcze w łonie matki) mogę ze swoim dzieckiem rozmawiać, mogę się przed nim wyżalać: „Jest mi bardzo smutno, bo mój ojciec, a twój dziadzio, dzisiaj umarł”. W sensie poznawczym nie zrozumie ono tej informacji, ale poczuje: tak, coś jest inaczej – ale mama reaguje na mnie. Nawet za pogodnym wyrazem twarzy ukrywają się subtelne niuanse nastroju i sygnały. Kiedy więc mówię: „Cicho, nie bądź niedobre. Dlaczego płaczesz? Przecież nic się nie stało...”, moje dziecko wyczuje, że coś „nie gra”. Również bicie serca i oddech mogą być przez powstrzymywany smutek wyczuwalne i ulegać zmianom. Jeśli jako matka czy ojciec nie jestem w harmonii z samym sobą, wywołuje to u dzieci dalszy niepokój. Dlaczego informację o jakimś nieszczęśliwym zdarzeniu ukrywa się przed dzieckiem? Aby go nie zasmucić. A przecież kiedy umiera dziadek, kiedy umiera ojciec matki, jest to smutne i wolno się zasmucić. Przecież kiedy jestem radosny, śmieję się i nie ukrywam przed dzieckiem swojej radości. Smutek, śmiech, gniew, miłość... to wszystko i wiele jeszcze innych uczuć stanowi element ludzkiego życia i możemy naszym dzieciom pomóc wrastać w ten emocjonalny świat, podobnie jak to w sposób całkiem oczywisty robimy w przypadku sfery barw.

 

Temat śmierci ma tak wiele aspektów, że nieustannie może się pojawiać w doznaniach i nauce w przedszkolu i szkole podstawowej i stanowi ich niepoddawany refleksji składnik. Rytm następujących po sobie pór roku, obserwacje przyrodnicze, jak przemiana gąsienicy w motyla, kijanki w żabę, małego ziarenka w kwiat słonecznika, cebulki w tulipan, i doświadczenia związane ze światłem (stawanie się dnia i nocy) to tylko niektóre okazje do tego, by umożliwić dzieciom pojęcie i zrozumienie przemijalności, życiowego cyklu czy znaczenia początku i końca. Również święta kościelne, jak Wielkanoc, Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, są podobnymi okazjami, niestwarzającymi dla dzieci emocjonalnego obciążenia. Konkretnie taką okazję do porozmawiania stanowią poważna choroba dziadka czy babki, śmierć kogoś z kręgu rodziny albo nawet domowego zwierzęcia. Pytania i reakcje dzieci należy przy tym zawsze traktować bardzo poważnie.

 

Czasami dorośli uchylają się przed taką rozmową z dziećmi, uzasadniając to na przykład chęcią uchronienia ich przed kontaktem ze wszystkim, co bolesne, smutne i mroczne. Ale jak dzieci mają w pełni dostrzegać to, co radosne i jasne, jeśli zagradza im się dostęp do drugiego bieguna?

 

Gotowość do rozmowy ze strony rodziców, wychowawców i nauczycieli

Przede wszystkim ważna jest gotowość do rozmowy. Nie chodzi o to, aby wszystko „dokładnie” wiedzieć. Rodzice, pedagodzy i nauczyciele, podobnie jak wszyscy inni ludzie, przez całe swoje życie poszukują sensu życia, zastanawiając się również nad sensem śmierci. Na niektóre pytania dzieci można odpowiedzieć, posługując się powszechnie dostępną wiedzą, niektóre odpowiedzi każdy człowiek musi znaleźć sam dla siebie, ponieważ wiążą się one z jego własnym spojrzeniem na życie. Na klasyczne pytanie: „Gdzie jest teraz moja babcia?”, trzeba dać odpowiedź szczerą i autentyczną, która może też w sobie zawierać ewentualne wątpliwości czy bezradność. Odmienne wzajemnie podejścia do wiary i opinie nie wprowadzają w umysły dziecięce zamętu, lecz ukazują im różnorodność życia. Dziecko, które zadaje pytanie o życie po śmierci, z reguły już uprzednio snuło na ten temat pewne myśli. Tutaj dorośli zawsze mogą z kolei zapytać: „A jak ty myślisz?”. Mogą stąd wyniknąć cenne „filozoficzne” rozmowy.

 

Włączenie śmierci w codzienność życia jest dla dzieci i dorosłych wzbogaceniem, nie zaś sprawą bezwarunkowo smutną. Nie znaczy to, że mówienie o tym należy dzieciom narzucać. Po prostu mówcie o tym, o czym jesteście przekonani albo co do czego żywicie wątpliwości, i na co macie nadzieję. W pojedynkę i wspólnie pytać i szukać, być w drodze, zmieniać się – również to jest formą przemiany.

 

 

Artykuł na podstawie fragmentów książki Poradnik na dni smutku i rozstania Mechthild Schroeter-Rupieper wydawnictwa WAM.

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć