Kraków

Nie taka matematyka straszna jak ją malują
Kraków

Nie taka matematyka straszna jak ją malują

Wpis archiwalny

Matematyka - królowa nauk, a jednak boją się jej uczniowie, a nierzadko rodzice. Czy musi tak być? Niekoniecznie. Z badań prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej wynika, że ponad połowa dzieci w wieku przedszkolnym ma zadziwiającą łatwość nabywania wiadomości i umiejętności matematycznych, a ich umysły są ukierunkowane matematycznie. Niestety, tracą te zdolności po kilku miesiącach nauki w szkole. Dzieje się tak, ponieważ szkoła nie zawsze nadąża za potrzebami dziecka. Pośpiech, szybka realizacja materiału, wybieranie jedynej słusznej metody rozwiązania danego zadania, a przede wszystkim brak konkretnych doświadczeń matematycznych – w szkole i w domu – wyzwalają niechęć do nauki.


Na szczęście mamy wiele narzędzi żeby temu zapobiec. Matematyka, zwłaszcza ta w początkowych etapach nauczania powinna odbywać się przede wszystkim przez doświadczanie. Naszym zadaniem jest pomóc, dać wskazówkę jak dziecko może dotrzeć do sposobu rozwiązania danego zadania, a nie wyręczać go w tym. Uczymy się mierzyć? Najpierw zmierzmy długość sali czy korytarza stopami, dłońmi, a nawet stwórzmy swoją własną miarę. Dopiero kolejnym etapem niech będzie wskazanie linijki i konkretnej jednostki miary. To samo dotyczy się kształtowania większości pojęć matematycznych. Liczymy – wyciągamy kasztany, fasolki, drobne przedmioty. Ważymy – na stolikach powinna znaleźć się waga. Najpierw musimy ukształtować samo pojęcie – istotę zagadnienia, dopiero potem możemy przejść - od doświadczenia – do teorii.


Oczywiście nie tylko szkoła jest dobrym środowiskiem do rozwijania zainteresowań matematycznych. Równie ważną rolę odgrywa środowisko rodzinne. Rozwiązujmy z dzieckiem zagadki, grajmy w gry logiczne. Sudoku, szachy czy karty to nie tylko świetna zabawa, ale również spory wysiłek intelektualny. Często grajmy w różnego typu gry planszowe, które oprócz swojego edukacyjnego zastosowania kształtują wiele postaw przydatnych w życiu jak odporność na przegraną (tak, czasem dziecko musi też przegrać), współpracę czy postawę wobec graczy, którym się nie udało. Równie ważne (nie tylko z matematycznego punktu widzenia) jest prowadzenia wraz z dzieckiem małej, domowej ekonomii. Uczymy się, ze wszystko kosztuje, rodzice opłacają rachunki i muszą dysponować domowym budżetem. Dzieci również powinny mieć taką możliwość – niech dysponują swoim kieszonkowym. Zabraknie pieniędzy na ulubioną gazetkę? Niestety, w tym miesiącu trzeba będzie obejść się smakiem. Dobrze, żeby nasza pociecha miała możliwość operowania pieniędzmi chociażby w sklepie, odliczania, przeliczania, sprawdzania reszty, ale również aby wiedziała czym jest tzw. „plastikowy pieniądz”, którymi coraz częściej płacimy.


Moim zdaniem najważniejsza jednak w nauce matematyki jest zabawa. W ten sposób nawet sami nie wiemy, kiedy zdobywamy potrzebną wiedzę i chęć jej rozszerzania, a przy okazji pozytywne nastawienie i w rezultacie lepsze wyniki i osiągnięcia w nauce.


Barbara Żurek - nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej w Niepublicznej Chrześcijańskiej Szkole Podstawowej nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi "Uczeń"

Wydarzenia w Krakowie

Przeczytaj również

Warto zobaczyć