Witam,

jestem ojcem już prawie 5-letniej Zuzi. Jest normalnie rozwijającym się dzieckiem, bardzo żywym, więc pewnie też z tego powodu nieraz niegrzecznym, mającym własne zdanie, nieposłusznym i upartym. Problemem w ostatnim czasie jest jej nietolerancja na bieliznę i ubrania. Jest to problem prowadzący prawie każdego dnia do krzyków i histerii, a nawet, moim zdaniem, to jedyny powód negatywnych zachowań córki, których nie da się zaakceptować.

Najbardziej chodzi o bieliznę, czyli majteczki i koszulki. Prawie żadne majtki jej nie pasują, gdyż muszą być takie, aby gumka była wysoko nad pępkiem. Ciągle podciąga je sobie i poprawia, rozciągając je. Nie pomaga tłumaczenie, że majteczki powinny być niżej, że to śmiesznie wygląda i że nie ma w sklepach takich wysokich majteczek. Podobnie jest z koszulkami. Zakłada tylko takie, do których jest przyzwyczajona, inne ją uwierają. Obserwując inne części garderoby, również na nóżkach, musi mieć skarpetki lub rajstopy podciągnięte, aby opinały dobrze stopy. Najmniejszy luz w majteczkach, rajstopach czy skarpetkach to duży problem, ciągle ta odzież jest przez córkę poprawiana. Czy można w jakiś sposób temu zaradzić?

Dodam też, że nie mieszkam z mamą córeczki, a Zuzia jest przez tydzień u mnie, potem tydzień z mamą. Tak podzieliliśmy nasz czas z córką. Chciałbym tez zapytać, co Pani o takim podziale sądzi? Czy dla dziecka jest to dobre rozwiązanie?

Łukasz