Poznań

Relacja ze spektaklu „KOKON”

Relacja ze spektaklu „KOKON”

Sztuka nie zna granic wiekowych. Jest otwarta na każdy, nawet najmłodszy umysł i potrafi poruszać serca i dusze nawet tych bardzo małych widzów. Potwierdzeniem tego są entuzjastyczne reakcje dzieci, jakie mogliśmy zaobserwować na spektaklu „Kokon”, który odbył się w Art Stations Foundation.

 

Wydaje się, że prostota formy i przekazu była tutaj przepisem na sukces. Zabieg z wykorzystaniem czarnego tła i podświetlonej, nieco industrialnej sceny pozwolił skupić całą uwagę na aktorach, co jak powszechnie wiadomo w przypadku bardzo małych dzieci niejednokrotnie graniczy z cudem. Twórcom spektaklu się to jednak udało! Maluchy obserwowały rozwój wydarzeń z zapartym tchem, a ich serca skradła przede wszystkim tytułowa postać. Kreująca rolę Kokona aktorka o niezwykle plastycznej i szalenie zabawnej mimice zdecydowanie grała w tej sztuce pierwsze skrzypce. Rozbawiając brzdące przy każdym ruchu i trafiając w sedno ich dziecięcego poczucia humoru od początku zaskarbiła sobie ich uwagę. Co ciekawe, mimo iż przedstawienie było w obcym języku nie przeszkodziło to maluchom w jego pozytywnym odbiorze. Wręcz przeciwnie! Zaciekawione słuchały piosenek i żywiołowo reagowały na każdy element gry aktorskiej.

 

 

 

Prosta, krótka, ale intensywna w swoim przekazie historia zawarta w przedstawieniu była oczywiście dostosowana do wieku odbiorców. Spektakl był przeznaczony dla dzieci od dwóch lat. Z założenia miał być więc nieskomplikowany, intuicyjny, wręcz obrazkowy.. bo przecież taki właśnie jest świat małych dzieci! Aktorka „wykluwająca” się z tytułowego Kokona pokazała dzieciom, że świat odbieramy wszystkim zmysłami ucząc się go i rozwijając tym samym swoje umiejętności poznawcze. Jej figle z orzechami czy wodą oraz pełzanie po scenie sprawiło, że dzieci w pewnym momencie spontanicznie włączyły się z tą zabawę wtórując wokół sceny aktorom. Pokazuje to także, że kreowana postać była na tyle autentyczna, że maluchy się z nią utożsamiały.

Warto wspomnieć, że choć nie była to bajka, to całość kończy się happy endem... a może morałem? Otóż postać ukryta pod kokonem zdejmuje swój pancerz i cieszy nieskrępowaną wolnością jako piękny motyl. Interpretacji takiego zakończenia zapewne jest wiele, zwłaszcza wśród najmłodszych widzów, których wyobraźnia nie zna granic.

 

 

Jak najkrócej można by opisać to przedstawienie? Bardzo nowatorskie, magiczne, pełne niespodzianek i o sporej dawce humoru, a przede wszystkim idealnie trafiające do wrażliwości najmłodszych widzów. Przypatrując się reakcji dzieci urzekła mnie przede wszystkim ich radość i masa dobrej zabawy. Maluchy uważnie śledziły każdy ruch postaci, a tytułowy „Kokon” za każdym razem rozbawiał ich swym nieporadnym ruchem i ekspresyjną mimiką wywołując na sali salwy śmiechu. Na koniec dzieci uczestniczyły w części zabawowej do której zaprosili ich artyści. Mogły więc obejrzeć rekwizyty, dotknąć ich i na własnej skórze doświadczyć tego, co w tym pięknym przedstawieniu pokazał im tytułowy Kokon.

 

 

Choć rodzicom przybyłym ze swoimi pociechami spektakl mógł wydawać się nieco abstrakcyjny, to przyglądając się reakcjom dzieci mogliśmy odnieść wrażenie, że w ich opinii jest on absolutnie doskonały. I za taki efekt przybyłym do nas z zagranicy aktorom należą się ukłony!

 

                                                                  Agnieszka Damieszko-Charnock

 

Fot. Jakub Wittchen

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć