Pani Jagodo!!
Mój synek skończy w kwietniu 2013 r. 5 lat. Jest dzieckiem, które sprawia nam problemy. Ten problem to zaburzony rozwój mowy. Szymon jako dziecko nie gaworzył zbyt dużo. Pierwsze słowa pojawiły się w wieku ok. 2 lat - mama, tata, baba. Gdy miał 3,5 roku poszedł do przedszkola - nie umiał się komunikować z dziećmi. Miałam poważne obawy, czy skazać go na tak trudną sytuację, ale wszyscy- logopeda, pediatra, neurolog mówili, że przedszkole "wyleczy" go z niemówienia, gdyż inne funkcje rozwijają się u niego prawidłowo. Szymko gdy poszedł do przedszkola nie potrafił nawiązywać kontaktów z dziećmi, stał z boku, bawił się sam. Teraz jest troszkę lepiej. Szymko zaczyna mówić prostymi zdaniami - mowa agramatyczna. Powtarza, nazywa - do dziś ma problem z mówieniem słów trzy- lub więcej sylabowych, upraszcza je sobie do dwusylabowych. Mowa jest nadal nie do końca zrozumiała. Największy teraz problem stanowi to, że mój synek od roku się jąka. Pani logopeda powiedziała, żeby zostawić go w spokoju, ale mi to nie daje spokoju. Szymko ma okresy - nie wiem od czego zależne, że zacinana się mocniej innym razem mniej. Zacinaniu towarzyszy często mimika - mrużenie oczek, przekręcanie główki. Pani Jagodo, wszędzie słyszę, że mu to minie. Ale ja widzę, że czasami jest gorzej niż było. Dużo czytałam o Pani metodzie. Od miesiąca ćwiczymy na "Sylabach i rzeczownikach". Poza tym zaczęliśmy pracę z pakietem Kocham czytać. Mieszkam w Łobzie- woj. zachodniopomorskie, i nikt nie potrafi nam pomóc. Wszyscy zgodnie twierdzą, że Szymko rozwija się dobrze, że to zacinanie powstało od tego, że aparat mowy jest jeszcze słabo wykształcony, że nic mu nie będzie itp. Pani Jagodo, jest Pani naszą ostatnią deską ratunku. Błagam o pomoc. Proszę o jakieś wskazówki, wytyczne. Może coś źle robimy?

Elza