Przygotowując zestawienie książek opowiadających o mamach miałam możliwość przyglądania się różnym kobiecym cechom, zachowaniom, decyzjom. W zaproponowanych historiach odnajdziecie cały kalejdoskop postaw. Czy istnieje jeden, doskonały sposób by być dobrą mamą? Co to w ogóle oznacza?
Czytając wszystkie te książki, miałam możliwość skonfrontowania się z pytaniem: jaką mamą jestem? Jaką chcę być? Nie we wszystkich bohaterkach odnalazłam siebie, choć wiele z nich było mi bliskich. Zachęcam do takich poszukiwań, a przede wszystkim do celebracji swojego macierzyństwa, kobiecości i siły. Bycie mamą to zarówno wyzwanie jak i wspaniała przygoda.
Czy mama może być zmęczona? Niejedno dziecko zapewne odpowiedziałoby, że mama zawsze pełna jest energii. Wiemy jednak, że to nieprawda. I choć wydawałoby się, że zdanie “potrzebuję trochę czasu dla siebie” jest bardzo jasne i zrozumiałe w przekazie, dla małego człowieka może nie być już takie oczywiste. To, co cenne w tej książce to właśnie pokazanie dwóch perspektyw. Mamy i małego Stefcia. Ważne są obie strony. Mama, która potrzebuje “naładować baterie” i synek potrzebujący wsparcia w zrozumieniu tej sytuacji. Myślę, że ta książka doskonale pokazuje, że umiejętne stawianie granic, z pełnym zrozumieniem emocji, które temu towarzyszą, to budowanie zdrowych, silnych relacji. Każda mama potrzebuje chwili dla siebie! A przykład Stefcia może pomóc niejednemu dziecku w zrozumieniu tej potrzeby. Czytelne, przyjemne dla oka ilustracje wywołują uśmiech, ale jednocześnie są doskonałym wsparciem dla narracji, że każdy jest ważny.
Polecam tę książkę do wspólnego czytania z maluchem. Znajdziecie tutaj pełne czułości wyznania miłości zwierzęcych bohaterów, którzy będąc w objęciach swoich mam, korzystają z siły bliskości i ciepła relacji. Jasne, kolorowe ilustracje oraz ruchome elementy zaciekawiają i urozmaicają wspólne czytanie. Obserwując zwierzątka, sposób w jaki spędzają czas ze swoimi mamami, można zaproponować dziecku odnalezienie własnego pomysłu na ulubiony przytulas czy aktywność.
Czułość i bliskość. To dwa słowa, które przyszły mi na myśl po skończonej lekturze. Ta książka, choć niewielka objętościowo, przepełniona jest ciepłem relacji pomiędzy mamą i synem. Towarzyszymy bohaterom podczas wieczornego rytuału. Chłopiec, malując kolorowe kropki na twarzy swojej mamy, raz za razem zamienia ją w inną postać. Czasem jest to lwica, a czasem gwiazda rocka. Brzmi znajomo? Każda kropka to inna opowieść, przygoda, w której mama obdarowuje swoje dziecko odrobiną magii i niezwykłości. Czytając tę książkę, uśmiechałam się do siebie myśląc o tej przedziwnej zdolności bycia mamą, która czuwa nad wyzwaniami codzienności, a jednocześnie potrafi zamienić się w skaczącą żabę.
Ta książka kojarzy mi się z pracą artystki Elżbiety Jabłońskiej, która stworzyła cykl fotografii na których znalazła się ona sama wraz z synem. Artystka pozuje do zdjęć przebrana w kostiumy różnych superbohaterów. Tłem jest codzienność. Wieloznacznie można rozumieć tę pracę, jednak jedna myśl, która mi towarzyszyła zarówno podczas oglądania dzieła, jak i czytania książki “Super M”, jest stała. Bycie mamą wymaga posiadania supermocy. Moce te nabywa się na drodze doświadczeń, prób i błędów dokonywanych podczas łez radości i smutku. Prosta, graficzna forma książki oraz krótki tekst pokazują tę multizadaniowość, dostępność i mnogość cech, które posiadają mamy. Ta książka to zachęta by dostrzec swoją rolę, docenić siebie.
Pierwsza refleksja, która nasuwa się tuż po otwarciu książki to: ta książka jest przepiękna! Zarówno pod względem ilustracji jak i tekstu. Mama, tuląc do siebie swoje dziecko, opowiada mu o otaczającym świecie. Jakie jest miejsce człowieka na ziemi? Jest zarówno taki duży, większy niż trzmiel, a jednocześnie mniejszy niż żyrafa. Z perspektywy wszechświata może wydawać się malutką, nic nieznaczącą drobinką. To, co cenne to miłość, która przekracza wszelkie miary i porównania, ponieważ ogarnia wszystko. Bliskość mamy jest zarówno tak niewielka wobec wielkości całego świata, a jednocześnie tak wielka i cenna w tej jednej, niepowtarzalnej relacji. Polecam do wspólnego czytania i zachwytu!
Ta książka to dla mnie opowieść o trochę innej stronie macierzyństwa, O takiej, której czasem się nie spodziewamy planując posiadanie dzieci. Znajdziecie tutaj opowieści o mamach, które na swojej macierzyńskiej drodze napotkały trudności związane z chorobą, potrzebą zwiększonej opieki nad dzieckiem, czy własną słabością. I choć pojawiają się w tych opowieściach zarówno strach jak i łzy, odnajdziecie tutaj również wewnętrzną siłę i odwagę, która czasem, jak mogłoby się wydawać, przekracza ludzkie możliwości. Czytając te historie towarzyszyło mi uczucie podziwu dla wszystkich kobiet, które codziennie podejmują trud, by mierzyć się z wyzwaniami na które często nie były gotowe. Poświęcenie, oddanie i miłość to główne wątki, które odnajdziecie sięgając po tę książkę.
Różnorodność. To moje pierwsze skojarzenie z tą książką. Mamy całego świata, różnych epok, kolorów skóry, poglądów na życie, zwyczajów i tradycji. Mamy, które kochają tak jak potrafią najlepiej, mierząc się z wyzwaniami codzienności wynikającymi z czasów i miejsca na kuli ziemskiej, w których przyszło im żyć. Nie ma jednego, dobrego sposobu na macierzyństwo. Są decyzje i wybory. Mniejsze i większe. Takie, którymi kieruje miłość, ale również i te, w którym do głosu dochodzą różne emocje. Ta książka to okazja do rozmów i celebracji. Poszukiwań siebie, swojego rysu. Przepiękne ilustracje, oddające przemyślenia każdej z kobiet, którym w tej książce oddano głos, podkreślają atmosferę wyjątkowości relacji pomiędzy mamą i dzieckiem.
“Gdyby nie to, że jesteś moją mamą, to pomyślałbym, że jesteś czarownicą”. Czy któraś mama chciałaby usłyszeć takie zdanie z ust swojego dziecka? Myślę, że mama, która po części czuje się trochę jakby była "nie z tego świata", potraktuje tę opinię jako komplement. Mamuśka, bo tak Tsatsiki nazywa swoją rodzicielkę, zdecydowanie nie wpisuje się w żadne kanony. A jednak, jak przekonuje nas niejednokrotnie bohater książki - jest najlepszą mamą na świecie. Co więcej - Mamuśka, pomimo życia pełnego barw, sama bardzo często przyznaje, że narodziny Tsatsikiego były najszczęśliwszym momentem w jej życiu. Zapewne możecie zapytać - skąd pomysł na tak oryginalne imię dla chłopca? Sięgnijcie po książkę! Tutaj, jak będziecie się mogli przekonać, pomimo wrażenia chaosu, wszystko pasuje do siebie idealnie!
Matczyna miłość wyraża się na różne sposoby. Czasem to uczucie przybiera kształt lęku o swoje dziecko, silnej potrzeby by zaopiekować każdą chwilę. Uchronić przed zagrożeniem. Niespodziewane życiowe zwroty akcji często jednak pokazują, że to co wydaje się bezpieczne, w rzeczywistości wcale takie nie jest. Mama Waldka stara się być jak najlepszą mamą dla swojego syna - myślę, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Śledząc historię zawartą w książce, dostrzegam nie tylko jej nadopiekuńczość, ale i bliską relację wyrażającą się chociażby w porozumiewawczych mrugnięciach okiem, a także pełnych czułości słowach Waldka w momentach kiedy mówi o swojej mamie. Autorka książki “Za duży na bajki” porusza wiele różnych, ważnych wątków - myślę, że ten dotyczący relacji pomiędzy matką, a synem jest bardzo cenny. Opowieść o bliskości i koniecznym oddaleniu wpisana jest przecież w drogę każdej rodziny.
Kto chociaż raz nie zapragnął znów być nastolatkiem? Tak, wiem - hormony, dojrzewanie, relacje. No, nie jest łatwo. Czytając historię Lottie Brooks, nie tylko dobrze się bawiłam, raz za razem parskając śmiechem. Śledząc codzienność bohaterki, przez chwilę miałam możliwość przenieść się wspomnieniami w ten beztroski czas, kiedy problemy koncentrowały się wokół wyboru chłopaka, odpowiednio dobranych ciuchów czy nieporozumień szkolnych. Spontaniczność Lottie, jej urocza niestabilność emocjonalna, a także poczucie humoru sprawiły, że przez tę historię przepłynęłam gładko i przyjemnie, z nostalgią cofając się do własnych wspomnień. Będąc mamą, na chwilę mogłam odnaleźć na nowo ten młodzieńczy błysk. Polecam tę książkę każdej mamie, która nie tylko chciałaby zrozumieć swoją nastoletnią córkę, ale również jako formę “oderwania się” od codziennych trosk i zmartwień. Co ważne, w książce można odnaleźć również ciekawie zarysowaną postać mamy Lottie. Mamy, która towarzyszy i rozumie, a jednocześnie stawia wymagania. I choć Lottie nie zawsze zgadza się ze swoimi rodzicami (jest przecież nastolatką!) mimo wszystko można wyczuć bezpieczeństwo i stabilność tej relacji.
Na koniec dwie książki, które polecamy dla mam - do przeczytania w tych cennych "chwilach dla siebie". Doskonale nadają się na prezent!
Ta książka to podróż. Kalejdoskop miłości dawanej w różny sposób. Jako kobiety - matki często podlegamy różnym osądom, wymaganiom, rytuałom. Autorka książki, Anna Pamuła, rozmawiając z kobietami z całego świata pokazuje jak różne, a jednocześnie jak bardzo podobne są do siebie matki. Poruszając kluczowe kwestie, począwszy od decyzji o dziecku, poprzez ciążę, narodziny, połóg i wreszcie - wychowanie, w sposób nie oceniający, a jednocześnie otwarty na dzielenie się swoim własnym doświadczeniem, prowadzi nas przez narrację, w której głos mają kobiety. “Mamy do pogadania” - to tytuł mający wiele znaczeń. Musimy porozmawiać. W końcu. O nas - kobietach, matkach. Naszym doświadczeniu, troskach, radościach. Bardzo polecam tę książkę. Znajdziecie tutaj zarówno statystyki, jak i refleksje. Twarde dane, opinie i tradycje. Różnice i podobieństwa. Po skończonej lekturze miałam poczucie dziwnej ulgi, zrozumienia, że jestem częścią większej całości, w której nie jestem sama. Stoją za mną całe pokolenia matek z bogactwem doświadczeń.
Ta książka z pewnością spodoba się każdej mamie, która czytelniczo zakochana jest nie tylko w rodzinie Borejków, ale i w całej Jeżycjadzie, a także w samej Małgorzacie Musierowicz! Podążając szlakiem liter alfabetu odnajdziecie w tej pozycji zarówno garść wątków autobiograficznych jak i sporo ciekawostek oraz zabawnych anegdot. Poszczególne strony opatrzone fotografiami przenoszą nas zarówno w atmosferę Poznańskich ulic, jak i pozwalają na podejrzenie chwil z życia autorki, uchwyconych przez czuły obiektyw aparatu. Czego możecie się spodziewać sięgając po książkę? Będzie lekko, zabawnie i szalenie ciekawie! A także rodzinnie i jakoś tak… blisko i ciepło!
Mam nadzieję, że zaproponowane książki zapadną Wam nie tylko w pamięć, ale i w serce! A ich wspólne czytanie będzie okazją do świętowania macierzyństwa - z jego wszystkimi blaskami i cieniami!