Warszawa

"Mali Agenci: Wyścig z czasem 4D"

"Mali Agenci: Wyścig z czasem 4D"

Fabuła, typowo familijna, przedstawia nam losy pewnej rodziny: Macocha (Jessica Alba), tata (Joel McHale), oraz rodzeństwa sympatycznych urwisów Rebeki i Cecila (Rowan Blanchard, Mason Cook). Marissa ma trudne (jak każda macocha), zadanie opieki nad dziećmi którzy wyraźnie nie widzą w niej przyjaciela, a raczej osobę, która odbiera im zainteresowanie ukochanego ojca. Sytuacja zaczyna się komplikować gdy wychodzi na jaw jej prawdziwa praca – jest agentką! I to jedną z najlepszych, która oczywiście dostaje misję uratowania świata.

 

Jest to kolejna część filmów z serii Mali agenci (ang. Tytuł Spy Kids). Tym razem główne role odgrywają kuzyni (Rebecca Wilson i Cecil Wilson ) znanego z poprzednich odsłon rodzeństwa Cortez. Co raczej nie budzi moich wątpliwości, ponieważ 3 część przygód Małych Agentów premierę miała aż 7 lat temu. Głównymi bohaterami jak zawsze są sprytne i trochę nieznośne dzieciaki, które dzięki swojej zaradności ratują świat i sprawdzają się w takich sytuacjach, w których dorosły by sobie nie poradził. Pomagają im w tym oczywiście kosmiczne gadżety.

 

Muszę przyznać jednak, że w czwartej części nie pojawiły się żadne nowe urządzenia (wszystkie, które pojawiły się w filmie można było zobaczyć w poprzednich częściach), które mogłyby zaskoczyć widzów swoim działaniem. Przez to czuję się troszeczkę rozczarowana, gdyż oczekiwałam większych efektów specjalnych. Najbardziej podkreślone było tu jednak, że najważniejszy jest pomysł i przysłowiowe „ruszanie głową”. Nieważne czy posiadasz gadżety jak te z filmu, możesz zostać prawdziwym agentem jeśli tylko użyjesz swojej inteligencji i sprytu!

Gra aktorska, jak w takich filmach bywa, nie jest powalająca, ale muszę przyznać, że prawdziwym kunsztem aktorskim popisał się Mason Cook, który wcielił się w rolę Cecil’a. Chłopiec zaprezentował wspaniałą mimikę i bardzo realistyczne gesty, czym wzbudził podziw i śmiech, nie tylko u najmłodszej części publiczności.

 

Dużym zaskoczeniem dla mnie były zapachowe zdrapki. Naprawdę jest to film, który pachnie! Razem z okularami 3D do oglądania filmu otrzymujemy kartonik z numerami. Gdy na ekranie pojawia się liczba pocieramy kartonik w odpowiednim miejscu i czujemy zapach, który czują bohaterowie! Dzieciaki były tym zdrapywaniem najbardziej podekscytowane. Zewsząd słychać było „Ochy” i „Achy” od małych widzów.

 

Film jest oczywiście przeznaczony dla dzieci, jednak myślę, że rodzicom też się przyda go obejrzeć, bo w gruncie rzeczy opowiada on o tym jak wielką wartością jest rodzina, jak ważną rzeczą jest spędzanie czasu wspólnie. Pokazuje nam, że wszystkie przeciwności i kłopoty (nawet uratowanie świata przed zagładą!) najłatwiej pokonać razem. Cóż przyznam się, że łezka mi się w oku zakręciła nie raz.

 

mama Agnieszka

 

Więcej informacji o filmie znajdziesz tu.
 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć