Trójmiasto

Bajki improwizowane – relacja 2 w 1

Bajki improwizowane – relacja 2 w 1

Ostatni tydzień minął mi pod znakiem improwizacji teatralnej. Miałam okazję brać udział w warsztatach dla młodzieży i dorosłych oraz bajkach dla dzieci.

 

Muszę przyznać, że ta sztuka coraz bardziej mi się podoba, a może po prostu gdańska grupa Peleton jest tak dobra w tym temacie.

 
Dwudniowe warsztaty oraz pierwsze „Bajki z głowy” miały miejsce w „Domu Sztuki” Gdańskiego Archipelagu Kultury w ramach wydarzeń „Zrozumieć sierpień na Stogach”.

 

Już same warsztaty dały mi bardzo dużo. Może dlatego, że oprócz swoistego novum, łączyły się też z pracą nad pewnością siebie. Dodatkowo prowadziła je Ewa Czernowicz – z jednej strony psycholożka, z drugiej – członkini improwizującej tu i ówdzie grupy Peleton.

Mając łącznie 6h do dyspozycji nauczyła nas więcej niż nie jeden wykładowca przez cały rok. Teorię ograniczyła do niezbędnego minimum. Poza tym tak naprawdę pierwszy raz jechałam na Stogi w innych celach niż plażowe, co nie było bez znaczenia.

 

Z kolei „Bajki z głowy”, przeznaczone dla dzieci w wieku 4 – 8 lat, ściągnęły więcej starszych widzów,choć ogólnie publiczność tworzyła kameralne grono.

 

Trójka aktorów korzystała jedynie z pomysłów publiczności, skrzyni artefaktów (kapelusze, peruki, okulary) oraz oczywiście z własnych kreatywnych głów, będących aktywnymi przez blisko godzinny występ.

 

Dzieci wymyślały imiona i funkcje postaci, dobierały im atrybuty, a całą publiczność wykorzystano do zbierania baśniowego zboża.

Improbajka, już z większym składem wspomnianego wcześniej Peletonu, odbywała się 28. sierpnia, z okazji 7. Święta Mariackiej – jednej z piękniejszych ulic Starego Miasta.

Miałyśmy z Jadzią okazję uczestniczyć w ulicznej improwizacji z „chmurnymi” obliczami. Wszystko dlatego, że wg tytułu wydarzenia „Na Mariackiej w 7. niebie”, tuż przed występem pomalowano nam twarze w niebiańskie elementy. Jednak nawet gdyby chmury na twarzy byłyby jedynie metaforyczne, rozpieszchłyby się po pierwszych scenach Improbajki.

 

Również tu była skrzynia z nakryciami głowy, a w głowach – pomysły do dyspozycji. Dodatkowym elementem, którego brakowało w „Bajkach z głowy”, była muzyka na żywo, a także... oklaski z sąsiedniego popisu – w ramach święta odbywało się kilka wydarzeń jednocześnie rozlokowanych w i przed różnymi „mariackimi” kamieniczkami. Z resztą jak się okazuje cudze oklaski można bez przeszkód i z humorem wykorzystać w występach „impro”.

 

Po takiej dawce improwizacji mogę powiedzieć wiele o tym rodzaju sztuki.

 
Przede wszystkim do łatwych nie należy, dlatego tym większy szacunek dla działających w tym kierunku. Ponadto jest uniwersalna – dobrze bawią się przy niej dorośli i dzieci, wspomaga kreatywność oraz pewność siebie w dodatku ad hoc; nie ma czasu na zbędne przemyślenia.

 

Poza tym w każdej chwili takiego spektaklu może wydarzyć się coś nowego i każdy może się do tego przyczynić, nie znając w zupełności kunsztu aktorskiego. Na dodatek wiem, że jeszcze nieraz będę miała okazję korzystać z uroków improwizacji, gdyż w Gdańsku mamy zagłębie z dużym potencjałem w tym kierunku.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć