W odrobinie magii nie ma niczego złego. W końcu każdy z nas kiedyś marzył o tym, by mieć tajemne moce. Ale dziecięce marzenie to jedno, ale odkrywanie rodzinnej tajemnicy, która sprawia, że to, co jeszcze chwilę temu mogłoby się wydawać nieprawdopodobne, staje się coraz bardziej realne, to coś kompletnie innego…
Z tym mierzy się Nata, bohaterka książki "Nata i czarownice", w której od pierwszych stron autorka wprowadza czytelnika w magiczny świat pełen tajemnic i zagadek. Już na początku poznajemy trzy bohaterki – siostry Trzykrotki. Pelagia, Patrycja i Paulina tylko z pozoru wiodą spokojne życie. W rzeczywistości są bowiem emerytowanymi Czarownicami. Każda z nich posiada magiczne moce, które stara się ukrywać, ale wszyscy, łącznie z listonoszem, zauważają, że siostry są postaciami dość oryginalnymi. I nie chodzi tylko o to, że mieszkają z lamą i ubierają się dość ekstrawagancko. Trzykrotki mieszkają koło siebie, ale w trzech różnych domach, a dzięki wędrówce listonosza, który krążąc od drzwi do drzwi próbuje odnaleźć właściwego adresata listu nadanego przez Natalię Koczek, mamy okazję bliżej je poznać.
I tak najpierw zaglądamy do roztargnionej Pelagii, która zdaje się nie przejmować panującym dookoła chaosem, za to potrafi wydobywać przeróżne pyszności z wnętrza magicznego samopieca. Odwiedzamy Patrycję, u której brak podania ręki na przywitanie to codzienność. Nie jest to jednak oznaka złego wychowania. Ta Trzykrotka nieustannie przebywa w swoim warsztacie, gdzie ręce ubrudzone smarem od reperowania motocykli nie są czymś zaskakującym. Jako ostatnią listonosz odwiedza Paulinę, która przykuwa uwagę kolorowymi włosami. To właśnie trzecia siostra zgłasza się jako odbiorca nadanego listu.
Z listu siostry dowiadują się, że Natalia - była uczennica Korespondencyjnej Szkoły Czarów prowadzonej przez Paulinę – potrzebuje pomocy. List, choć napisany niepoprawnie pod kątem ortograficznym, jest tak emocjonalny, że siostry, mimo wątpliwości, postanawiają na niego odpowiedzieć. Codzienność Trzykrotek w Miotlej Górze może i nie obfitowała w ekscytujące wydarzenia, ale pozwalała emerytowanym czarownicom wieść spokojne i leniwe życie. Wewnętrzny zew przygody ostatecznie jednak zwycięża i Siostry ruszają na ratunek. Ale nie ruszają same… Towarzyszem ich podróży zostają kot Lukrecjusz, którego wścibstwo… o, przepraszam - ciekawość! - jest bardzo pomocna (szczególnie w sytuacji, gdy trzeba zasięgnąć informacji), a także Lama Łucja, zwana przez Lukrecjusza - Plucją (spróbujcie się domyślić dlaczego...). Szlakiem Sióstr podąża również tajemnicza postać, której rola we wszystkich wydarzeniach będzie się stopniowo ujawniać.
Kiedy Siostry, wraz ze swymi towarzyszami przybywają do Mieściny Małej, okazuje się, że nic nie jest takie, jak być powinno. A przynajmniej nie do końca. Ostatecznym nadawcą listu okazuje się nie Natalia, lecz Nata - jej córka, która zwabiła Trzykrotki, by pomogły jej w zrealizowaniu podstępnego planu. Powód zwabienia? Niechęć Natalii do wyjazdu na konkurs fryzjerski do Mediolanu ze względu na brak opieki dla Naty. Od momentu, w którym siostry Trzykrotki decydują się pomóc Natalii w wyjeździe, rozpoczyna się pełna przygód i niespodziewanych zwrotów akcji historia, w której biorą udział nie tylko dobre, ale również i złe moce.
Czytając o perypetiach Trzykrotek i Naty nie sposób się nie uśmiechnąć. Już śledząc samą narrację dowiadujemy się nie tylko o pochodzeniu Natalii, ale także o rodzinnej tajemnicy, której odkrycia i wykorzystania pragnie ktoś, kto zrobi wszystko, by zrealizować swój cel…
Choć skarb strzeżony jest bardzo dobrze, istnieją pewne sposoby, które mogłyby umożliwić złamanie ochronnych czarów. Siostry Trzykrotki dokładają wszelkich sił, by uchronić nie tylko pokoleniowy dar, ale i samą Natę. Dziewczynka, dowiadując się stopniowo o swojej rodzinnej historii, wcale nie jest przerażona, a wręcz przeciwnie. W małej bohaterce dostrzegamy coraz więcej cech tropicielki przygód. Te, jak to zwykle bywa, wprowadzają ją w niezłe tarapaty. Szczególnie w drugim tomie serii, "Nata i czarownice. Pechowa wiedźma", widać jak raz zasiane ziarnko kiełkuje w umyśle dziewczynki, wrzucając ją w sam środek niebezpiecznej magii. Na szczęście odwaga Naty i siła rodzinnych więzi (siostry Trzykrotki stają się ciotkami Naty) sprawiają, że bohaterka cało wychodzi z opresji. Trzykrotki i Natalia nie wahają się wyruszyć na ratunek dziewczynce, nawet jeśli wymagałoby to użycia czarów czy zapakowania kota na latającą miotłę.
Bohaterki stworzone przez Annę Andrusyszyn ujmują swoją osobowością - z jednej strony wiemy, że mamy do czynienia z czarownicami, których moce są bardzo silne (zwłaszcza Natalia posiada wielki dar), z drugiej zaś obserwujemy ich codzienność przepełnioną zupełnie zwyczajnymi rzeczami. To sprawia, że zyskują jeszcze większą sympatię u czytelnika. Można powiedzieć, że promieniuje z nich wewnętrzne ciepło, które sprawia, że chciałoby się mieć je w rodzinie. Zarówno w momencie kiedy trzeba użyć latającej miotły, jak i wtedy gdy z samopieca wyjmowane są ciepłe, jagodowe bułeczki.
Nata i czarownice to seria idealna dla wszystkich dziewczynek i chłopców marzących o wielkiej przygodzie, gdzie liczy się nie tylko znajomość tajemnych zaklęć, ale i odwaga oraz chęć zgłębiania rodzinnych tajemnic. Kto wie, może i w Twojej rodzinie znajdzie się ktoś, kto posiada magiczne moce!