Warszawa

Wystarczą szeroko otwarte oczy

Wystarczą szeroko otwarte oczy

Rozmowa o ilustracjach w książkach dla dzieci
 

O książkach bez tekstu, o ładnych przedmiotach zmuszających do myślenia, o delektowaniu się obecnością i trudnych dialogach z najmłodszymi rozmowa z Pauliną Sikorską – miłośniczką ilustracji w książkach dla dzieci, a zawodowo dyrektorem artystycznym w firmie zieta prozessdesign.

 

Dlaczego akurat książki dla najmłodszych?


Bo w każdym z nas czai się dziecko, które ma bogatą wyobraźnię – trzeba ją tylko czasem pobudzić. 

 

Pamiętam, jak wspominałaś kiedyś, że chciałaś zostać ilustratorką bajek. Rozmawialiśmy też o tym, że większość ilustrowanych bajek, jakie można kupić - nam się po prostu nie podoba. Pokazałaś mi kilka książek, które były zachwycające.

 

Całe szczęście, że dziś piękne wydania książek dla dzieci wychodzą również w Polsce. Powstało dużo małych wydawnictw, które tworzą od początku całe książki lub robią przekłady doskonałych pozycji z innych języków.

 

No to zapytam jeszcze raz. Skąd takie hobby?


Bardzo lubię obcować z pięknymi przedmiotami, którymi według mnie są takie małe publikacje. Nie muszę posiadać ich na własność - w kolekcji, na półce. Czasem wystarcza mi, że mogę przez jakiś czas delektować się ich obecnością. A ostatecznie je komuś podarować. To dla mnie tak samo przyjemne, jak trzymanie ich na półce.

 

Nie wystarczy przejrzeć w księgarni?

 

Kupując docenia się twórcę, jego talent i pracę.

 

Przewrotnie spytam - po co kupować książki, w których prawie nie ma tekstu? To nie są przecież tanie rzeczy.

 

Rzeczywiście – wiele osób wartościuje w ten sposób. Jeśli jest czegoś dużo, to warto na to wydać pieniądze. Książki dla dzieci, o których rozmawiamy traktuję jak małe dzieła sztuki. Płaci się także za intelektualną, emocjonalną i estetyczną wartość. Do takiej pozycji można wracać, interpretować po swojemu. To ładny przedmiot „zmuszający” do myślenia, do emocji...


Twoje prezenty trafiają do dzieci?

 

Różnie (śmiech). Często zachwycają też dorosłych. W prezencie świątecznym podarowałam bratankowi książkę Mapy Mizielińskich, która największe zainteresowanie wzbudzała wśród dorosłych. Zachęca ich do opowieści o zrealizowanych podróżach, jak również do marzeń o następnych. A tak na marginesie – ta książka znalazła się na liście 6 najpiękniejszych graficznych książek dziecięcych 2013 roku magazynu The New York Times.

 

Jak to się u Ciebie zaczęło?


Książki interesowały mnie od zawsze. W dzieciństwie rodzice bardzo dużo mi czytali. Jak byłam troszkę starsza rysowałam wykreowanych przez siebie bohaterów, wymyślałam różne historie. Całe kieszonkowe wydawałam na książki.


Co takiego jest w ilustracjach, które doceniasz?


Połączenie tekstu z obrazem, ich współgranie. Na pewno znasz rysunki Goreya, w których tekst jest dobrym dopowiedzeniem ilustracji - niekiedy przewrotnym. On nie powtarza dosłownie tego, co pokazuje. W niektórych wydawnictwach oferujących książki dla dzieci nie sposób znaleźć ani jednej dobrej. Mówiąc wprost jest to zwykle nieudolne naśladowanie „disneyowskiej” stylistyki. Do tego tylko podstawowe kolory. No i oczywiście niska cena. Za całą filozofię służy hasło – to się sprzedaje, więc dzieci tak lubią. Tylko, że dzieci będą znały i ceniły to, co im pokazujemy.

 

To znaczy?

 

Są książeczki poruszające bardzo trudne tematy życiowe. Rysunek może pokazać dokładnie to, co mówi treść lub dopowiadać emocje, zdarzenia, które z niej wynikają. I dorosły, i dziecko zobaczą wtedy dużo więcej. Rodzi się dialog, interpretacja, opowieść.


Potrzebuję przykładów, żeby zobaczyć to jaśniej.


Proszę bardzo. KAMYKI ASTONA - opowieść o piesku, który zbiera kamienie. Postać bardzo mi bliska. Jako dziecko zbierałam wszystko, co tylko było możliwe – nie tylko kamienie i patyki. Wszystko na pewno mogło mi się kiedyś przydać. Aston zbiera tylko kamienie samotne - opiekuje się nimi, kąpie, kładzie do łóżeczek. Jest ich w domu coraz więcej. Rodzice Astona próbują znaleźć wyjście z tej sytuacji. To wcale nie jest fantazja, ale rzeczywisty świat dla dziecka, kiedy personifikuje przedmioty.

 

 

Jaki ciepły i sympatyczny...


W każdej książce ważni są bohaterowie - ciekawi i wzbudzający sympatię. Przy czym postaci wcale nie muszą być wyidealizowane pod każdym względem. Mogą pokazywać jakąś słabość. Znam tę historię, ale mimo to lubię przerzucać kolejny raz kartki. Dzieci jeszcze bardziej nie nudzą się słuchaniem tych samych bajek, oglądaniem tych samych filmów. Widać to nawet w programach adresowanych do najmłodszych jak Ulica Sezamkowa czy Teletubisie.

 

Albo zobacz tutaj. W POGONI ZA ŻYCIEM. Rysunki nie są realistyczne, ale przetworzone. A jednocześnie rysownik może pochwalić się doskonałym zmysłem obserwacyjnym. Zobacz na kolory i załamania światła. A wreszcie to historia, gdzie bohaterem jest jętka – owad, który żyje tylko jeden dzień – od wschodu do zachodu słońca.

 

 

Jak poważnie. Sens i wartość życia.


A żebyś wiedział. Można jeszcze poważniej, choć niezwykle delikatnie.

 

No nie wierzę – GĘŚ, ŚMIERĆ I TULIPAN (szelest kartek). Tego nie da się opowiedzieć.

 

Ale już wiesz, co miałam na myśli. Wspomnę o jeszcze jednej, GDZIE JEST MOJA CZAPECZKA - Jon Klassen. Niedźwiedziowi zginęła czapeczka. Pyta więc różnych zwierząt, czy jej nie widzieli.

 

Historia w bardzo prostych dialogach oddaje naturę człowieka w sytuacji, kiedy mówi prawdę i kiedy kłamie. Nie ma w niej żadnej niestosownej dosłowności, za to są niedopowiedzenia. Dla jednych historia będzie dowcipna – ale z drugiej strony obnaża bardzo pierwotne zachowania i „ciemną stronę mocy”. Kojarzy mi się to z poezją Mirona Białoszewskiego, np. wiersz „ach gdyby nawet piec zabrali”, gdzie te same słowa – w zależności od sposobu czytania – nabierają nowych znaczeń, oddają inne emocje.

 

Albo popatrz na to. Wydawnictwo koreańskie z ilustracjami niesamowitej polskiej rysowniczki i artystki Iwony Chmielewskiej. Książka DO POŁOWY PEŁNE CZY DO POŁOWY PUSTE niestety nie jest dostępna po polsku. Pokazuje relatywność naszego patrzenia – co dla jednych jest łatwe, dla innych jest trudne; co dla jednych jest ładne – dla innych jest brzydkie. Pokazuje rzeczy znane, ale w sposób zmuszający do myślenia. Nawet dorosły może się tu zastanowić nad pewnymi problemami, a czytając dzieciom sprowokować do odpowiedzi na trudne życiowe i egzystencjalne pytania jak: choroba, bieda, śmierć. Książki tego typu potrafią ogromnie pomóc rodzicom w trudnych rozmowach z dziećmi. Przedstawić problem, o którym nie potrafią powiedzieć sami z siebie.

 

 

Nie dość, że ładne to jeszcze na dodatek mądre.

 

Bardzo lubię też książki Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Ich DOMEK prezentuje najważniejsze projekty architektoniczne świata. To skondensowany pakiet najważniejszych informacji na ten temat. Żeby zyskać tak rozległą wiedzę wypadałoby skończyć kierunek architektura. A tu podstawowa wiedza jest dostępna w niepozornej pozycji. Świetny jest również sposób podania tej wiedzy. Podoba mi się legenda przygotowana do każdej książeczki z serii. Po przeczytaniu i napatrzeniu się bardzo dużo zostaje w głowie. A takie podstawy łatwo jest, w razie potrzeby, rozszerzyć. Pod pretekstem książki dla dzieci dostaje się encyklopedyczną wiedzę. Rozwinięciem tej idei są MAPY, o których wspominałam na początku. Tu całe kraje są jakby w zasięgu wzroku. W tego typu książkach ilustracje stawiają na interaktywność. Trzeba czegoś poszukać, wejść gdzieś, zrobić coś.

 

Gdzie można trafić na takie cuda?


Wiadomo, najwięcej można zobaczyć na targach książki – gdzie można porozmawiać z wydawcami, zobaczyć książki na żywo. Jest też wiele stron poświęconych nowościom wydawniczym. We Wrocławiu jest bardzo przyjazne miejsce – Cocofli, w którym można napić się kawy, porozmawiać, a jednocześnie zapoznać się z bardzo wartościowymi publikacjami dla dzieci. I nie tylko dzieci. Czasem jest to szczególne miejsce – jak Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie. Często takie księgarnie można spotkać przy ośrodkach kultury – jak np. przy Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Wystarczą szeroko otwarte oczy.


Dziękuję za spotkanie i rozmowę.


 

Paulina Sikorska - dyrektor artystyczny w firmie zieta prozessdesign. Absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu na kierunkach: Grafika i Edukacja Artystyczna. Prywatnie: grafik, rysownik, malarka, fotografik.

 

 

Wywiad pochodzi ze strony www.designerer.com

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wywiady

Warto zobaczyć