Czy zastanawialiście się kiedyś, co może się skrywać w piwnicy zakładu fryzjerskiego? Zgaduję, że raczej nie. A jeśli w mrokach pomieszczenia, do którego z pozoru rzadko się zagląda, funkcjonuje mafijny klub…
Bohaterów Tajnego klubu “U Fryzjera” poznajemy na przyjęciu, a konkretnie na pięćdziesiątych urodzinach Wielkiego Tulia – głowy całej “familii”. Jak na prawdziwy kryminał przystało – postaci są nam przedstawiane krok po kroku. Poznajemy ich wzajemne powiązania, dowiadujemy się, kto jest kim, choć proporcje w szczegółach są – rzecz jasna – celowo nierównomierne. W powietrzu czuć zbliżającą się zbrodnię…
Rozlegające się nagle i wprowadzające ogólny harmider “baang!” staje się nieplanowanym i zarazem najoryginalniejszym anturażem do zdmuchnięcia urodzinowych świeczek na torcie. Przeszyta kulą głowa Tulia spada w sam środek ciasta gasząc światełka i poczucie spokoju wśród gości. Zabił ktoś z obecnych.
Rozpoczynają się skrupulatne oględziny miejsca zbrodni, przegląd tropów, dowodów i zastanawianie się nad motywem, którym – w ostatecznym rozrachunku – okazała się być… miłość.
Smaku całej opowieści o mafijnej rodzinie i jej otoczeniu dodaje fakt osadzenia akcji w barwnych latach dwudziestych. Miłośnicy detektywistycznych zagadek będą usatysfakcjonowani!