Warszawa

Problemy dorastających dzieci

Problemy dorastających dzieci

Jestem mamą trzech córek i z chęcią podzielę się doświadczeniem, jakie zdobyłam wychowując je.

 

Największe trudności zaczęła sprawiać mi najstarsza córka (15l.). Zaczęła się ze mną kłócić nawet o najdrobniejsze sprawy. Wszystko tłumaczyłam sobie wiekiem dojrzewania. Miałam bardzo dużo spraw do załatwienia. Późne powroty do domu sprawiły, że coraz miej czasu poświęcałam moim córkom, a zwłaszcza Dominice.

 

Rozmawiając z mężem, stwierdzałam zawsze, że Dominika jest młoda, dojrzewa, więc musi się wyszaleć. Bunt młodości przecież minie wraz z wiekiem. Dominika powiedziała mi, że marzy o kolczyku w nosie, wtedy strasznie się zdenerwowałam. Doszło do kłótni. Córka zapowiedziała, że jak tylko będzie mogła, to wyprowadzi się z domu, bo ma dosyć takiego życia. Wówczas nie bardzo się tym przejęłam, spodziewałam się wówczas dziecka. I tak wiedziałam, że nie jest zdolna do czegoś podobnego. Po porodzie maksymalnie czas poświęcałam najmłodszej córce. Sądziłam, wszyscy w domu rozumieją to, dlaczego poświęcam im mało uwagi. Myślałam też, że Dominika to zaakceptuje.

 

Najstarsza córka jednak usunęła się w kąt, to znaczy nie stwarzała żadnych powodów do kłótni. Późno wracała do domu. Była bardzo cicha, sadziłam więc, że bunt młodości ucichł, że wszystko jest w porządku. Ale w porządku nie było. Dostałam informację, że zbliża się wywiadówka. Właśnie na niej dowiedziałam się, ze córka bardzo opuściła się w nauce. Poza tym jej wychowawczyni poinformowała mnie, że Dominika spotyka się z podejrzaną grupą, która pije i pali przed szkołą. Przestrzegła mnie też, że muszę przekonać córkę, by przestała nosić kolczyk w nosie, dostała już uwagę do dziennika. Wtedy do mnie doszło, że córka przekłuła sobie nos wbrew mojemu zakazowi. Byłam wstrząśnięta.

 

Córka znalazła się w złym towarzystwie. Pomyślałam, że może nie jest jeszcze za późno i wszystko da się naprawić. Rozpoczęłam od szczerej rozmowy, co na na początku bardzo opornie szło. Zrozumiałam swoje błędy. Dominika buntowała się przeciwko temu, że nie mam dla niej czasu. Gdy urodziłam dziecko, rozumiała, że cały czas muszę być przy najmłodszej i szukała zrozumienia gdzie indziej. Zaprzyjaźniła się z grupą, która doskonale podzielała jej zdanie. Na całe szczęście Dominika nie wpadła w żaden nałóg. A mogło być naprawdę strasznie. Wyjaśniłyśmy sobie wiele spraw. Dokładnie omówiłyśmy kwestię noszenia kolczyka w nosie. Na rozmowę zeszło nam prawie pół nocy, ale było warto. Obiecałam, że teraz zawsze będę rozmawiać i będę starała się zrozumieć racje innych osób. Zgodziłam się na noszenie kolczyka.

 

Pozdrawiam wszystkich rodziców borykających się z problemami dorastających dzieci.
 

Wanda

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć