Warszawa

Recenzja My Little Pony

Recenzja My Little Pony

Nigdy nie potrafiłam zapamiętać imion tych skrzydlatych kolorowych kucyków, choć nazwą pokrywają się ze swoją barwą sierści. A wypowiedzieć imię fioletowo-liliowej księżniczki Twilight, uważam za prawdziwy wyczyn.

 

Ale na film się skusiłam i nie żałuję. Plusem jest, iż w kinowej wersji wątki są nieco mniej przesłodzone. Fabuła ma charakter bardziej przygodowy, gdzie oczywiście dobro walczy ze złem. Fanki serialu powinny być zachwycone, choć jest momentami mroczniej i straszniej za przyczyną groźnych i dosyć paskudnych stworów. Złymi siłami dowodzi ciemno-fiołkowa Tempest, jednorożec (ze złamanym rogiem). Tempest pragnie przypodobać się Królowi Burz i uwięzić dla niego cztery księżniczki: Celestę, Lunę, Cadance i Twilight, by przekazać mu ich moce.

 

Drużyna sześciu kolorowych kucyków w towarzystwie małego smoczka wyrusza na niebezpieczną wyprawę w nieznane... dlaczego, po co, i czy przyjaźń ich nie zawiedzie, bądź czy one nie zawiodą przyjaźni... w to warto się zagłębić oraz wsłuchać. Wsłuchać się również można w dobre utwory muzyczne.

 

Kucyki na statku piratów, kucyki w podwodnym świecie koników morskich, kucyki w fantastycznie przygotowanym Festiwalu Przyjaźni - tej ferii barw nie oprze się nikt! Polecam z córeczką.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć