Kraków

Pyza na polskich dróżkach - nasza recenzja (Teatr Ludowy)

Pyza na polskich dróżkach - nasza recenzja (Teatr Ludowy)

Rezolutna Pyza wędruje po polskiej krainie – recenzja spektaklu „Pyza na polskich dróżkach” (Teatr Ludowy)
 

Oparta na poemacie  Hanny Januszewskiej i ludowych piosenkach Pyza bawiła i edukowała wiele pokoleń Polaków. Przed II wojną światową Pyza odwiedzała Lwów, Wilno i Grodno, w latach PRL-u – Polskę socjalistyczną, reprezentowaną przez Nową Hutę. Teraz, na deskach nowohuckiego Teatru Ludowego, „Pyza, co ma oczy”, ożywiona mazowieckim wiatrem zaprasza widzów w podróż po Polsce XXI wieku.

 

Pyza rozpoczyna swą wędrówkę, uciekając gospodyni ze stolnicy i zachwycając się Warszawą – starówką i legendą o nadwiślańskiej Syrence. Przez Mazury i Kujawy dociera nad Bałtyk. Po zwiedzeniu Gdańska i Szczecina rusza do Kruszwicy, gdzie wysłuchuje legendy o królu Popiele. Mija Poznań i dociera do śląskiej kopalni. Tam ogląda historię o Skarbniku i Trąbali. Żywieckie pagórki kończą pierwszą część wędrówek. 

 

Wprawdzie tej pierwszej części spektaklu brakuje nieco dynamiki, ale w pełni rekompensuje to cześć druga. W niej Pyza wędruje po południu kraju, odwiedza górali "spod samiuśkich Tater" (gdzie wysłuchuje legendy o trzech śpiących pod Giewontem rycerzach i dobrze wpisanych w naszą historię pieśni góralskich), Wadowice, by w końcu dotrzeć do Krakowa. Zwiedza wawelskie wzgórze, by w końcu udać się na Rynek. Spotyka Lajkonika, ogląda Sukiennice, a spytana, gdzie chciałaby zamieszkać, oczywiście odpowiada, że w Krakowie.

 

Warto docenić dobrą atmosferę podczas spektaklu. Nikt nie zwrócił uwagi kilku młodym widzom (w tym mojej córeczce), że zamiast na swoich miejscach oglądać taneczno-wokalne popisy aktorów, wolą sami tańczyć, biegać i skakać. Po przedstawieniu dzieci w ramach warsztatów plastycznych miały możliwość wykonania laleczki Marzanny.


Mojej córce najbardziej podobała się postać rezolutnej Pyzy. Z pewnością miało na to wpływ bezpośrednie i serdeczne zachowanie aktorki Martyny Malcharek, która po skończonym spektaklu wyszła do teatralnego holu. Aktorka, choć pewnie zmęczona, znalazła chwilę, by zrobić sobie z dziećmi zdjęcia i zamienić kilka słów. Było to naprawdę ujmujące.

Podsumowując: jeśli, drodzy rodzice, spodziewacie się nudy podczas kolejnego dziecięcego przedstawienia, omijajcie "Pyzę na polskich dróżkach" szerokim łukiem. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to spektakl, podczas którego rodzice i dziadkowie bawią się równie dobrze (o ile nie lepiej) niż ich pociechy. Znane i lubiane ludowe polskie piosenki, kolorowe kostiumy, dynamiczne tańce i ciekawie opowiadane legendy naszego kraju gwarantują świetną zabawę, a przy okazji zapewniają solidną dawkę wiedzy o Polsce.

 

zdjęcia ze spektaklu: Teatr Ludowy
zdjęcia z warsztatów: Katarzyna Mróz-Jaskuła

 

1/3
1/3
2/3
2/3
3/3
3/3

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć