Warszawa

Każdy nowy spektakl to dla mnie kolejny etap wtajemniczenia

Każdy nowy spektakl to dla mnie kolejny etap wtajemniczenia

Rozmowa z Agnieszką Czekierdą – założycielką i pomysłodawczynią Teatru Małego Widza – pierwszego w Polsce repertuarowego teatru dla dzieci od 1. roku życia, który właśnie obchodzi trzecie urodziny.

 

W połowie września odbyła się premiera najnowszego spektaklu w Pani reżyserii „Warzywa są z kosmosu”. Skąd pomysł na obsadzenie w rolach głównych prawdziwych warzyw i przeniesienie ich w kosmos?


Uwielbiam wykorzystywać w spektaklach przedmioty codziennego użytku, dostrzegać ich inną stronę niż tylko tę funkcjonalną. Warzywa jako obiekt i rekwizyt teatralny fascynowały mnie od dawna, mają przecież zjawiskowe formy, kolory – zawsze są wyjątkowe i niepowtarzalne, a dodatkowo – pachną. W marcu tego roku zorganizowaliśmy w teatrze kreatywne warsztaty z warzywami w roli głównej. Opracowała i poprowadziła je Iza Jędrulak-Mocur, która często wykorzystuje warzywa do twórczej pracy z dziećmi. Warsztaty w moim założeniu były czymś w rodzaju testu, chciałam się upewnić, że warzywa swoim kształtem, strukturą, zapachem i smakiem będą zachwycać dzieci na tyle, aby stały się tematem spektaklu. Już po pierwszych warsztatach nie miałam wątpliwości, że musimy polecieć w ten warzywny kosmos.

Czy spektakl w swoim założeniu ma zachęcać dzieci do zdrowego odżywiania i co tak naprawdę odróżnia go od innych, na czym polega jego nowatorstwo?

Przyznam szczerze, że zachęcanie do zdrowego odżywiania, choć to bardzo mi bliska tematyka (jestem wegetarianką od 20 lat), wpisuje się w ten spektakl przy okazji. Byłam świadoma, że chęć naśladowania aktorów przezwycięży niechęć do jedzenia warzyw i tak też się stało. Jednak kiedy podejmowałam decyzję o realizacji spektaklu, głównie interesowały mnie zapach i smak, jako wyjątkowy rodzaj oddziaływania na zmysły, bo to przecież zmysły są najważniejszym pośrednikiem w docieraniu do dziecięcej wrażliwości. Natomiast jeśli przy okazji udaje nam się spektaklem „Warzywa są z kosmosu” zachęcić dzieci do jedzenia warzyw, to tylko potwierdza jak ogromną siłę oddziaływania ma teatr.


Premierą "Warzyw z kosmosu" Teatr Małego Widza świętuje swoje trzecie urodziny. Czy ten spektakl możemy traktować jako podsumowanie Pani dotychczasowych doświadczeń reżyserskich związanych z teatrem dla małych widzów.

Nie myślę o nim w kategorii podsumowania mojej pracy artystycznej. Każdy nowy spektakl to dla mnie kolejny etap wtajemniczenia, to zawsze eksperyment, w którym oczywiście suma zebranych wcześniej doświadczeń jest ważnym fundamentem. Niezmiennie fascynuje mnie odkrywanie nowych możliwości komunikacji, oddziaływania na wrażliwość i wyobraźnię małych dzieci, coraz odważniej eksperymentuję, lubię różnorodność i cieszę się, że nasze produkcje mają tak odległy od siebie nastrój i niepowtarzalny język. „Warzywa są z kosmosu”, „Cztery pory roku”, „Rozplatanie tęczy”, czy „Mama Africa” to kompletnie różne światy, zupełnie inna poetyka. Choć pracuję bardzo intensywnie, w ciągu 3 lat wyreżyserowałam 11 spektakli dla maluszków (9 w Teatrze Małego Widza i 2 na zamówienie innych teatrów), to staram się, żeby każdy nowy projekt był unikalny. Nie lubię się powtarzać, często rezygnuję z dobrych pomysłów, bo wydają mi się zbyt oczywiste lub zbyt podobne do tych, które już wykorzystałam. „Odcinanie kuponów” nie leży w mojej naturze, dlatego nie ustaję w poszukiwaniach, nadal regularnie pracuję w żłobkach, wymyślam i realizuję mini warsztaty i przyglądam się, co z nich wyniknie. To właśnie zabawy i rozmowy z dziećmi są nieustającym źródłem inspiracji do tworzenia spektakli. A już poza wszystkim maluchy dają tyle radości, energii i motywacji, że nie mogłabym z tych spotkań zrezygnować.
Refleksje związane z 3 urodzinami pojawiły się u mnie raczej w kontekście drogi jaką pokonał Teatr Małego Widza od momentu, kiedy w mojej głowie zakiełkowała myśl o zrobieniu spektaklu „inicjacyjnego”. Gdyby wtedy, na początku, ktoś powiedział mi, że Teatr Małego Widza, po trzech latach działalności będzie w tym miejscu, w którym jest dzisiaj - zupełnie bym nie uwierzyła. Zagraliśmy ponad tysiąc spektakli, które obejrzało ponad 40 tysięcy widzów, co biorąc pod uwagę kameralność naszej sceny (tylko 50 miejsc na widowni) jest dość imponujące. Zrealizowaliśmy 12 premier, dziesiątki autorskich warsztatów, interaktywne koncerty, wystawy i wiele innych przedsięwzięć artystycznych, a ciągle mamy tyle nowych pomysłów, że nie mieszczą się w naszych głowach. W tym czasie uformował się również stały zespół Teatru Małego Widza, którego skład, mam nadzieję na długo pozostanie niezmienny. To wielkie szczęście móc pracować z tak fantastycznymi, niebywale twórczymi osobami, które realizują naszą wspólną misję z ogromną pasją, energią, radością i dziecięcą ciekawością.

Na czym opiera się idea tworzenia teatru dla małego widza i co jest dla Pani największą inspiracją w pracy twórczej?


Nieustannie inspirują mnie dzieci, uwielbiam te momenty, kiedy mogę patrzeć na świat ich oczami. Ich wyobraźnia i pomysłowość nie ma granic, ale też nikt tak pięknie nie zachwyca się codziennością jak dzieci. Szkoda, że dorosłość zabiera nam tę zdolność. Kiedy udaje mi się otworzyć w sercu i w głowie ten dziecięcy, spontaniczny, pełen ciekawości i entuzjazmu sposób patrzenia na to co mnie otacza, zaczynam cierpieć na nadmiar pomysłów. Wczesne dzieciństwo to czas poznawania, doświadczania, eksperymentowania i „dotykania świata”, odkrywania i wyjaśniania różnych zjawisk, naśladowania i dzielenia się emocjami. Ideą Teatru Małego Widza jest wspieranie dzieci w tym procesie. Teatr to idealne miejsce do rozwijania dziecięcej wrażliwości i wyobraźni, ale też wyjątkowa okazja do rozwijania umiejętności poznawczych, do samodzielnego myślenia, analizowania, ćwiczenia koncentracji. Nie do przecenienia jest również wartość społeczna wizyty w teatrze. Oczekiwanie na spektakl, potem wspólne zasiadanie z równolatkami na widowni, obserwowanie ich zachowań, interakcje z nimi po spektaklu podczas wspólnej zabawy, interakcje z aktorami i innymi dorosłymi - to wszystko wspiera proces socjalizacji, a także uczy radzenia sobie z nowością. Ważne jest, aby odbywało się to w przyjaznych warunkach, w bezpieczny sposób, najlepiej z kimś bliskim u boku, z kimś kto przytuli kiedy trzeba, kto odpowie na pytania, kto zachęci do ekspresji, ale też złagodzi emocje, gdy są zbyt silne.

Spektakle dla maluszków to duże wyzwanie reżyserskie i aktorskie. Co Pani zdaniem jest najtrudniejsze w reżyserowaniu i graniu dla małego, ale bardzo wymagającego widza.
.
Dzieci nieustannie eksperymentują i badają świat, patrząc, co z tego wyniknie. Dla nich nic nie jest oczywiste! Rzeczy proste i banalne są często niedoceniane przez dorosłych, a dzieci bez problemu dostrzegają w nich inne znaczenie. Małym dzieciom nie jest w spektaklu potrzebna skomplikowana fabuła, powiedziałabym, że ona wręcz przeszkadza, bo to, co się dzieje na scenie musi być proste do interpretacji. To nie lada wyzwanie reżyserskie i aktorskie. Trzeba naprawdę ogromnej samodyscypliny, żeby nie komplikować przekazu, umieć rezygnować z nadmiaru pomysłów, ograniczać działania do tych najpotrzebniejszych, aby potem na tym minimalizmie budować wielkie emocje i utrzymywać napięcie. Tutaj najważniejszy jest rytm. Spektakl dla najmłodszych powinien być zabawą opartą na wielokrotnej zmianie tempa i pauzach. Jednostajne tempo oznacza utratę uwagi małego widza, a ten lubi być nieustannie zaskakiwany. Wymaga to od aktorów wyjątkowego wyczucia, umiejętności słuchania i elastycznego dopasowywania się do sytuacji, która jest tu i teraz, bo każdy spektakl to inna widownia, inna energia i reakcje. We wszystkich naszych działaniach chcemy mówić do dzieci ich językiem, nie infantylnie i w udawany sposób, ale szczerze. To jest szczerość teatru, który nie służy sławie artystów, ale w którym aktorzy realnie przeżywają to co robią, poszukują szczególnego sposobu komunikacji rozumiejąc, że dzieci mają swoją własną przestrzeń i czas. W naszym teatrze nawet realizator światła i dźwięku musi być bardzo czujny, bowiem natężenie światła, czy poziom głośności muzyki wpływają na poczucie komfortu małej widowni.

 

W wywiadach podkreśla Pani, że jest przeciwniczką mówienia do dzieci wprost. Czy naj-najmłodsi widzowie rzeczywiście rozumieją, że to co ich otacza w teatrze jest umowne i nie należy traktować tego dosłownie?


Wszystkie moje doświadczenia pokazują, że z dziećmi, jak z nikim innym można bawić się umownością. Kiedy umawiamy się z dziećmi, że w lewym rogu sceny jest zamek, choć go tam fizycznie wcale nie ma, a z prawej strony las, choć też go fizycznie tam nie ma, to dzieci bardzo tego pilnują i potrafią upominać aktorów mówiąc: „nie idź tam, tam nie wolno, nie wolno ci wchodzić do lasu”, co wcale nie znaczy, że one wierzą, że ten las lub zamek w realnym świecie istnieją. Doskonale wiedzą, że to jest zabawa, tylko w przeciwieństwie do większości dorosłych angażują się w nią na 100% z ogromnym entuzjazmem. Dorosłemu widzowi nie jest już tak łatwo dać się porwać magii teatru. Kiedy byłam dzieckiem, godzinami mogłam wpatrywać się w ilustracje do książek, które czytała mi mama. Większość z nich była tak cudownie „niedopowiedziana”, było tam tyle przestrzeni na moją wyobraźnię. Zamek, czy las był wtedy tylko mój, taki jak go sobie wymyśliłam. Dzisiaj, w teatrze, chcę zostawiać dzieciom tej przestrzeni jak najwięcej.

Na biletach na spektakl można przeczytać: Mały Widz ma prawo głośno wyrażać swoją opinię, ma prawo do ekspresji i okazywania emocji. Taki teatr na pewno podoba się dzieciom. Czy rodzicom również?


Jestem przekonana, że ta niepowtarzalna atmosfera, która panuje na spektaklach w naszym teatrze wynika właśnie z tego, że nie ograniczamy dzieciom możliwości spontanicznej ekspresji. Te żywiołowe reakcje i głośne komentarze małych widzów wywołują szeroki uśmiech na twarzach dorosłych, a czasem nawet głośne wybuchy szczerego śmiechu. Tym sposobem śmieją się wszyscy, dzieci, rodzice, a nierzadko również my – aktorzy. Ale ta dziecięca ekspresja ma jeszcze jedną, ogromną wartość – jest unikalnym źródłem wiedzy na temat wrażliwości małego dziecka. My, twórcy patrzymy na to szerzej, obserwując wiele grup widzów, możemy badać różnego rodzaju zależności i prawidłowości, natomiast rodzice mają szansę zobaczyć swoje własne dziecko w nowej sytuacji, w której uaktywniają się wyjątkowe emocje. A tych emocji jest cała masa. Od ogromnego skupienia, poprzez śmiech, ekscytację, zachwyt, a nawet płacz, który ma wiele odcieni, bo wcale nie jest tak, że zawsze towarzyszy mu lęk. Często zdarza się, że płacz wynika ze wzruszenia. Na premierze przedstawienia „Cztery pory roku” niespełna trzyletnia dziewczynka rozpłakała się z żalu, że już się skończył spektakl. Ostatnio podczas koncertu „Mama Africa” dwulatka rozpłakała się ze wzruszenia na balladzie, którą śpiewamy w języku suahili. Ta piosenka rzeczywiście muzycznie jest piękna dlatego ją włączyliśmy to naszego afrykańskiego koncertu. Często przychodzą do mnie rodzice i dziękując mówią o swoich uczuciach, o tym, że ta piosenka wywołała u nich łzy wzruszenia, dlaczego więc nie mogłyby wzruszać się na niej dzieci. Takich przykładów jest mnóstwo, ale to tylko pokazuje jak ogromną siłę oddziaływania ma teatr i jak zaskakująca jest wrażliwość małego dziecka. Kolekcjonuję takie informacje zwrotne, bo to bardzo ważne dla naszej pracy twórczej. Zawsze po spektaklach w żłobkach pytam opiekunki o konkretne dzieci, które zwróciły moją uwagę swoimi żywiołowymi reakcjami i często okazuje się, że te reakcje dla wszystkich są niespodzianką, bo na co dzień te dzieci są raczej wycofane, nieśmiałe, lubiące stać z boku. A tu nagle spektakl uruchamia w nich takie emocje, że stają się otwarte, tańczą, klaszczą w ręce i pierwsze biegną do zabawy z aktorami.

Teatr Małego Widza to nie tylko spektakle dla „najnajów”, lecz również dla dzieci starszych. W jaki sposób odbywa się dobór repertuaru dla obu grup?


Spektakle dla najmłodszych dzieci są bardzo sensoryczne. Tutaj słowo mówione schodzi na dalszy plan, komunikujemy się z pomocą obrazów, muzyki, światła, nastroju, gestów i mimiki. Tematów nie trzeba daleko szukać, bo ukryte są w codzienności, która dla rocznych, czy dwuletnich dzieci jest przedmiotem absolutnej fascynacji. Kolory, woda, piasek… to w nich zamknięta jest magia. W przedstawieniach dla starszych dzieci odważniej wykorzystujemy zdobycze współczesnej techniki, światła, multimedia, bawimy się formą, zostawiamy sporo miejsca na interakcje z widownią, no i oczywiście tutaj pojawia się już tekst, fabuła, relacje między bohaterami. Ale tak naprawdę nadrzędna idea naszego teatru niezależnie od wieku odbiorcy się nie zmienia. Zmienia się wyłącznie sposób komunikacji i oddziaływania na wyobraźnię. Nadal chcemy znajdować magię tam gdzie na pierwszy rzut oka jej nie ma. Nadal chcemy i zostawiamy dużo miejsca na ekspresję i wyrażanie emocji. Dużo odważniej operujemy umownością, dzięki której możemy pokazać dzieciom najpiękniejszy możliwy świat, świat ich własnej wyobraźni. A jeśli chodzi o dobór repertuaru? Nie jest tajemnicą, że nie realizujemy tzw. „sztandarowych” tytułów. Widzowie nie zobaczą u nas czerwonych kapturków, kotów w butach i kopciuszków. Fascynuje mnie współczesna literatura dziecięca, szczególnie skandynawska, która w niezwykle prościutki, ale piękny i mądry sposób mówi o rzeczach ważnych i to właśnie w oparciu o nią zamierzamy realizować najbliższe projekty skierowane do starszych dzieci.


Co jeszcze Teatr planuje zaprezentować Warszawie? Czy dla tych trochę starszych widzów też będzie miał nową propozycję?


Już za chwilę - 19 października - odbędzie się premiera koncertu „SENTY-MENTY”, skierowanego do rodziców z dziećmi w wieku 1- 5 lat. Bardzo się na nią cieszę. Praca nad tym projektem dostarcza nam wielu wzruszeń. Chcemy zarazić dzieci miłością do kultowych piosenek, które my sami nuciliśmy, kiedy byliśmy mali. To taka sentymentalną podróż do czasów dzieciństwa rocznika 80, rodzaj muzycznego pamiętnika, na który składają się absolutnie ponadczasowe utwory z polskich bajek i seriali dla dzieci, i młodzieży. Oczywiście wszystkie aranżacje są przygotowane z myślą o naszym najmłodszym odbiorcy, ale mamy nadzieję, że rodzicom także spodoba się ta propozycja. Z niecierpliwością czekam na to muzyczne spotkanie dwóch pokoleń.
Rzeczywiście, mimo kilku scenariuszy, które leżą w mojej szufladzie w oczekiwaniu na realizację, dawno nie miał swojej premiery w TMW spektakl dla starszych dzieci. Postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości i mam nadzieję rozpocząć w listopadzie próby do przedstawienia, którego tytułu nie mogę jeszcze zdradzić. Premiera zaplanowana jest na styczeń przyszłego roku.


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała Aneta Dąbrowska-Kodym
 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć