Warszawa

Muppety: Poza prawem

Muppety: Poza prawem

Muppety: Poza prawem 

(Muppets Most Wanted) 

Reż. James Bobin. 

Wyk. Ricky Gervais, Ty Burrell, Tina Fey 

USA 2014 (Walt Disney)

Moja osobista córka jest wielką wielbicielką poprzedniego filmu o Muppetach. Do tego stopnia, że dzięki niej znam wszystkie piosenki na pamięć, a dialogi mogę wygłaszać z pamięci obudzony o trzeciej w nocy. Oglądając (bez niej) kontynuację „Muppetów” miałem wielką nadzieję, że ekipa utrzyma poziom. Że znów dostanę (a przede wszystkim dzieciaki) film, który sprawnie łączy w sobie radosną i słodką naiwność z fajną fabułą, która wciąga tak dzieciaki jak dorosłych. Liczyłem, liczyłem i się przeliczyłem.

Twórcy „Muppety: Poza prawem” zaczynają swoją opowieść dokładnie tam gdzie kończył się poprzedni film. Po wielkim finale i pokonaniu złego naftowego potentata Muppety stają przed życiowym dylematem… co dalej… Na szczęście producenci z wytwórni decydują się na sequel. I tu następuje żart niebezpieczny i niestety proroczy. Otóż, film otwiera zabawna piosenka o tym, że sequel Muppetów będzie odgrzewaniem kotleta i będzie gorszy od oryginału. Z taki żartami trzeba dość ostrożnie… Nigdy bowiem nie wiemy czy przez przypadek dowcip nie zamieni się w ponure, spełniające się proroctwo. A tu trochę niestety tak jest.

 


Największy problem z „Muppety: Poza prawem” polega na tym, iż za bardzo nie wiadomo, dla kogo jest to film. Na pewno nie dla dzieci.

W przeciwieństwie do poprzednika nie ma tu zwartej fabuły, a opowieść o wielkiej światowej trasie Muppetów i występnym Constantinie – najpodlejszej żabie na świecie – który podszywa się za Kermita, rozpada się na ciąg niepołączonych ze sobą skeczów, które nie koniecznie będą zrozumiałe dla najmłodszych widzów.

 

Bo jak dziecku wytłumaczyć, dlaczego w Muppetach Berlin jest światową stolicą humoru, jak powiedzieć, o co chodzi w żartach z drugiej wojny światowej i wreszcie, co takie zabawnego dla dziecka będzie w gułagu i Dannym Trejo grającym… więźnia Dannego Trejo (jak ktoś nie wie, to tak, Danny Trejo siedział naprawdę w wielu więzianiach). Dla nas dorosłych te gierki (scena schwytania Kermita jest uroczo okrutna) owszem są bardzo dowcipne, dla dziecka niestety nudne i niezrozumiałe.

Poprzednie „Muppety” mimo, że opowiadały prostą jak drut historię miały w sobie lekkość, a przede wszystkim były filmem zwartym i dynamicznym. O „Muppetach: Poza prawem” można napisać wszystko, ale na pewno nie to, że są zwarte i dynamiczne. Dwugodzinna projekcja dla dziecka ciągnąć się będzie w nieskończoność. Dla dorosłych, których do tej pory Muppety nie bawiły także. Reasumując: James Bobin nakręcił film dla siebie i oraz całej rzeszy fanów Mupppetów. Niestety z filmem dla dzieci „Muppety: Poza prawem” zbyt wiele wspólnego nie mają.

 
Autor recenzji, Robert Ziębiński, jest szefem redakcji
 
 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć