Warszawa

Recenzja książki:

W Kasprowym mateczniku. Opowieść przyrodnicza

W Kasprowym mateczniku. Opowieść przyrodnicza

Wojciech Gąsienica-Byrcyn
od 11 do 14 lat
PATRONAT

Niedźwiedzi slow life

Na pewno wszyscy znamy słowa pewnej przedszkolnej piosenki. Śpiewali ją nasi rodzice, śpiewaliśmy my, śpiewają nasze dzieci i pewnie śpiewać będą też nasze wnuki. A brzmi ona tak: "Stary niedźwiedź mocno śpi, stary niedźwiedź mocno śpi, my się go boimy, na palcach chodzimy, jak się zbudzi to nas zje... "


Otóż, drodzy Państwo, nie jest to prawda. Niedźwiedź może i mocno śpi, ale jak się zbudzi, to na pierwszy posiłek zamiast nas wybierze to, co akurat będzie miał pod łapą na przednówku, czyli żółte kwiaty lepiężnika, korzonki, kłącza, ewentualnie jakiegoś małego gryzonia. No i na pewno nie omieszka ugasić pragnienia w zimnym, wczesnowiosennym potoku. Oczywiście, zbudzonemu z zimowego snu drapieżnikowi od wszelkiego  wypadku lepiej nie wchodzić w drogę - w końcu nigdy nie wiadomo, co takiemu siedzi w głowie... A może jednak wiadomo?

 

W Kasprowym Mateczniku jest prawdziwą perełką na rodzimym rynku wydawniczym. To wolno snuta opowieść przyrodnicza o życiu niedźwiedzi w tatrzańskich ostojach z punktu widzenia... samych niedźwiedzi. Przez kilka następujących po sobie pór roku towarzyszymy Buremu i Bystrej w ich codziennej egzystencji. Wędrujemy Doliną Cichą i zboczami Smytniańskiej Grani, podziwiając piękne krajobrazy, uciekamy przed lawinami, rozkoszujemy się smakiem czerwonych brusznic i czarnych jagód, wygrzewamy w słońcu, zakładamy gawrę, wychowujemy potomstwo, ale też spotykamy watahę wilków i walczymy z rywalami.

 

Dzięki książce fascynujący wewnętrzny niedźwiedzi świat stoi przed nami otworem. To obdarzone doskonałym słuchem i węchem (choć raczej słabym wzrokiem), niezwykle cierpliwe, silne oraz pewne siebie stworzenia, które, tak jak my, mają swoje smutki i radości.

 

Napisana przez Wojciecha Gąsienice-Byrcyn, doktora nauk leśnych, przewodnika tatrzańskiego i dyrektora TPNu opowieść obfituje w mnóstwo wiedzy oraz fachowego i gwarowego słownictwa - nie zawsze zrozumiałego dla przeciętnego czytelnika. Ratunkiem jednak okazuje się być mały słowniczek zamieszczony na końcu, w którym znajdziemy wytłumaczenia takich zadziwiających słów jak na przykład "budzikwietny", "majki", "dujawica" oraz "mglisko". Z kolei napotykane raz po raz w tekście nazwy szczytów, dolin, potoków oraz roślin zmuszają już tych bardziej  dociekliwych do sięgnięcia po "zewnętrzną" mapę lub Internet.


Z tego też powodu ciężko określić wiek od jakiego tekst książki będzie w miarę przystępny. Osobiście polecałabym ją młodzieży i obowiązkowo każdemu dorosłemu miłośnikowi gór, przyrody oraz turystyki.

Ale warto także nadmienić, że piękne ilustracje malowane ręką pani Bożeny Gąsienicy Byrcyn - uznanej artystki - utrzymane w tonie "vintage" nadają książce niezwykłego charakteru i same w sobie są niezwykła opowieścią, którą możemy pokazać najmłodszym czytelnikom.

 

Georgina Szelejewska

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć