Warszawa

Porady naszych Ekspertów

3-latek i przedszkole

Jestem mamą 3 letniego Kuby. We wrześniu posłałam synka do przedszkola i zaczął się koszmar. 2 pierwsze dni poszedł dzielnie, był spokojny i bardzo przestraszony, ale nie płakał. 3 dnia już zaczęły się schody. Płacz w domu, całą drogę w aucie, na miejscu przekształcał się w histerię. Po kilku dniach rozchorował się i był 1,5 tygodnia w domu. Powrót okazał się jeszcze większym koszmarem niż spodziewałam się. Próbowałam wszystkiego, nawet Siostra go prowadziła, bo bardzo za mną płakał. Jednak po 20 minutach dzwoniła za mną, bo trząsł się i nie dawała rady go uspokoić. Mąż pracuje od 7.00, więc nie dawał rady go prowadzić, ale efekt byłby podobny. Po tygodniu miałam rozmowę indywidualną na zaproszenie dyrektorki. Uznała, że lepiej bym z dzieckiem była w przedszkolu, bo może wówczas się przekona do tej instytucji i wysłała mnie do pediatry po kropelki uspokajające by dziecko nie wpadło w nerwicę. Do lekarza nie poszłam, uznałam to za niekonieczne. Powinnam pójść? - jak Pani uważa? Ale wówczas nie zdając sobie sprawy z tego co robię zaczęłam z nich chodzić do przedszkola. Teraz wiem, że źle robiłam. Efekt? Dziecko nie odstępuje mnie na krok, z nikim teraz nie chce zostać jak ja muszę wyjść, a męża nie ma w domu. Z mężem jedynie zostanie i nie płacze. A w przedszkolu nawet do toalety nie dał mi wyjść. Wracałam umordowana, bo dzieci w jego grupie okropnie wyły, bo to nie był płacz. Tupały, rzucały się po innych dzieciach, biły, krzyczały, uciekały. Mój Kuba jest bardzo wrażliwy nawet na bajkach płacze jak zwierzątkom coś się stanie i tłumaczymy mu z Mężem wszystko dokładnie by nie płakał. Wiem, że przestraszył się tego widoku, a do tego doszło rozstanie z Mamą. Nic tam nie jadł od rana do 13.00 wówczas wracaliśmy i do wieczora jadł coś non stop. Ciągle był głodny i sam sobie szukał bułeczki lub wołał za obiadkiem. W nocy się zrywał i płakał, w dzień był smutny mało mówił i bawił się, zaczął sikać w majteczki. Ciągle płakał ze słowami na ustach: "Kubuś nie pójdzie do przedszkola". Dyrektorka radziła zabrać dziecko i pójść do pediatry po leki. Uznała, że zna dzieci i wie kiedy manipulują rodzicami - płaczem coś wymuszając. O Kubie powiedziała, że to histeria. Ponoć tulił się nawet do obcych rodziców przyprowadzających dzieci ze słowami: "Pan/pani weź Kubusia". Zabrałam dziecko i jesteśmy od miesiąca w domu. Od nowa uczymy się czynności w toalecie, gdzie przed przedszkolem nie było problemu z tym, o wszystkim rozmawiamy, ale jak słyszy o przedszkolu zaczyna się okropny płacz, spazmy i ciężko go uspokoić. Dyrektorka radziła by odczekać i za kilka tygodni znowu próbować go zaprowadzić. Czy to dobry pomysł? Może Pani mi co doradzi? A może powinnam pójść do psychologa z dzieckiem? Sama nie wiem co robić? Czy za rok spróbować znowu? Czy dopiero za 2 lata jak pójdzie do 5-latków obowiązkowo? Ale boję się by nie było wówczas jeszcze gorzej. Jetem bezradna czuję, że nie sprawdziłam się w roli mamy jak należy. Jednak od początku roku syn wiedział, że pójdzie do przedszkola do dzieci i fajnych zabawek jakich nie ma w domu. Wówczas chciał iść , a teraz... Poza tym to już przestał budzić się i zrywać z płaczem w nocy. Nabrał apetytu i ładnie się bawi. W parku lgnie do dzieci. Ale jak przechodzimy koło przedszkola jest cyrk, tak płacze, dziś bawił się z przedszkolaczkami w parku, ale do przedszkola z nimi nie chciał iść. Może powinnam zmienić przedszkole? Nigdy nie straszyliśmy Go przedszkolem zawsze miło o nim mówiliśmy by go zachęcić dlaczego tak się stało? Dziecko teraz jest do mnie przyklejone, nigdzie nie daje mi wyjść, bo płacze, ale pocieszam go, krótko się zegnamy i wychodzę by nabrał pewności, że bez mamy nic mu nie stanie się. Pyta wówczas o mnie co chwilkę, jak użyłam szantażu : "jak babcia powie, że Kuba płakał mamusia nie włączy bajki o dinozaurach". Pomogło - nie płakał i ładnie się bawił. Może nie było to dobre wiem o tym ale już nie wiem co robić. To moje pierwsze dziecko, chcę by chodził do przedszkola, był odważny, wesoły i zadowolony, że tam idzie, by to nie było koszmarem. Przepraszam za długą wiadomość, ale chcę wszystko wyraźnie opisać, bo liczę na Pani pomoc. Czuję, że pozbyto się nas z przedszkola zamiast pomóc. Dodam, że do dziś dzieci płaczą w przedszkolu. Ale nie tak, jak na początku. Przez pierwszy miesiąc 2 x byli na spacerku tylko. Panie mało przykładały się do zabaw z dziećmi jak chodziłam z synem, dzieci jedne płakały sobie, inne się bawiły, a panie czasem z trzecią grupką coś robiły lub piły kawkę, bo była: "pora na kawkę". Teraz jak pytam syna o przedszkole: dlaczego nie chce iść tam to słyszę tylko: "bo dzieci biją Kubusia". No cóż początki dla wszystkich dzieci były trudne. Ja się poddałam, zabrałam dziecko do domu, ale w każdej chwili możemy wrócić do przedszkola. Nie wiem czy dobrze zrobiłam? Od innych osób słyszę: "nic na siłę". Znajoma przedszkolanka zauważyła błąd, że zaczęłam zostawać z dzieckiem. Ale to był pomysł dyrektorki - wierzyłam, że to coś zmieni. Z czasem okazało się, że to była najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić. Doradziła mi ta pani by zabrać dziecko i za rok puścić, bo dorośnie do tego. No nie wiem, często jak syn się bawi nagle płacze, leci do mnie do kuchni lub łazienki (nie pracuję obecnie 3 lata z synem w domu jestem i go wychowuję) i płacze, że nie pójdzie do przedszkola. Bardzo Panią proszę o pomoc i odpowiedź na mojego maila podanego niżej. Będę oczekiwała cierpliwie na wskazówki co powinniśmy z Mężem zrobić by dziecko zapomniało o przykrych sytuacjach z przedszkola i chciało tam chodzić.

Elżbieta
mgr Maria Ziółkowska - psycholog dziecięcy, specjalista ds. autyzmu

mgr Maria Ziółkowska

psycholog dziecięcy, specjalista ds. autyzmu

Odpowiedź:

Szanowna Pani Elżbieto,
bardzo dziękuję za obszerny list, dostarczył mi wielu informacji na 
temat Pani synka. Przede wszystkim nie jest prawdą, że nie sprawdziła 
się Pani w roli matki. W każdym momencie Pani listu mogłam dostrzec 
dbałość o dobro i poczucie bezpieczeństwa Kuby, a to właśnie jest 
najważniejszą rolą mamy. Synek bardzo przeżył rozstanie z Panią. Miał 
trudności adaptacyjne. Być może słusznie byłoby podjąć decyzję o 
stopniowym wprowadzaniu w grupę w obecności Pani, a posłaniu chłopca 
dopiero w momencie, kiedy będzie się czuł bardziej pewnie. Lub o 
podjęciu zajęć ogólnorozwojowych z Panią w małej grupce dzieci. Pierwsze 
miesiące to trudny czas w grupie maluchów. Większość dzieci przeżywa 
rozstanie z rodzicami, płacze. Czasem (zwłaszcza w przypadku wrażliwych 
i delikatnych dzieci) warto poczekać aż pozostałe dzieci się 
przyzwyczają i dopiero rozpocząć uczęszczanie do przedszkola. Kuba 
prawdopodobnie jest delikatnym chłopcem i potrzebuje dłuższego czasu aby 
wejść w życie przedszkolne. Niektórzy pedagodzy uważają, że dopiero 
czterolatki są gotowe do bycia w grupie dzieci, w systemie 
przedszkolnym. Podejmując decyzję Powinna Pani być w zgodzie ze swoimi 
emocjami.

Pozdrawiam 

Maria Ziółkowska
Zobacz inne porady w tematyce: przedszkole, adaptacja, płacz, rozłąka

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze

Czy jest Pani w stanie sobie wyobrazić, że na zajęciach w przedszkolu pozostaje "Tylko jedna mama", jak będą się czuły pozostałe dzieci??? A może pozwólmy 25 mamom pozostać na zajęciach?

dodany: 2016-09-13 16:53:34, przez: Kurka


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć