Warszawa

Smutek u dziecka

Smutek u dziecka

W ostatnim czasie bliskie było mi uczucie odmienności od innych. Podobnie, jak bohater jednej z bajek zauważyłam, że dorośli nie akceptują smutku dziecka. Spotkałam się z kilkoma zapytaniami i zawsze elementem łączącym dorosłych (nauczycieli i rodziców) był brak akceptacji tego uczucia. Wraz z bajkowym Lirkiem wybrałam się, więc na poszukiwanie tajemnicy smutku. Zastanawiałam się, czemu dorośli uważają, że dziecku nie wolno się smucić. Co takiego ma w sobie smutek, że budzi lęk i brak akceptacji? Odpowiedź znalazłam w bajce Wojtka Kołyszki Zaklęte miasto i sekrety smutku, którą wyciągnęłam z torby po tym, jak spotkałam pewnego chłopca (lat 4). Każdego ranka przeżywał on smutek i żal związany z rozłąką z mamą. Rozmowa z dzieckiem, wspólne czytanie bajki sprawiło, że dziecko podało przyczynę swojego smutku. Niemniej jednak jego odkrycie nie spotkało się z akceptacją u rodziców i w przedszkolu. Dorośli podobnie jak przyjaciółka głównego bohatera nadal starali się pozbyć tego uczucia. W efekcie podpisano z dzieckiem umowę o treści „do przedszkola będę wchodził uśmiechnięty”. Jakże podobne stało się wtedy przedszkole do „najweselszego miasteczka na świecie”, do którego dotarł Lirek. Nikt w tym mieście nie akceptował smutku. Próbowano się z niego naśmiewać, żartować i odrzucać. Sytuacje, które mogły wywołać smutek szybko obracano w żart. Czy to pomogło?
Lirek uciekł z miasta i szukał dalej, a chłopiec, którego znam? Również podejmuje próbę ucieczki. Zamyka się w sobie, izoluje od grupy. Brakuje mu dorosłego, który powie: „Widzę, że się smucisz. Smutek jest w porządku”.
Innym przykładem takiego myślenia mogą być słowa mamy, od której usłyszałam: „Moje dziecko nie powinno się smucić. To źle, kiedy dziecko jest smutne. Dzieci powinny się śmiać.” Poczułam się trochę tak jak Lirek, który zamieszkał w domu klauna. Dbał on, aby wszyscy w jego otoczeniu byli zawsze weseli. Bardzo złościł się, kiedy u któregoś z dzieci pojawił się smutek. Dziecko znajdujące się w atmosferze braku akceptacji jego uczuć, będzie czuło się źle. Rodzic, który w ten sposób próbuje zniwelować uczucie sprawia, że ono się wzmaga.

 

 

Kiedyś pewnemu dziecku zdechła rybka. Zdarzenie to wywołało smutek, który zdawało się rozumiała tylko jedna osoba - dziecko, które utraciło swoje zwierzątko. Pozostali dorośli mówili: „Nie płacz, to nic takiego”. Dziewczynka otrzymywała również rady w postaci: „Musisz szybko pojechać do sklepu i kupić sobie nowe”. Podobnie jak Lirek, który zgubił swój ulubiony scyzoryk próbowała się nie smucić, ale im bardziej to robiła, tym bardziej się smuciła. W efekcie rozpłakała się okropnie i przestała słuchać „dobrych rad”. Smutek trwał kilka dni, a kiedy osłabł mała kupiła sobie nową rybkę. Ważny w tym momencie był czas, który został dany dziecku, a także dorośli - usunęli się w cień pozwalając mu smucić się.

 

W bajce, o której piszę znajduje się jeszcze wiele innych opisów sytuacji, kiedy smutek dziecka nie jest akceptowany. Jestem przekonana, że każdy z nas odnajdzie wśród nich przynajmniej jedną, która przypomni samego siebie. Bajka pozwala także zobaczyć, jak przy takim odrzuceniu emocji, czują się dzieci. Na końcu książki znajduje się „instrukcja obsługi smutku”, która przyda się małym i dużym. Tym bardziej, że wyszydzanie smutku, zaprzeczanie mu i jego wypieranie widoczne jest już u małych dzieci. Pamiętajmy, że my dorośli mamy wpływ na rozwój emocjonalny naszych dzieci. Pamiętajmy także, że emocje składają się z tych bardziej i mniej przyjemnych.

 

Gorąco polecam,
Marta Żysko – Pałuba
Psycholog dziecięcy
Nintu - pracownia psychoedukacyjna

 

1/1
1/1

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć