Kraków

Uczta dla młodych melomanów

Uczta dla młodych melomanów

Wokół tysięcznego koncertu dla dzieci w Filharmonii Krakowskiej. Rozmowa z Anną Proń-Marchwicą, kierownikiem Działu Edukacji Muzycznej, oraz z Anną Sokołowską, aktorką Teatru Słowackiego, autorką scenariuszy i prowadzącą koncerty.

 

Anna Zygmunt, CzasDzieci.pl: Proszę opowiedzieć naszym czytelnikom o Państwa muzycznej inicjatywie skierowanej do najmłodszych.

 

Anna Proń-Marchwica: Jesteśmy w szczególnym dla nas momencie. W lutym 2015 roku będziemy obchodzić 70. rocznicę istnienia Filharmonii Krakowskiej. Seria koncertów dla dzieci przeżywa obecnie 39. sezon, a więc stanowi bardzo znaczący składnik naszej historii i tradycji. Sam pomysł był dziełem aktora Wojciecha Ziętarskiego, dziś już nieżyjącego, który zaproponował ówczesnemu dyrektorowi Filharmonii sposób na, jak to określił, zachowanie naszej publiczności na przyszłość. Człowiek kształtuje bowiem swoją wrażliwość, także muzyczną, już od najmłodszych lat. Pierwszy koncert odbył się w 1976 roku, a w całym inauguracyjnym sezonie zorganizowano cztery takie wydarzenia. Prowadziła je pani Jadwiga Mackiewicz, która współpracowała z nami przez osiem lat. Później "Ciocia Jadzia" została zastąpiona przez "Ciocię Krysię", czyli panią Krystynę Druszkiewicz, założycielkę pierwszej szkoły muzycznej przy ulicy Gołębiej 3. Następnie dziecięce koncerty objął pan Bogusław Szeller, który prosił tytułować się Muzycznym Wujkiem Bogusiem i był z wyszktałcenia pianistą, a z zamiłowania pedagogiem. W tym czasie koncerty przeniesiono do naszej największej sali, co miało bezcenną wartość: mogliśmy zapraszać większe zespoły muzyków i śpiewaków, a także orkiestry szkolne, kameralne czy zespoły baletowe. Dziś wykorzystujemy nowoczesne środki przekazu, które uzupełniają treści muzyczne: między innymi ekran multimedialny, który zapewnia najmłodszym jeszcze więcej atrakcji. "Wujek Boguś" był pasjonatem teatru, więc zapraszał na nasze koncerty aktorów, między innymi aktorkę Teatru Słowackiego, panią Annę Sokołowską, która tym sposobem jest z nami do dziś. "Zaraziła" też swoją pasją męża, aktora Sławomira Rokitę i oboje stanowią nasz pokazowy duet na dziecięcej estradzie już od ponad dwudziestu lat. Dzięki temu koncerty zyskały bardzo atrakcyjną teatralną oprawę.

 

 

AZ: Jest to w pewnym sensie nowa forma, mówi się nawet o formule "koncertów teatralnych"...

 

APM: W naszych czasach dzieci są od bardzo wczesnych lat bombardowane ogromną ilością bodźców. Dzień, w którym rodzice przychodzą ze swoimi kilkuletnimi pociechami do wielkiej sali, gdzie nagle gaśnie światło i na scenie dzieje się coś ciekawego, jest ważnym przeżyciem dla młodego człowieka. Można powiedzieć, że nasze koncerty są swoistym przedstawieniem teatralnym, a prowadzący przygotowują specjalny scenariusz każdego wydarzenia. Zawsze jest to jakaś barwna, dynamiczna opowieść, a występujący muzycy niekiedy pojawiają się w prawdziwych teatralnych strojach. W historii dziecięcych koncertów duet prowadzący przybierał różne zabawne przydomki; obecnie są Babcią Melodią i Dziadkiem Rytmusem. Wspiera ich dzielnie pani pianistka, Kuzynka Klawiaturka, czyli Renata Żełobowska-Orzechowska. Od kilku lat oferujemy też naszym słuchaczom projekcje multimedialne, którymi od blisko dekady zajmuje się wykładowca Akademii Muzycznej, pan Mateusz Bień. Na dużym ekranie dzieją się ciekawe rzeczy: babcia z dziadkiem latają na dywanie, choinka tańczy... Staramy się więc integrować różne nośniki i formy przekazu: muzykę, ruch, kolor, gest, scenografię. Z jednej strony pragniemy, aby muzyka pobudzała dziecięcą wyobraźnię. Z drugiej strony chcemy też dosłownie pewne obrazy i treści pokazać, stąd podczas muzycznych wędrówek po różnych krajach na ekranie ukazują się charakterystyczne dla nich pejzaże czy inne wizerunki. Widzimy z satysfakcją, że nawet najmłodsze dzieci dają się uwieść naszym opowieściom. Nasze koncerty dowodzą również, że jedyny sensowny podział muzyki to podział na muzykę dobrą i złą. Dlatego każdy, nawet niewykształcony w tym kierunku człowiek, może odkryć świat dźwięków dla siebie i ocenić, czy nasza oferta go przekonuje. Ludzie na ogół nie zdają sobie sprawy, jak mocno wpływają na nich dźwięki i jak ważne miejsce zajmuje muzyka w naszym życiu.

 

AZ: Zbliża się Państwa muzyczne święto, czyli jubileusz cyklu Koncertów dla dzieci.

 

Anna Sokołowska: Jest to wspaniała historia muzyczna i edukacyjna zarazem. Cieszymy się, że mogliśmy przekazać dzieciom tyle pozytywnych emocji i wrażeń, które zapamiętują na lata. Wiele osób "wychowało się" na naszych koncertach, tutaj właśnie kształtowały swoją muzyczną wyobraźnię. Cieszymy się pełną frekwencją. Zależy nam szczególnie na tym, żeby wyświetlane na ekranie obrazy i opowieści miały ścisły związek z muzyką. A zatem, jeśli opowiadamy o jakimś kompozytorze, to pokazujemy jego portret, miejsce, w którym żył, instrumenty i sposób wykonywania na nich muzyki. W muzycznych podróżach po całym świecie staramy się sprowadzać autentyczne instrumenty i autentycznych rodzimych wykonawców. Gościliśmy już między innymi instrumenty afrykańskie czy azjatyckie. Nie tylko dzieci, ale i dorośli są zafascynowani.

Chcemy, aby tysięczny koncert był pięknym wydarzeniem. Będziemy gościć wspaniałych artystów operowych, balet Cracovia Danza, który wystąpi w barwnych strojach. Przyjadą też goście z Wrocławia i pan Marcin Zalewski, który pięknie gra na lutni. To bardzo ważne, aby zespół artystów reprezentował bardzo dobry poziom. Wówczas dzieci są autentycznie zachwycone. Najmłodsi kochają wybitne, charyzmatyczne indywidualności. Bohaterem każdego koncertu jest wątek ściśle muzyczny.

 

AZ: Co kryje się za hasłem "Muzyczne opowieści", które przewodzi serii koncertów w mijającym sezonie?

 

AS: W obecnym sezonie proponujemy serię pt. "Muzyczne opowieści". Dedykujemy ją wybranym krajom z naszego otoczenia: mieliśmy już muzykę niemiecką, rosyjską czy ukraińską. Każdy koncert okraszony jest opowieścią o kulturze danego kraju,  korzystamy z rodzimych instrumentów naszych gości. Ciekawostką był występ "małego Mozarta", który prezentował utwory wybitnego kompozytora przed młodą publicznością. Gościliśmy także "młodego Chopina" czy Oskara Kolberga, którego oficjalny rok obchodziliśmy. Zaprosiliśmy także krakowskie zespoły muzyki ludowej i inne regionalne z całego kraju. Nasz jubileuszowy koncert projektujemy w konwencji "szału weneckiego i wiedeńskiego karnawału". Przedstawimy muzykę europejską. Kolejne koncerty dedykujemy Francji, Hiszpanii, Anglii i krajom basenu Morza Śródziemnego.

 

 

AZ: Dzieci stanowią grupę niezwykłych odbiorców muzyki i szerzej - sztuki. Czy ich żywiołowa reakcja niekiedy nie dekoncentruje artystów?

 

AS: Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie: cieszą się oni wraz z nimi. Układamy i rozwiązujemy razem muzyczne zagadki. Było na przykład eksperymentalne spotkanie, na którym zaprosiliśmy dzieci do bezpośredniego udziału: miały milczeć tak długo, aż usłyszymy przysłowiowy dźwięk brzęczącej muchy... i udało się osiągnąć absolutną ciszę! I w pewnym momencie wyemitowaliśmy nagranie z brzęczącą muchą... A przecież na sali siedziało blisko 500 dzieci! Śpiewaliśmy też wspólnie różne piosenki; organizowaliśmy koncerty, na których zamiast oklasków najmłodsi musieli wydobyć odpowiednie dźwięki z rozmaitych instrumentów. Chcemy, aby dzieci bawiły się, cieszyły, ale również uczyły.

 

Cieszymy się, że nasze koncerty spotykają się z dużym zainteresowaniem i sympatią rodziców oraz ich dzieci. Bardzo cenimy sobie wszelkie wyrazy uznania, podziękowania czy wyróżnienia. Dobrym miernikiem frekwencji są sobotnie koncerty, które mają pełną obsadę. Rodzice przekazują sobie informacje o nas popularną "pocztą pantoflową". Widzimy głęboki sens naszej muzycznej inicjatywy i wszystkich serdecznie zapraszamy!


APM: Opowiem krótko dwie historie, które dobrze pokazują, jak głęboko dzieci przeżywają nasze koncerty.

W jednej z naszych opowieści dziadek Rytmus został zaczarowany i był smokiem wawelskim. W trakcie koncertu czar ustępował, ale ogon smoka pozostał. Po koncercie rozdzwoniły się do nas telefony od rodziców, którzy opowiadali, że ich pociechy z niepokojem pytały, czy Dziadek Rytmus już na zawsze pozostanie z tym smoczym ogonem... Kolejny koncert rozpoczął się od wyjaśnień dziadka, że uwolni się od ogona.

Podczas innej opowieści, podróży po obcym, egzotycznym kraju, bohaterem był Ali Baba. Pani Ania ofiarowała nam "czarodziejski dywanik", który uroczyście rozwijaliśmy na estradzie. Na ekranie pokazywaliśmy film, na którym babcia i dziadek zlatują z dachu Filharmonii na magicznym dywanie. Nagle podniósł się całkiem duży, siedmioletni chłopiec i zapytał Ali Babę, czy może wejść na dywanik. Wbiegł na estradę i zapadła cisza. Wówczas Ali Baba donośnym głosem zapewnił chłopca i jego zaniepokojoną mamę: - bardzo mi przykro, ale dywanik odlatuje punktualnie o 19:45! A mieliśmy równo południe. Wszyscy byli poruszeni reakcją chłopca, który chciał sprawdzić czarodziejską moc dywanika...

Dzieci inspirują więc dorosłych, także w świecie muzycznym...

 

AZ: I to jest właśnie najpiękniejsze. Bardzo dziękuję za rozmowę!

 

Serdecznie zapraszamy na koncerty jubileuszowe w dniach 26, 30 oraz 31 stycznia 2015 r.

 

Szczegóły można znaleźć tutaj:

 

http://czasdzieci.pl/krakow/wydarzenia/id,69336398.html

http://czasdzieci.pl/krakow/wydarzenia/id,69338813.html

http://czasdzieci.pl/krakow/wydarzenia/id,69337602.html

 

 

 

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć