Warszawa

Porady naszych Ekspertów

Problemy z bliźniaczkami

Dzień dobry.
Jestem mamą 5-letnich bliźniaczek, które od września rozpoczęły edukację. Problemy zaczęły się już pierwszego dnia (nie chciały zostać beze mnie w klasie no i płacz). Byłam przygotowana na to, że będą płakać, bo wcześniej nie chodziły do przedszkola no i są ze mną bardzo zżyte (nie pracuję, więc od rana do wieczora miały mnie dla siebie). Najgorsze były rozstania - ja wychodziłam z klasy, a one zaczynały płakać. W szkole nic nie jadły, ani swoich kanapek ani obiadów na stołówce. Nie bawiły się z dziećmi. A oprócz tego nic nie mówiły. Wychowawczyni codziennie pocieszała mnie, że będzie dobrze, trzeba dać im tylko trochę więcej czasu. W domu dziewczyny odżywały, śmiały się, bawiły, opowiadały o wszystkim co działo się w szkole z najdrobniejszymi szczegółami. Codziennie z chęcią i bez płaczu ubierały się do szkoły. W końcu po dwóch tygodniach dziewczyny przestały płakać. Jednak w dalszym ciągu nie odzywają się do pani ani do dzieci. Nie odpowiadają na pani pytania, kiwają tylko głowami na tak albo na nie. W domu rozmawiają jedna przez drugą, nie wiadomo której słuchać. Fakt że zaczęły rozmawiać bardzo późno, bo dopiero w wieku prawie czterech lat, ale teraz mówią już całymi zdaniami. Nie bawią się z dziećmi, nie jedzą posiłków. Martwi mnie jeszcze, że jedna z bliźniaczek nie chce wykonywać żadnych prac w książeczce ani prac plastycznych, a druga bliźniaczka nie ma z tym żadnych problemów. Robi wszystko to o co ją poprosi pani. W domu dużo rozmawiam z dziewczynami, całe swoje zachowanie tłumaczą tym, że się boją. Bardzo proszę o pomoc.

Mariola
dr Agnieszka Sokołowska - Pedagog specjalny

dr Agnieszka Sokołowska

Pedagog specjalny

Odpowiedź:

Dzień dobry,

To prawda, że Pani dzieci zostały rzucone na głęboką wodę, idąc do szkoły w wieku 5 lat bez przygotowania przedszkolnego, za to wyposażone w wielką, bezpieczną miłość mamy. Słusznie spodziewała się Pani, że początki będą niełatwe. Nie wolno jednak z obranej drogi zawrócić.
Jedną rzeczą jest to, że Wasza silna więź emocjonalna jest obustronna (właściwie chyba powinnam powiedzieć: trójstronna? :)) - oznacza to, że nie tylko im jest trudno, kiedy Pani zamyka za sobą drzwi klasy zerowej. Dzieci są bardzo czułymi barometrami matczynych uczuć. Nie da się ich oszukać emocjonalnie. Dopóki Pani będzie się obawiać, że one będą smutne i będą płakać - tak będzie. Im więcej rodzic ma w sobie spokoju i wiary, że dziecko potrafi i da radę w szkole bez czułej matczynej opieki, tym lepiej ono sobie radzi w rzeczywistości społecznej. To oczywiście jest znacznie łatwiej powiedzieć niż zbudować w sobie taką pewność naprawdę :), ale tak to właśnie działa.
Inną rzeczą jest to, że sytuacja wyzwala w dziewczynkach wiele obiektywnych symptomów doświadczania silnego stresu, które nie powinny występować u pięciolatków przy kilkugodzinnym rozstaniu z mamą. Dzieci w tym wieku zwykle czerpią już radość ze wspólnej zabawy z rówieśnikami. Uzasadnieniem takich ich reakcji może być właśnie fakt, że one nie chodziły do przedszkola i dziecięce grupowe nawyki są im obce. Mają więc znacznie bardziej pod górkę niż dzieci, które wcześniej chodziły do różnych placówek i uczyły się między innymi otwartości i odwagi. Tym jednak proszę się nie martwić nadmiernie. Akurat takie problemy dzieci szybko wyrównują i za jakiś czas powinno być lepiej i przy sprzyjających warunkach (ważna jest współpraca z wychowawczynią grupy) dziewczynki powinny przejść z fazy "obserwacji" do fazy "uczestniczenia" w życiu grupy.
To, że dziewczynki na razie nie mówią w szkole to jeszcze za wcześnie by myśleć o tym, że to może być mutyzm wybiórczy (występuje, gdy na skutek traumy dziecko przestaje mówić w obecności określonej osoby lub w jakimś miejscu). Dobrze, że Pani z nimi dużo rozmawia. Skoro mówią, że się boją - proszę zapytać: czego. Proszę zadbać o umiejętne kierowanie rozmowami  na temat szkoły, tak by zewsząd otaczały je komunikaty, że mama jest taka dumna, że one chodzą do szkoły i coraz lepiej sobie radzą itd. Najważniejsze to pilnować, by w gronie rodziny nie było rozmów, że one tęsknią, że Pani się martwi. Proszę zapamiętać bardzo ważną rzecz: Nie wolno rozmawiać o problemach dzieci przy dzieciach - one się tym bardzo martwią, tracą wiarę w siebie. Wolno natomiast i jak najwięcej trzeba mówić im dobrych rzeczy - nie że nie mają trudności, ale że np.: zobacz, jaka jesteś dzielna, tak płakałaś na początku, a teraz już nie, już nie musisz, to znak, że idzie Ci coraz lepiej - brawo!...
 
W kwestii rysunków i późnego rozwoju mowy zalecam konsultację u specjalisty.
 
Serdecznie życzę Pani powodzenia i radości z wychowywania bliźniaczek!   
Agnieszka Sokołowska

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć