Kraków

Książkowe obrazy na scenie Teatru Ludowego

Książkowe obrazy na scenie Teatru Ludowego

W czwartek piętnastego marca, gdy za oknem widać oznaki nadchodzącej wiosny, na Dużej Scenie Teatru Ludowego w Krakowie rozpoczął się spektakl Królowa śniegu – adaptacja baśni autorstwa Hansa Christiana Andersena, którą znają wszystkie dzieci, ich rodzice i dziadkowie.

 

Spektakl rozpoczyna wspólna zabawa oraz czytanie baśni przez Kaya i Gerdę. Cały czas towarzyszy im babcia, która częstuje ich podwieczorkiem. Po chwili zachowanie chłopca się zmienia staje się oziębły, niemiły i opuszcza dom Gerdy, aby udać się na ślizgawkę. W trakcie drogi napotyka tytułową królową, która zabiera go do swego lodowatego zamku. Dziewczyna nie potrafi zrozumieć zachowania i zniknięcia przyjaciela. Postanawia go odnaleźć. W taki sposób rozpoczynają się przygody Gerdy, która chce, aby Kay wrócił do niej i do ich wspólnych zabaw.

W trakcie poszukiwań dziewczynkę spotyka wiele przeszkód. Na jej drodze staje Wróżka Kwiatów, wrony, rozbójnicy, jednak nic jej nie jest w stanie zatrzymać. Dziewczyna odnajduje Kaya, pomaga mu poskładać zwierciadło, na którym widnieje słowo, dzięki któremu staje się wolny i razem wracają do domu, gdzie czeka na nich babcia.

 

Cały spektakl wygląda jak ilustracje przeniesione z książki na scenę. Aktorzy ubrani są w piękne, bogate stroje. Dekoracja zmienia się wraz z wydarzeniami. W jednej chwili jesteśmy świadkami zamieci śnieżnej, a po chwili przenosimy się do barwnego, pełnego kwiatów ogrodu. Wszystkie dzieci entuzjazmem reagowały podczas spektaklu. Gdy na scenie pojawiła się Róża, dziewczynki między sobą komentowały, jaka jest piękna. Wiele pozytywnych emocji wywołało pojawienie się wron, które latały i wprowadzały dużo komizmu słownego oraz sytuacyjnego.  Jednak wszystkie dzieci zgodnie stwierdziły, że najbardziej podobała im się Królowa Śniegu. Za każdym razem, gdy pojawiała się na scenie towarzyszył jej biały dym (symbol śniegu) oraz zachwyt dzieci.

Tytułowa postać nigdy nie poruszała się sama, nie miała sani, ale wysoki podest, który wjeżdżał z nią na scenę pchany przez dwie postacie. Patrzyła na wszystkich z góry, była niczym posąg. Ogromnym atutem przedstawienia jest wykorzystanie ruchomej sceny, dzięki czemu akcja była ciekawsza. Na końcu pierwszej części Gerda opuszczała scenę w złotej karecie, a dzieci wraz z resztą aktorów żegnały ja machając rękami.  

Wiele radości wywołali wśród dzieci rozbójnicy, którzy porwali Gerdę dla złota. Zdarzały się jednak momenty, gdzie wydarzenia z tyłu sceny dominowały nad dialogiem małej rozbójniczki z główną bohaterka. W spektaklu pojawiały się również momenty grozy, którym towarzyszyła odpowiednia muzyka, jednak sześcioletnia Ola stwierdza, że niczego się nie bała. Jedna z opiekunek zwróciła uwagę na głównych bohaterów, w jej uznaniu dzieci były nijakie, mało wyraźne i bardziej atrakcyjne okazały się postacie drugoplanowe. Niestety musze zgodzić się z opinią nauczycielki, Gerda chwilami zatracała się w tłumie barwnych postaci była niewidoczna, nie przykuwała uwagi odbiorcy.

 

Wszystkie maluchy, z którymi udało mi się porozmawiać przyznały, że spektakl bardzo im się podobał. Zauważyłam jednak podczas jego trwania, że niektóre z nich, zaczęły głośno ze sobą dyskutować. Zaskoczyły mnie również gwizdy i okrzyki zaraz po zakończeniu i obawiam się, że był to skutek niepoinformowania dzieci, jak należy zachować się w teatrze.

Sam spektakl wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Wszystkich, którzy jeszcze nie podjęli decyzji, czy wybrać się na spektakl ze swoim dzieckiem szczerze zachęcam, ponieważ wart jest obejrzenia, na co kamiennym dowodem są słowa ośmioletniej Agatki „wszystko było super”.

 

Patrycja Banaś

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć