Warszawa

Jak przygotować dziecko do wyjazdu na zieloną szkołę?

Jak przygotować dziecko do wyjazdu na zieloną szkołę?

Dzieci są różne. Dla jednych kilkudniowa rozłąka z rodzicami to tylko atrakcja i świetna zabawa, dla innych wielka próba samodzielności. A rodzic, jak to rodzic, martwi się na zapas.
 

Pierwszym krokiem ku podjęciu właściwej decyzji o wysłaniu (lub nie) dziecka na zieloną szkołę, jest zebranie największej liczby informacji.

 

Dowiedz się wszystkiego

Szkoła na długo przed wyjazdem powinna zorganizować zebranie, aby przedstawić rodzicom szczegółowy program wycieczki, w tym nazwę i adres ośrodka. Zazwyczaj tego rodzaju wyjazdy organizują profesjonalne biura podróży, które udzielą informacji nt. standardu ośrodka, warunków w pokojach, posiłków, opieki medycznej czy środka lokomocji. Znany wcześniej powinien być również dokładny plan zajęć na każdy dzień pobytu. Obowiązkiem szkoły jest poinformowanie o osobach, które będą sprawować nad dziećmi opiekę, i tych, które prowadzić będą poszczególne zajęcia. Obraz całości dopełni przejrzenie w domu strony internetowej ośrodka.

 

Informacje powinny iść też w drugą stronę – od rodziców do organizatora. Istotną rzeczą będzie poinformowanie go o wszelkich dolegliwościach zdrowotnych dziecka. Wpisuje się je w dokumencie o stanie zdrowia dziecka, który wręcza rodzicom wychowawca klasy przed wyjazdem. W razie zgłoszeń o alergiach pokarmowych, organizator wycieczki powiadomi o nich kierownika ośrodka, aby dostosować odpowiednią dietę dla tego dziecka. Inne powszechne dolegliwości to np. alergie na ukąszenia owadów, pyłki roślin czy astma. W tym przypadku rodzic powinien dołączyć pisemną zgodę na ewentualne podawanie leków wraz ze szczegółowym opisem dawkowania. Na terenie ośrodka zazwyczaj znajduje się gabinet pielęgniarski, a kierownik wycieczki zawsze wyposażony jest w apteczkę, aby udzielić dziecku pierwszej pomocy. Co więcej, każdy ośrodek tego typu powinien współpracować z lokalnym szpitalem (należałoby się upewnić, czy tak jest rzeczywiście).

 

Co ze sobą zabrać?

Pakowanie torby wydaje się być sprawą jasną - odzież, obuwie, bielizna, nakrycie głowy. Pamiętać należy o zasadzie ubierania się „na cebulkę”. Ważne, by rzeczy były wygodne, sprawdzone i łatwo się zakładały. Nowe buty kupione specjalnie na wyjazd, jeżeli okażą się niewygodne, zamienią pobyt w koszmar. Dziecko ma czuć się komfortowo, a niekoniecznie zadawać szyku. Szkoła przygotowuje zazwyczaj rozpiskę koniecznych do zabrania rzeczy (w tym środków higieny), a rodzic powinien uważać, by nie przesadzić - ilość rzeczy dopasować do czasu trwania wyjazdu. Podobnie nie należy przesadzać z kieszonkowym – niech będzie umiarkowane, najlepiej ustalone z innymi rodzicami. 

 

Znak zapytania pojawia się przy telefonie – brać, nie brać? Z jednej strony to idealny środek łączności z dzieckiem, z drugiej… czy w wyjeździe na zieloną szkołę nie chodzi właśnie o przecięcie rodzicielskiej pępowiny? I czy wydzwaniająca zatroskana mama nie zepsuje dziecku wyjazdu? Rodzic ma przecież stały kontakt z opiekunem. Kompromisowym rozwiązaniem może być wcześniejsze umówienie się rodziców i nauczycieli na jedną, codzienną rozmowę telefoniczną z dzieckiem, o stałej, z góry określonej porze (i to niekoniecznie z aparatu dziecka, bo rolę „budek telefonicznych” mogą też pełnić telefony opiekunów). 

 

Ale z telefonami jest jeszcze jeden problem: już od dawna nie służą tylko do rozmowy. Smartfony to zdjęcia, internet, gry, czyli wszystko co rozprasza. Źle, jeżeli zapatrzone w ekran dziecko przegapi rzadki gatunek ptaka lub cenny zabytek, i jeszcze gorzej, kiedy zrobi sobie krzywdę albo zgubi drogi aparat (o co na wycieczce wcale nie tak trudno). Lepiej więc, by telefony zostały w domach, a rolę wycieczkowego fotografa przejął jeden z nauczycieli (a potem album ze zdjęciami bezpłatne wszystkim udostępnił).

 

Wyjazd bez obaw

Last but not least, należy rozprawić się obawami własnymi i dziecka. Lęk rodziców jest naturalny, i nie będzie żadnym wstydem, jeżeli dorosły, czując, że sam sobie z nim nie poradzi, skorzysta z pomocy psychologa, chociażby tego szkolnego. Swoich obaw nie powinien uzewnętrzniać, bo dziecko łatwo je wyczuje i przejmie związany z wyjazdem stres. Uspokoić pomogą relacje dzieci i rodziców, które już na zielonej szkole były, idealnie - jeżeli w tym samym miejscu. Rodzic może obawiać się też, że jego lub inne dzieci pozwolą sobie podczas wyjazdu na jakieś wybryki. Tymczasem program zielonej szkoły jest tak intensywny (a przynajmniej powinien być), że na głupie pomysły dzieci nie będą miały po prostu czasu. Nie zaszkodzi też wcześniejsze ustalenie z dzieckiem zasad zachowania się podczas wyjazdu – „słuchamy się opiekuna”, „ubieramy się szybko”, „zgłaszamy, gdy ktoś potrzebuje pomocy” itp. Zasady nie mogą być opisane poprzez negatywy typu „nie robimy tego i tego” – chociażby po to, by nie podpowiadać dziecku niemądrych pomysłów. Dodatkowo zmotywuje je też wyznaczenie nagrody po powrocie do domu za wzorowe zachowanie się podczas wyjazdu.

 

A co, jeżeli to dziecko nie chce jechać? Wówczas najpierw należy dojść przyczyny tego lęku – czy chodzi o perspektywę rozstania się z rodzicami, może niechęć do nauczyciela albo konflikt z rówieśnikami? A może na przeszkodzi stoi zupełny drobiazg, który w oczach dziecka urasta do gigantycznego problemu? Jeżeli dziecko wstydzi się powiedzieć o tym rodzicom, warto poprosić o pomoc szkolnego psychologa.

 

Pakując dziecko, warto dodać ulubioną przytulankę, książkę, zdjęcie rodziców, albo napisać krótki list o tym, jak bardzo rodzice je kochają. Taka „cząstka domu” pozwoli zwalczyć nagły atak wieczornej tęsknoty. Koniecznie należy też omówić z dzieckiem szczegóły wyjazdu, by uniknęło zaskoczenia, że np. toaleta jest wspólna. Rodzic powinien też zadbać o to, by zawczasu oszczędzić dziecku przykrych chwil. Przykładowo, kiedy za żadne skarby świata nie tknie marchewki, należy poinformować o tym opiekuna. Nawet jeżeli nie będzie możliwości zamiany na inną potrawę, to dziecko uniknie pytań i irytujących prób namawiania do konsumpcji. Inny sposób na przełamanie lęków to wspólne obejrzenie zdjęć wyjazdów na zieloną szkołę starszych roczników (mogą być też rozmowy ze starszymi kolegami). Być może w głowie dziecka jawi się zupełnie inny obraz tego, co na nie czeka, a unaocznienie, jak rzeczywiście zielona szkoła wygląda, dziecko uspokoi.

 

Są jeszcze dwa wyjścia radykalne. Można umówić się z organizatorami na np. 2 dni próbne, i być w gotowości - jeżeli dziecko się nie zaklimatyzuje – by po nie przyjechać i zabrać z zielonej szkoły. Można też samemu zgłosić się na opiekuna zielonej szkoły i w ten sposób wspierać własne dziecko podczas wyjazdu.

 

Jeżeli żaden z powyższych sposobów nie przekona dziecka do wyjazdu na zieloną szkołę, zmuszanie nie ma sensu. Jak nie w tym roku, to może uda się w następnym - końca świata przecież nie będzie, jeżeli dziecko zostanie w domu. Wyjazd pod przymusem może skończyć się zaś trwałym urazem do jakichkolwiek wycieczek w przyszłości. Pamiętajmy, zielona szkoła ma być w końcu przyjemnością!

 

Emilia Pełkowska, nauczyciel edukacji początkowej w Międzynarodowej Szkole Argonaut w Warszawie - www.argonaut.edu.pl

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć