Warszawa

Porady naszych Ekspertów

Gdzie mam szukać pomocy

Jestem mamą chłopca który ma 9 lat. Chłopiec od urodzenia dosyć często choruje, zabieg na przepuklinę, zapalenie górnych dróg oddechowych, zapalenie krtani z dusznością, wada układu moczowego, a mianowicie zwężenie odpływu moczowego. U dziecka w wieku dwóch lat rozpoznano depresję poszpitalną, a ja myślałam przed rozpoznaniem, że po prostu dziecko jest nie grzeczne. Było coraz gorzej budził się z krzykiem w nocy, robił się siny, a w dzień w pewnych chwilach nawet agresywny. Nie bił, ale rzucał się na podłogę ze złości nawet za to, że zrobił kupę na nocnik, a wcale nie chciał jej zrobić i zaczął krzyczeć, żeby z powrotem mu włożyła ją do tyłka. Masakra nie miałam już sił byłam bardzo zmęczona i wyczerpana nawet, żeby sama w złość nie wpaść zostawiałam dziecko z mężem, a sama wychodziłam na dwór chociaż na 10 minut, żeby ochłonąć. Dziecku podano mu impramine lek na zaburzenia lękowe i depresyjne. W dzień musiałam z dzieckiem pracować, żeby rączki mu odpoczywały, ponieważ był, a raczej jest do tej pory dzieckiem takim nadmiernie ruchliwym. Leczenie trwało ok dwóch lat, a ta ruchliwość mu została. Ostatnio podejrzenie astmy i to tak ciągle i w kółko. W tym roku w wakacje miał zabieg- usunięcie III migdała. Dziecko chodząc do szkoły chodziło w kratkę. Na samym początku zerówki nauczycielka stwierdziła, iż dziecko ma ADHD jest niegrzeczne. Byłam z tym u lekarza prosząc o poradę, ale lekarz stwierdził, że na takie choroby jak dziecko przebywa, ma prawo zażyć
więcej ruchu, a dziecko albo jest nie grzeczne albo ma ADHD, bo to co innego i wypisał zaświadczenie, że dziecko w tym kierunku jest zdrowe. Po otrzymaniu takiego zaświadczenia w zerówce nie było problemu dziecko się uspokoiło i pani była tak dostępna, że nam pomagała i podpowiadała jak mam pracować z dzieckiem w domu w ramach zabaw, ponieważ syn był w szkole tydzień, a dwa lub trzy tygodnie w domu. Dziecko szybko liczyło, były pochwały, alfabet uczyłam dziecko z melodią, dni tygodnia szybko załapał skacząc na skakance, nazwy miesięcy narysowałam na kartkach od bloku i graliśmy jak w klasy.
Zerówkę dziecko zaliczyło na ocenę dobrą, nauczycielka jeszcze podpowiedziała, aby kierować dziecko w kierunku matematycznym.. Problem zaczął się w pierwszej klasie, zmiana nauczycielki, ciągłe choroby tak jak napisałam wyżej. Pani nauczycielka tylko informowała mnie co ma dziecko umieć, ale z jej strony zero pomocy, dziecko ciągle było upominane, żeby było spokojne, na przerwach więcej biega niż inne dzieci. Pani twierdzi iż dzieci są różne, ale tak wywnioskowałam jak by chciała powiedzieć coś więcej i ugryzła się w język i do tej pory nie wiem o co chodzi. Przeszliśmy z dzieckiem tak pierwszą i drugą klasę z wynikami ogólnie dobrymi, ale z trudnym kontaktem rówieśników co do tej pory nie było z tym żadnych problemów. Teraz trzecia klasa, dziecko mniej choruje częściej chodzi do szkoły zaczęły się większe problemy. Inne dzieci zaczęły się wyśmiewać z dziecka, ponieważ po zabiegu dziecko odcinane miało skórki od chleba aby tylko mogło zjeść, wychowawczyni nic z tym nie zrobiła. No trudno inne dzieci nie wiedzą co to choroba, a ja staram się dziecko uprzedzać jakie mogą być inne reakcje dzieci i żeby się tym nie przejmował. Dziecko w szkole popuściło, oczywiście wychowawca zadzwoniła po mnie gdy weszłam do klasy było
kupę śmiechu ze strony dzieci, moje oczywiście płakało, a mi pozostało spuścić głowę skoro nauczyciel nie miał nic do powiedzenia. Przecież nie będę wygłaszać mowy dla czego syn tak zrobił i że ma wadę układu. Nauczyciel został poinformowany o wszystkich chorobach dziecka. W końcu wychowawca ciągle pisze uwagi na temat dziecka, dziecko skarży na panią. Rozmawiając z nauczycielem jedno drugiemu zaprzecza choćby i to, iż pani twierdzi, że dziecko na przerwach za dużo biega jest zbyt ruchliwe, a dziecko twierdzi, że nie zjadło kanapek bo pani prowadzi lekcje na przerwie i dziecko kanapki przynosi z powrotem do domu, a ja nie wiem co mam zrobić. Teraz dziecko skarży się, że inne dzieci z klasy że mu dokuczają, a pani nie każe skarżyć, a ja jak pojechałam, to pani stwierdziła, że dziecko musi się nauczyć przyjmować ciosy i mieć mocną skórę przy całej klasie. Jak mam postąpić?

Pytanie przesłała Pani Magdalena
dr Agnieszka Sokołowska - Pedagog specjalny

dr Agnieszka Sokołowska

Pedagog specjalny

Odpowiedź:

Dzień dobry pani Magdaleno,
Pani syn przez 9 lat życia przeszedł naprawdę dużo. Traumatyczne doświadczenie chorób i pobytów szpitalnych nie mogło nie odcisnąć śladu na wrażliwej psychice dziecka. Stąd też zgadzam się z poglądem, że jego wybuchowe zachowania w najmłodszych latach mogły być skutkiem tych doświadczeń i niekoniecznie być związane z zaburzeniem zwanym ADHD. Prawdą jest naturalnie, że dzieci, które muszą opuszczać dużo zajęć przedszkolnych czy szkolnych gorzej sobie radzą w grupie rówieśniczej. Jednakże sugerowanie, by dziecko (zwłaszcza wrażliwe dziecko, które ma za sobą wiele niełatwych doświadczeń i z tego to powodu w sposób oczywisty powinno być przez nauczyciela chronione przed negatywnymi przeżyciami) nabywało kompetencji społecznych poprzez uodparnianie się na agresję i wyśmiewanie ze strony innych dzieci jest po prostu skandaliczne, nonsensowne; w ten sposób Pani syn nie nauczy się niczego dobrego ani o innych ludziach, ani o sobie samym. Perpsektywa pozytywnego rozwoju samooceny dziecka i jego pozycji w grupie w tej sytuacji nie rokuje dobrze. Proszę pozwolić, że nawet nie będę komentować takiego postępowania nauczyciela, jest ono wyrazem ignorancji i braku kompetencji wychowawczych.
Chciałabym zwrócić Pani uwagę na mechanizm, który pomógł w przedszkolu. Dostarczenie dokumentu, poświadczającego, że chłopiec nie ma ADHD, pozbawiło go etykiety dziecka, z którym "coś jest nie tak" i w związku z tym "nie da się nic z nim zrobić". Proszę zauważyć, że zmiana nastawienia nauczycielki okazała siękluczowym czynnikiem pozytywnym. Pani synek został otoczony dodatkową opieką, a Pani otrzymywała wskazówki do pracy w domu.
Sugeruję, by spróbować podobnie zrobić w szkole. Stworzenie wokół niego atmosfery życzliwej pomocy to podstawowy czynnik. Szkoda, że nie udało się tego zrobić od razu, w pierwszej klasie, ale jestem przekonana, że i w trzeciej wiele jeszcze można zrobić. Podstawą zmiany negatywnego nastawienia nauczycielki jest wyposażenie w wiedzę. Dobrze więc byłoby dostarczyć obszerną opinię z podpisem psychologa, która zawierałaby charakterystykę rozwoju dziecka w sferze biologicznej, społecznej i emocjonalnej, ze szczególnym uwzględnieniem wpływu, jaki przebyte choroby wywarły na młodą, dynamicznie rozwijającą się psychikę dziecka. W dokumencie takim należy też uwypuklić znaczenie pozytywnych doświadczeń ze strony nauczycieli i rówieśników, a także zaakcentować, co będzie się działo, jeżeli dziecko tych dobrych doświadczeń nie otrzyma. Wyposażona w taką wiedzę nauczycielka być może z większą troską będzie pracować z Pani synem oraz dołoży starań, by grupa rówieśnicza miała okazję poznać mocne strony, zainteresowania i umiejętności chłopca. Wzmocniłoby to jego pozycję w grupie, a także obraz siebie w jego własnych oczach. Nikt - ani dziecko, ani dorosły, nie jest w stanie myśleć dobrze o sobie i innych ludziach, gdy jest nieustannie krytykowany i oceniany. Długotrwałe funkcjonowanie w taki sposób nie może pozostać bez uszczerbku dla rozwoju psychicznego dziecka, tym bardziej, że dziekco jest wrażliwe, ma delikatną konstrukcję psychiczną i było już diagnozowane z powodów trudności o charakterze depresyjno-lękowym.
Radzę również zwrócić się do zespołu diagnostyczno-terapeutycznego, który to na mocy nowego rozporządzenia MEN, musi być powołany przez Radę Pedagogiczną każdej szkoły. Obowiązkiem personelu szkoły jest udzielać pomocy psychologicznej i każdej innej uczniom, którzy tego potrzebują. Ma Pani prawo być obserwatorem prac takiego zespołu. Zwrócenie się, najlepiej za pośrednictwem dyrektora, o pomoc do takiego zespołu, sprawi też, że problemy Pani syna zostaną dostrzeżone przez większą grupę ludzi. Zespołowi zwykle łatwiej niż pojedynczemu nauczycielowi jest wypracować dobre rozwiązanie. Pomóc można każdemu dziecku, nawet jeśli to jest trudne. Bez wątpienia dla Pani syna szkoła może zrobić wiele dobrego. Potrzebna jest tylko dobra wola i wiedza. Proszę postarać się o wytworzenie ducha życzliwej współpracy i unikać konfliktów. To może być bardzo trudne, jest to jednak jedyna - w moim doświadczeniu - droga uzyskania skutecznej i długotrwałej pomocy ze strony szkoły.
Oczekiwanie od dziewięciolatka, że sobie poradzi w takiej sytuacji sam,  jest utopijne. Niezbędna jest pomoc ze strony mądrych, rozważnych i wiedzących, co robią, dorosłych.


Serdecznie pozdrawiam i życzę, by się udało Pani wypracować rozsądne rozwiązania we współpracy ze szkołą.
Agnieszka Sokołowska

Zobacz inne porady w tematyce: adhd, problemy

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć