Witam,
Mam 2,5-letniego syna, od jakiegoś czasu zrobił się strasznie uparty i złośliwy, bije dzieci, pluje, bije mnie, krzyczy itp. Nie wiem dlaczego i jak sobie z tym radzić. Mieszkam za granicą, synek chodzi tu do żłobka od kiedy skończył roczek (nie jest to polski żłobek). Codziennie rano proszę go 30 min., żeby się ubrał, aż w końcu ubieram go na siłę, bo żadne prośby nie pomagają, jestem zmuszona do tego, bo spieszę się do pracy. Po powrocie do domu zaczyna się krzyk, rzucanie zabawkami, wylewnie napojów, bicie mnie, płacze z byle powodu i wiele podobnych sytuacji. Dodam, że w żłobku nie ma z nim żadnych problemów, robi siku i kupę na nocnik i woła w ich języku, czasami gdy wchodzę do żłobka stoję i go dłuższy czas obserwuje i rzeczywiście jest grzeczny, nie mogę zrozumieć jego zachowania w domu. Ostatnio byliśmy u znajomych, którzy mają 9-letnią córkę, na początku bawił się z nią i było super, a po pewnym czasie zaczął nią szarpać, popychać i bić. Przytuliłam go i mówiłam, że nie można tak, ale do niego to nie dociera. Dodam jeszcze, że jak jestem w domu i robi mi takie awantury zawsze ma karę - wyprowadzam go do osobnego pokoju i jak przestaje krzyczeć, pozwalam mu wyjść (czasami potrafi krzyczeć nawet 20 min.). W tym czasie próbuję go przekonać i wytłumaczyć, że tak nie można, bez skutku. Nie radzę sobie już z tą sytuacją, staję się nerwowa, krzyczę na niego, nie biję go, ale powoli mam dość, nie wiem już co robić. Coraz bardziej zastanawiam się czy nie powinnam z nim pójść do psychologa, bo on nigdy nie był taki. Proszę o poradę.

Monika