Pretekstów do odrzucenia dziecka w szkole może być wiele - wygląd fizyczny, ubóstwo, niepełnosprawność, zachowanie czy różnice kulturalne. Pretekstów - bo wcale nie muszą to być jego rzeczywiste powody.
Spójrz w lustro…
Z Jacka, otyłego 10-latka się śmieją koledzy, przezywając „grubasem”. Czy jednak o jego tuszę tu naprawdę chodzi? Może chłopiec sam jest przekonany, że nikt go nie lubi (kiedyś spotkała go jakaś przykrość) i przestał starać się być lubianym? A dzieci osób nieprzyjemnych nie akceptują, okazując to przez wyśmiewanie. Najłatwiej zaś wyśmiewać się z cechy najlepiej widocznej – w przypadku Jacka będzie to jego brzuch.
Jak zatem pomóc Jackowi? Najlepiej najpierw postawić go przed lustrem i powiedzieć – spójrz, ty rzeczywiście jesteś gruby. A dalej…
Po pierwsze nauczyć Jacka bycia sympatycznym grubasem. Bycie otyłym nie zwalnia go od koleżeństwa, uśmiechu i życzliwości. Chłopcu trzeba dodać też wiary w siebie, wykazać, że jest wartościową osobą i pomóc mu rozwinąć jego zdolności (także w dziedzinach pozaszkolnych).
Po drugie zaś pomóc mu się odchodzić. Zmienić dietę (ale wspólnie – nie może być tak, że rodzina opycha się pizzą na oczach Jacka męczącego się nad sałatką), zachęcić do uprawiania sportu przyjaznego dla osób otyłych (np. pływanie – bo nie obciąża stawów czy ping-pong – bo nie wymaga biegania, którego osoby otyłe nienawidzą). Uprawianie sportu może także zaowocować nowymi kontaktami towarzyskimi.
Wcale nie możesz więcej
O ile w przypadku Jacka możliwa jest zmiana fizyczna wyglądu, o tyle
niepełnosprawne dzieci swej ułomności nie zmienią. Jak pomóc im w sytuacji odrzucenia przez rówieśników?
Dzieciom niepełnoprawnym grozi niebezpieczeństwo od strony zupełnie niespodziewanej. To naturalne, że od dzieci niepełnosprawnych rodzice mniej wymagają, a pozwalają na znacznie więcej. W ten sposób dziecko samo nabiera przekonania, że mu „się należy”, że inni powinni mu ustępować – i taką postawę przenosi do szkoły. Tymczasem inne dzieci tego nie akceptują – bo z jakiej racji ono może więcej?
Dzieci z natury nie mają problemów z akceptacją ułomności (mogą się najwyżej jej bać - oswojenie lęku to zadanie dla rodziców i nauczycieli). Tomek nie biega, lecz jeździ na wózku – dla dzieci to żaden problem. Ale jeżeli Tomek jest zwyczajnie wredny czy zarozumiały, wówczas dzieci go odrzucą – a pretekstem do tego będzie jego inwalidztwo.
Niepełnosprawnemu dziecku należy zatem uświadomić, że wcale nie jest inne, i że ułomność we wszystkim go nie tłumaczy. Co więcej, jeżeli takie dziecko będzie w klasie lubiane, będzie mogło liczyć też na szczególną sympatię grupy, jej pomoc i opiekę.
Obcy, biedni i dziwni
Odrzuceniu ze względu różnice kulturowe najlepiej zapobiec, przedstawiając zalety tej inności – to przede wszystkim rola nauczycieli, ale i rodziców. W klasie, w której pojawił się nowy uczeń zza granicy, warto przeprowadzić lekcję nt. historii i kultury jego ojczyzny, wybierając ciekawostki, które faktycznie zainteresują dzieci. Sukcesem takiej lekcji będzie, jeżeli uczniowie zaczną „nowemu” trochę zazdrościć tej „inności” i w swoich rodzinach również poszukiwać rzeczy wyróżniających je spośród rówieśników (co będzie też dodatkową lekcją, że wszyscy skądś pochodzimy i mamy jakąś niepowtarzalną historię).
Powszechną przyczyną odrzucania rówieśników jest bieda. Ale tu również należy przyjrzeć się, na ile o wykluczeniu decyduje brak telefonu czy markowych ubrań, a w jakim stopniu zależne jest to postawy dziecka i jego rodziców. Co innego być biednym, a co innego schludnym. Jeżeli dziecko przychodzi do szkoły zadbane i czyste, w wyprasowanym ubraniu, pozbawia pretekstów do śmiechu, a i samo czuje się lepiej.
Na brak telefonu, o ile on jest powodem szykan rówieśniczych, obok poinformowania o takim zachowaniu wychowawcy, nie ma innej rady niż szczera rozmowa z dzieckiem. Trzeba spróbować mu wytłumaczyć, że to żadna zasługa Franka czy Zosi, że ma taki sprzęt, bo przecież kupili mu go rodzice, i że telefon nie czyni go w żaden sposób lepszym. Ale należy też wyraźnie wskazać (chociażby na przykładzie z książek czy filmów), że prawdziwych przyjaciół nigdy nie zyska się dzięki nowemu telefonowi. A jeżeli dziecko jest trochę starsze i ma możliwości drobnych sąsiedzkich prac typu wyprowadzanie psa czy trzepanie dywanów (oczywiście w weekendy czy podczas wakacji), to może sam na taki smartfon zarobić – i będzie on wówczas dużo cenniejszy niż telefon kolegów, bo zawdzięczać go będzie sobie samemu.
Dzieci są też odrzucane przez swoje zachowanie - nie umieją współpracować, respektować zasad, przekraczają ogólnie przyjęte granice - dla rówieśników są po prostu irytujące. By pomóc im, rodzice najpierw powinni odkryć przyczyny takiego zachowania. Powodów może być wiele – różnego rodzaju zaburzenia, ale też błędy w wychowaniu. Jeżeli zachodzi podejrzenie tych pierwszych, należy je zdiagnozować (szczególnie pod kątem ADHD i zespołu Aspergera) i dalej postępować zgodnie z zaleceniami specjalistów. Dobrze jednak porozmawiać z innymi rodzicami, niech zapytają swoje dzieci, dlaczego nie lubią tej koleżanki czy kolegi. Może okazać się, że np. dziecko chodzi zasmarkane czy dłubie w nosi i tym niby drobiazgiem odrzuca od siebie. Problemem mogą być też zachowania akceptowane w domu, ale już nie w szkole (dziecko jest dalej uważane za przedszkolaka, rządzi wszystkimi, niczego się od niego nie wymaga itd.).
Wbrew naturalnym odczuciom rodziców, przyczyna odrzucenia ich dziecka często tkwi w nim samym. Ale nie zawsze - istnieją (i to niestety w szkołach zjawisko powszechne) grupy, które wykluczają osoby to nich niepasujące, jakkolwiek te by się starały. I wówczas – nic na siłę. Jeżeli rozmowy z wychowawcą nie pomogą, nie ma sensu narażać dziecka na dyskomfort psychiczny – lepiej zabrać je z klasy, przenieść je do innego, przyjaznego środowiska. A tych wcale nie brakuje, bo dzieci z natury otwarte są na wszelką inność.
Sylwia Dąbrowska, dyrektor Międzynarodowej Szkoły Argonaut w Warszawie - www.argonaut.edu.pl / www.facebook.com/SzkolaArgonaut