Z okładki tej książki spogląda na czytelników lekko uśmiechnięta żyrafa, która trzyma w zębach bukiet chabrów. Wygląda na bardzo zadowoloną. Na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że mogła naprawdę wiele przejść, a droga do tego beztroskiego uśmiechu była niesłychanie wyboista.
Katrin przychodzi na świat w zoo. Tuż po jej narodzinach matka, zamiast poświęcać uwagę córce, woli oglądać wygibasy mieszkających po sąsiedzku małp. Na domiar złego mała żyrafa, wskutek przypadku, gubi się, a jej los umyka uwadze pracowników zoo. Rozpoczyna się tułaczka między wybiegami innych zwierząt, będąca dla Katrin bardzo trudnym i bolesnym doświadczeniem – fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie.
Czy to smutna historia? Momentami z pewnością tak, lecz jej finał opromienia całość nadzieją oraz pozwala wierzyć, że na każdego czeka szczęście, nawet jeśli trzeba wiele przeżyć, aby je osiągnąć.
Lektura podejmuje skomplikowane tematy: poczucie tęsknoty i odrzucenia, szukanie własnego miejsca w świecie, przezwyciężanie trudności. Autorka w posłowiu zdradza, skąd zaczerpnęła pomysł na książkę i dlaczego podjęta w niej tematyka jest według niej tak ważna.
Opowieść nakłoni dzieci do refleksji na temat przemocy i kreowania swojej rzeczywistości na nowo. Katrin żyrafa nie moralizuje, a uwrażliwia, czyli robi coś, co jest we współczesnym świecie wartością na wagę złota.