Warszawa

,,Szkoła Archeologii im. Indiany Jonesa“ we wrocławskim Arsenale Miejskim

Choć sobota jest dniem wolnym od szkoły, to w ubiegły weekend zabrałam swoje pociechy na zajęcia do ,,Szkoły Archeologii im. Indiany Jonesa'', które w formie warsztatów rodzinnych odbywały się w Muzeum Archeologicznym we wrocławskim Arsenale.

 

 

Wcześniej jednak zamówiłam zaproszenia, które czekały już na nas w muzealnej kasie.


Już sama forma zaproszenia przedstawiająca cztery muzealne placówki, łącznie zwane Muzeum Miejskim Wrocławia, zrobiła na mnie wrażenie. Najlepsze zaś ciągle było przed nami. W samo południe przywitał nas prowadzący owe warsztaty dr Tomasz Borkowski, znany wrocławski archeolog - pomysłodawca oraz prowadzący owe archeologiczne zajęcia dla dzieci. ,,Lekcje'' w ,,Szkole Archeologii'' rozpoczęliśmy od zwiedzenia Muzeum Archeologicznego.

 

 

Najpierw udaliśmy się do sal znajdujących się na górze, czyli od wystawy prezentującej życie ludzi w epoce kamienia, by potem stopniowo - schodząc w dół - dojść do makiet, tablic i gablot prezentujących bardziej współczesne nam dzieje.

 

Prowadzący warsztaty oprowadzał kolejno po wszystkich salach wprowadzając małych adeptów zawodu archeologa w świat archeologii, opowiadając w atrakcyjny dla nich sposób o tym, jak wyglądało życie ich przodków w jakże odległych dla nas czasach.

 

I tak zwiedzający mieli okazję zobaczyć m.in.: jak zmieniały się warunki życia w kolejnych epokach (począwszy od szałasów ze skór zwierzęcych po kryte strzechą chaty) i jakimi narzędziami się posługiwano.

 

 

Najchętniej uczestniczące w warsztatach dzieci przystawały na dłużej przy makietach prezentujących dawne ludzkie osady, a także te pokazujące tradycje związane z pochówkiem zmarłych. W zwiedzaniu towarzyszyli małym archeologom rodzice, dla których była to okazja, by odświeżyć swą wiedzę z czasów edukacji szkolnej. Dla dzieci zaś - połączone z zabawą zwiedzanie - świetną lekcją historii, która zapewne zapadła wszystkim w pamięć.

 

 

Największa atrakcja jednak wciąż czekała na uczestniczących w tej fantastycznej lekcji muzealnej ,,przyszłych archeologów''. Otóż prowadzący zajęcia z ich pomocą, korzystając ze specjalnie na tę okazję sporządzonej mapy, zaprowadził wszystkich na dziedziniec Arsenału, gdzie w jednej jego części - przyjemnie zacienionej, bo żar lał się z nieba - stała piaskownica. To ona stała się teraz miejscem, gdzie uczestniczące w tej plenerowej zabawie dzieci - niczym prawdziwi archeolodzy - miały prowadzić prace wykopaliskowe.

 

Nad stanowiskiem zaś widniała postać ,,patrona'' wrocławskiej ,,Szkoły Archeologii'' - Indiany Jonesa (wraz z pejczem, maczetą i skórzaną kurtką), która może nie jest znana jeszcze uczestnikom dziecięcych wykopalisk, ale za to doskonale znana jest ich rodzicom. Wszystko to nadawało swoistego smaczku całemu przedsięwzięciu, a także służyło przybliżeniu dzieciom owej filmowej postaci, która z prawdziwą archeologią nie ma zbyt wiele wspólnego, ale za to świetnie patronuje owej ,,Szkole Archeologii''.

 

 

Po teoretycznej części zajęć zatem mali studenci mogli przejść do części praktycznej warsztatów. Każdy z nich został wyposażony w niezbędne w pracy archeologa narzędzia, czyli łopatkę i pędzel. Wszystkie dzieci z wypiekami na twarzy wskoczyły do piaskownicy, w której zakopane były rozmaite artefakty (kopie rozmaitych muzealnych zabytków i nie tylko). Łącznie w zabawie brała grupka licząca siedmioro dzieci, a zatem w piaskownicy nie było zbyt tłoczno. Wszyscy w mig zabrali się do pracy.

 

 

Kilka ruchów łopatką, jakiś zgrzyt narzędzia o ukryty w piasku przedmiot i zaraz rozlegał się głośny okrzyk oznajmiający fakt, że komuś udało się wykopać coś niezwykłego. A było czego szukać. W piachu znaleźć można było bowiem fragmenty naczyń, monety, naszyjniki, łyżki itp. Każdy chciał znaleźć jak najwięcej. Swoje znalezisko ogłaszał prowadzącemu, a swój skarb wkładał do specjalnego woreczka. To była prawdziwa frajda na wszystkich uczestników zajęć w ,,Szkole Archeologii im. Indiany Jonesa'', którzy świetnie się bawili i właściwie nie chcieli opuszczać piaskownicy.

 

 

Jednak jak na przyszłych archeologów przystało, odkopane artefakty należało teraz opisać i narysować. Każde dziecko zatem dostało specjalny formularz do wypełnienia, gdzie m.in. rysowało wybrany przez siebie obiekt - skarb z prac wykopaliskowych. W nagrodę za świetnie wykonaną pracę prowadzący warsztaty wręczył dzieciom pamiątkowe certyfikaty, potwierdzające ukończenie pierwszego stopnia warsztatów w Muzeum Archeologicznym oraz uzyskanie tytułu Młodszego Archeologa.

 

 

Owe sobotnie zajęcia, zarówno zwiedzanie Muzeum Archeologicznego, jak i plenerową zabawę na dziedzińcu Arsenału, uważam za cenną inicjatywę edukacyjną. Dzieci bowiem miały okazję poprzez zabawę poznać nieco tajniki pracy archeologa, a także cofnąć się w czasie o wiele wieków. Zachęcam zatem wszystkie rodziny z dziećmi (warsztaty adresowane są do dzieci powyżej 4 roku życia) do uczestnictwa w tych rodzinnych warsztatach. To świetny pomysł na mądre oraz pożyteczne spędzenie sobotniego popołudnia. Dobra zabawa, połączona z nauką, gwarantowana!!!


P.S. Koszt udziału w zajęciach to 5 zł od dziecka (opłat od rodziców nie pobiera się).

 

mama Karina z Rodziną

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć